Daniela i Stanley.

 Daniela przebudziła się po północy. Sprawdziła czas i ceglastą komórkę. Postanowiła zadzwonić do ojca, Stanley'a. 

- Tato, śpisz? W Kraju Lessów jest druga nad ranem.

- Zapomniałaś Dziecinko, że Za Wielką Wodą jest jeszcze dzień.

- Ach tak, zapomniałam.

- Dlaczego nie śpisz?

 - Czytam, sprzątam, piszę.

- Daniela, kiedy zdecydujesz się na podróż za ocean?

- Tato, dobrze wiesz, że panicznie boję się latania.

- Wiem, wiem. My tutaj wszyscy martwimy się o Ciebie.

- Zupełnie niepotrzebnie. Wypiłam cały karton mleka, zaparzyłam mnóstwo herbat ziołowych i bezkofeinowych.

- A jak letnia kanikuła?

- Nie wracam do pracy w korporacji. Terapię zerwałam.

 - I bardzo dobrze Dziecino. Masz przede wszystkim dbać o siebie - i robić swoje.

- Tak, wiem robić swoje. Wiem, że mam wsparcie w rodzinie.

- Ale idź już spać. U nas jest jeszcze dzień, w Kraju Lessów głęboka noc.

- Dobrze Tatku, spróbuję przyłożyć głowę do poduszki.

- Dobrej Nocy Dziecinko.

- Dobrej Nocy Tatku.

 

Jednak Daniela tej nocy nie spała. Wypuściła Kajtka Znajdę przed Dworek, Kocur też  domagał się wyjścia. Był deszczowy lipiec dwutysięcznego roku. Stanley Werowsky - pilot boeingów - był dumny z córki, którą każdego dnia musiała stawiać czoła nowym wyzwaniom.



Piątki we Dworku na Wzgórzu.

 Mamy parny lecz też deszczowy i mglisty lipiec dwutysięcznego roku. W każdy piątek Daniela gruntownie sprzątała mieszkanie. Tak parter, jak i piętro oraz strych. Rano zawsze kupowała chleb mały krojony na skraju Werowa, papierosy oraz multum mleka. Zakrywała też Krucyfiks. Wszak była kalwinistką, lecz szanowała zwyczaje miejscowych. Pisała nadal swoje "Cmentarne Nowele". A piątki były zarezerwowane na picie w samotności sherry. (Autor niniejszego opowiadania wprawdzie nie pija już bardzo długo i nawet nie zna smaku sherry). Daniela Werowska miała tęgi łeb. Mawiano w kuluarach na studiach filologii lessańskiej i historycznych - że ma łeb nie od parady i że do prawa, ekonomii i medycyny by się nadawała. W piątki seicento odpoczywało. Kocur i znajda Kajtek wygrzewali się na ganku. A Daniela po kilku łykach wytrawnego trunku - blokady wszelakie i konflikty wewnętrzne jej puszczały. Wyciągała ceglastą komórkę i dzwoniła do Rodziny zza Wielkiej Wody oraz tej w Kraju Lessów i Kraju Wapieni. Pierwszy telefon - do ojca, Stanleya Werowskiego - pilota samolotów. Daniela panicznie bała się latania - zaliczyła w swym krótkim trzydziestoletnim życiu tylko jeden lot helikopterem - który to pamięta nieco traumatycznie. Ojciec odpoczywał . Kazał jej - jak zawsze dbać o siebie. Mama Iga niepokoiła się piciem przez Danielę w każdy piątek sherry. "Musisz dbać o siebie" - tak zawsze jej mawiała. Do brata rzadko zaś dzwoniła, jakiś cień nieufności pomiędzy nimi zostawał. Być może dlatego, że był psychologiem? I telefon do Elle - dzwoniły do siebie rzadko, lecz chyba to umacniało jej przyjaźń. Elle była prawdziwą powiernicą najskrytszych sekretów Danieli. Elle preferowała czystą wódkę. Rozmowy trwały całą noc. Kajtek Znajda i Kocur dzielnie bronili Dworku. Daniela niegdyś zajmowała się renowacją nagrobków. I o tym pisała swoją książkę. A po północy - gdy żołądek mówił "stop!" - udawała się na werowskie, piękne wioski, gdzie nie było smogu, lecz piękna mgła i Księżyc po Nowiu - obserwować lornetką spadające gwiazdy.

