Kolejne części "Cmentarnych Nowel" . Jest to fikcja literacka, tak na marginesie ;-) Oto całość wersji pierwszej :)

 

Rozdział IV. W niewoli upalnego dnia

Środkowa Europa

Centrum metropolii Wichrowy Sad

Agencja reklamowa "Candella"

Rankiem


- Dzień dobry! Krzyknęła Karolina wchodząc do swego biurowca, złożonego z małego gabinetu oraz duzego pokoju dla swych dziesięciu podwładnych

- Witam szefową! Krzyknął Konstanty, mocując się ze swym niesformatowanym komputerem.

- Witaj - odparła Marta o zapuchniętych oczach, z trudem ukrywając swoje niedospanie.

- A gdzie reszta? - zapytała Karolina odrzucając swoje brązowe i długie pofalowane włosy do tyłu

- Reszta jest na zebraniu z przedstawicielami "Marmurowej wieczności" w kawiarni - odparł Konstanty.

- Acha. Super! A ty Marto, dlaczego nie jesteś na zebraniu? - zapytała Karolina

- Stwierdzili że jestem zbyt zaspana i że beze mnie sobie poradzą - odparła Marta z trudem ukrywając i niedospanie i swój lek przed Karoliną.

- Ok, rozumiem. - Karolina to mówiąc szybko podbiegła do ekspresu do kawy.

- O 12 zebranie w moim gabinecie! Chcę mieć szczegóły kampanii reklamowej "Marmurowej wieczności"! Wszystkie szczegóły! - krzyknęła Karolina otwierając przeszklone drzwi centrum swojego miejsca dowodzenia.

- Ta noc nie była dobra - powiedziała Marta drżącym głosem, a Konstanty w tym czasie o mało nie uciekł z agencji - przestraszony zerkał to na Martę to na Karolinę.

- Co ja słyszę...noc nie była dobra? Jak to? Czas nas przecież nagli.

- Tak ale... - nie zdążyła odpowiedzieć Marta

- Nie chcę słyszeć żadnego ale! Krzyknęła znów Karolina zatrzaskując drzwi, a jej czarne oczy nabiegły krwią. W takich chwilach była po prostu niebezpieczna

 

 

- To ja haruje całą dobę a Wam się nie chcę ruszyć tyłka żeby przejść po północy przez całą długość starego miejskiego cmentarza - powiedziała sama do siebie i uruchomiła laptopa.

Ten parny dzień zapowiadał się wybitnie długi...

 

 

Rozdział V. Milczenie też coś mówi...


W samo południe

Agencja reklamowa Candella


Kiedy wskazówki zegara w pokoju pracowników agencji Candella wskazały południe, drzwi od gabinetu uchyliły się a w nich pojawiła się Karolina, która nie musiała nic mówić, wystarczyło jedno wyniosłe spojrzenie by zakomunikować codzienne walne spotkanie w jej królestwie kreacji.

_ Witam wszystkich zgromadzonych. Chcę usłyszeć co powiedzieli właściciele "Marmurowej wieczności" - powiedziała Karolina i usiadła na swym obrotowym krześle, podpierając rękami twarz i świdrując każdego pracownika po kolei wzrokiem.

- Są niecierpliwi. Przedstawiliśmy im pięć portfolio z reklamami prasowymi ale nie chcą żadnej, mówią że im się nie podoba, że to za bardzo tradycyjne - poinformowała grzecznie Agnieszka, nieoficjalna druga szefowa całego zespołu, która umiejętnie potrafiła ukryć brak siebie odpowiednim tonem głosu i gestykulacją

- Chcą bardzo szybko zamieścić reklamy w prasie, ale nie chcą słyszeć o naszych dotychczasowych propozycjach - skwitował doświadczenia zespołu Marek, najstarszy pracownik agencji


