Mamy luty dwutysięcznego roku. Daniela mieszka w Mieście Wapieni. Pracuje nadal w korporacji. Pragnęłaby wrócić do studiów historycznych i filologicznych, jednak musi sobie dawać radę sama. W piątki gruntownie sprząta swe wielkomiejskie M 3. Tuż po Nowiu. Krewni - Mama Iga, Ojciec- pilot samolotów - Stanley - brat psycholog - pozostali za Wielką Wodą. Nasza bohaterka często wraca do Dworku Na Wzgórzu, pięćdziesiąt kilometrów od wielkiego miasta. Rządzi tam - Pani Porządnicka. Ceglasta komórka milczy. Komputer wyłączony. Nowie były dla naszej bohaterki wielkim świętem - brała wtedy zazwyczaj kąpiele w olejkach, medytowała i szukała eklipsy, jeśli niebo było czyste. Tęskniła za rodziną i za Werowem. Przyjaciół jednak miała w pracy. Niegdyś marzyła o pracy jako archeolog śródziemnomorski - bowiem w Kraju Wapieni i w Kraju Lessów było mnóstwo antycznych artefaktów. Wciąż myślała o spotkaniu sprzed roku, gdy do jej drzwi zapukał tajemniczy posłaniec - z długą brodą, krótko obcięty brunet. Przewijał się w snach i marzeniach bohaterki. Daniela była wrażliwą , kruchą i delikatną szatynką o piwnych oczach. Była typem myślicielki. Wciąż pisała do szuflady. W czasie Nowiu czytywała najczęściej ( w pracy też ) prozę poetycką. Unikała wulgaryzmów i plotek. Wiedziała dokładnie, że każdy dźwiga swój własny krzyż. Ale zbliżało się lato dwutysięcznego roku, które da olbrzymią przewagę Danieli. Wszystko to....ponowoczesność. Daniela w pracy była jak ogień. Telefonowała gdzie się dało, była lubiana przez kolegów i koleżanki, jednak szefom stale z czymś podpadała. Była krucha i delikatna - jak wspomnieliśmy. Stres ciągle odbijał się na jej wadze. Chudła dosłownie z powietrza. Przypomniała sobie swój wiersz :
"Nie wszystko dla nas stracone
szukamy szczęścia w łyku kawy
rośliny nad ranem są oszronione
wiele na tym świecie ludzi trzyma.
U kresu nocy już wszystko inne
Bałwany obłoków śmieją się.
Wskazuję palcem Wielką Niedźwiedzicę -
- a gdzie tam, ona też śmieje się.
Śnią wszyscy - ludzie, anioły, zwierząt stada
Śnią dobrzy i źli.
Nie wszystko przeciwko nam się układa.
Bo gdzie u kresu nocy nasza wiara?
Nasz wróg jednak teraz nie śmieje się.
Bo u kresu nocy tutaj -
- gdzie wszystko popiołem i ogniem wytracone.
Szczęśliwie płonie Gwiazda Poranna.
Jak wspomniałam - nie wszystko dla nas stracone".
C.D.N.
"Nie wszystko dla nas stracone..." - i jest trochę nadziei :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz Monika Olga. Wiersz z szuflady Danieli :) Pozdrawiam na Nowiu :)
UsuńW dzieciństwie też kiedyś chciałam być archeologiem, choć nie tylko śródziemnomorskim. :)
OdpowiedzUsuńTo cudowna pasja, wymaga i siły umysłowej i fizycznej. Pozdrawiam i dziękuję za komentarz :)
Usuń"Nie wszystko dla nas stracone", bo wszystko jeszcze przed nami! Czas przestać oglądać się za siebie, a zacząć patrzeć w przód - tam, gdzie nowe horyzonty, gdzie ptak lata wysoko. Dobrze, że przypomniałeś ten wiersz Jarku. Jak widać jest on bardzo aktualny. Wiersze jednak mają w sobie tą moc! Wraz z Nowym Księżycem życzę Ci nowych pomysłów, inspiracji i energii do działania :)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie Lutano za ten piękny komentarz :) Tak, wiersz bardzo aktualny. Wszystkiego, co najlepsze :)
UsuńCiekawy wiersz. Zamyśliłam się.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za komentarz Mario. Przesyłam pozdrowienia :)
UsuńBardzo spodobał mi się wiersz! Daje do myślenia!
OdpowiedzUsuńA ja bardzo dziękuję za komentarz. Chyba pochodzi z 2017 - go roku :)
Usuń