Daniela latem. Ciąg dalszy. Noc Perseidów.

 Daniela we środy zawsze z rana - a była rannym ptaszkiem - udawała się z Kajtkiem Znajdą i Kocurem na dłuższe poranne spacery. Pani Porządnicka miała wolne. Dworek lśnił czystością. Był parny rok dwutysięczny. W wioskowym sklepie zakupiła mały chleb krojony oraz mnóstwo mleka. Spotykała przy głównej arterii łączącej Werów ze światem zewnętrznym same obce rejestracje. Ceglasta komórka milczała. Miała wakacje i bezterminowy urlop. Nadszedł dla niej wielki dzień - Noc Perseidów. Zamykała wtedy szczelnie wszystkie okna we dworku i  wychodziła przed posesję ze swoją lornetką Celestron - i wypatrywała radiantu północnego - gwiazdozbioru Perseusza. Liczyła na obfite łowy. Nie znała wszystkich swoich sąsiadów. Ale główną arterią podążały często karetki, radiowozy i wozy strażackie. Ckliwie wspominała swą wielką przodkinię - Adelajdę Pent, która w kontrreformacyjnym zamęcie uciekła daleko na południe Europy. Daniela latem nie najlepiej funkcjonowała. Nie zasłaniała jednak żadnych okien. Z przyjemnością obserwowała trajektorie samolotów - a tych było coraz więcej nad wioską. Ale nadeszła Noc Perseidów Anno Domini 2000. Wyczekiwana noc. "Noc Powstających z Grobu". Obserwacjom astronomicznym towarzyszył Kajtek i Kocur. Z każdą kolejną godziną na północnym niebie skrzyło się od spadających gwiazd. Daniela miała dwa atlasy nieba. Jeden zakupiony jeszcze w Wielkim Mieście na studiach, a drugi w sąsiednim Miasteczku. Komary nawet nie gryzły. Po obserwacji całonocnej Daniela udała się ze swymi zwierzęcymi towarzyszami do dworku i zasnęła snem Sprawiedliwych.

Przygotowania do Pełni Księżyca we Dworku na Wzgórzu.

Daniela była rannym ptaszkiem. Obudziła się w dniu przed Pełnią Księżyca o godzinie 5.25. Nalała kocurowi mleka, wypuściła Kajtka Znajdę i wsiadła do seicenta. Samochód zaparkowała pod Cmentarzem. A następnie szybkim krokiem wyruszyła do centrum Miasteczka. Miała na szyi medalik z Matką Boską - podarowany przez rodzinę zza Wielkiej Wody rok temu, na Boże Narodzenie. Nie było jej raptem poza domem kilkadziesiąt minut. Napotykała samych nieznajomych - a to rowerzystę z wąsem, a to jakichś brodaczy w okularach przeciwsłonecznych, prowadzących swe samochody spokojnie. Wszak była Niedziela. Dworek był wysprzątany. Daniela pospiesznie wróciła do samochodu i odjechała w stronę dworku. Otworzyła okna i wzięła lodowaty prysznic. Zbliżała się Pełnia Księżyca w znaku Wodnika - czas głębokiej regeneracji sił. Dworek jak wspomnieliśmy lśnił czystością. W Niedziele Daniela jadała zwykle zupę pomidorową. Chudła z jedzenia. Ceglasta komórka milczała. A niedziele były już zarezerwowane dla lektury dzieł historycznych lessańskich noblistów  i historyków. Był parny i deszczowy lipiec dwutysięcznego roku.

Dobra wiadomość dla Czytelników Danieli ;-) .

  źródło zdjęcia:-> Redro.PL   Czas biegnie nieubłaganie. Pisanie od roku 2000 "Wielkiego Oczekiwania" powoli dobiega końca. W...