Pozostali milczeli. Nie mieli nic do powiedzenia

- Moi drodzy - protekcjonalnie rzekła Karolina - "Marmurowa wieczność" to nasz najciekawszy i najbogatszy klient jak dotąd. Pragnę poinformować, że jeśli do jutra nie przygotujecie portfolia które ma szanse zdobyć uznanie naszych klientów, zostaniecie zwolnieni. Wszyscy macie umowy na czas określony, który mija z dniem 1 sierpnia. Na jedno wasze miejsce czeka 20 chętnych, kto wie, może bardziej kreatywnych od Was. Aha! Jeszcze jedno! Dziś dostałam mejla, który jasno mówi, że nie przestrzegacie tajemnicy zawodowej a być może także i handlowej! Tutaj oczy i twarz Karoliny zabłysnęły kolorem czerwonym - ktoś wie, że chodzicie na cmentarz w nocy, obowiązkowo w nocy, żeby napisać reklamę. Więc uważajcie komu się zwierzacie z Waszej pracy! Na tym świecie pełno jest świrusów. Aha a na dzisiejszą noc mam dla Was aforyzm: "Milczenie też coś mówi" - idealne na dzisiejszą noc na cmentarzu, prawda? - powiedziała fałszywo się uśmiechając.

- Dziś nasza kolej - powiedział zrezygnowany Konstanty do Agnieszki, nie mający ochoty zarywać służbowej nocy na starym podmiejskim cmentarzu.

 

 

Rozdział VI. Pracowita cmentarna noc



Lipiec 2011

Kilka minut po północy

Stary Cmentarz, Wichrowy Sad


- Jesteśmy tu już od godziny a mnie nic ciekawego nie przychodzi do głowy - powiedział do Agnieszki Konstanty siedzący na nagrobku Alfreda Vallu.

- Musimy coś dziś ostatecznie wymysleć - odparła Agnieszka. Karolina nas jutro dokładnie o wszystkie pomysły wypyta.

- Karolina! Karolina! Zawsze ta Karolina! Dobrze, że przynajmniej nam nadgodziny płaci za te nocne wyprawy.

- A propos, Agnieszko! Czy wiesz na czyim nagrobku siedzę?

- Jakiegoś Alfreda Vallu - skwitowała Agnieszka

- Nie jakiegoś, tylko Jej Alfreda Vallu. Jej, czyli Karoliny pra-pradziadka. A ona tutaj dość często przychodzi. Podobno dla złapania psychicznej równowagi. Nic dziwnego, jest po historii sztuki, być moze stąd te dziwactwa?

- Być może stąd. Ale skupmy sie na reklamie, ok? Krótko odparła Agnieszka.

- Firma nazywa się Marmurowa Wieczność. Z czym kojarzy Ci się ta nazwa? Oczywiście, ze z nagrobkami - uprzedziła Konstantego Agnieszka. Jakie oni nam przedtsawili warunki?

- Ma być drogo. to po pierwsze. Ma być z humorem - to po drugie - wyliczał Konstanty

- No dobrze, ja mam taki pomysł: młoda dziewczyna przy pełni Księżyca zasiedziała się na cmentarzu. Tak jej się śni. Tak się zasiedziała, że zza nagrobków tuż przed północa wychodzi kobieca zjawa cała w jasnej poswiacie i z latarnia w reku i mówi: "Już północ, musisz iść" i dziewczyna zabiera się do wyjscia. Lecz nagle kiedy zegar na pobliskim kościele wybija północ na cmentarzu rozlegają się piekielne wycia, słychać łańcuchy i jęki . Dziewczyna zaczyna biec i w ostatniej chwili przeciska sie przez cmentarną bramę która zjeżdża coraz niżej i niżej. dziewczyna sie budzi i słychać męski grobowy głos: "Nie wszyscy po śmierci cieszą się spokojem, bo nie maja nagrobków Marmurowej Wiecznosci"/

- Agnieszko, jesteś cudowna! Mamy reklamę mamy reklamę! Radosnie wykrzykiwał Konstanty

- Och, daj spokój sniło mi się to przedwczoraj, po ostatniej wyprawie w nocy tutaj.

- Agnieszko, jestes cudowna! Konstanty przytulił i pocałował w policzek Agnieszkę.

 

Rozdział VII. Z pamiętnika Karoliny


30 lipiec 2011, 3 minuty przed północą


Mam tego dość. Tej całej głupiej roboty polegającej na włażeniu do tyłka zleceniodawcom i przymuszania do kreatywności swoich rówieśników w imię wzrostu zysku. I to ciągłe udawanie złośliwej zołzy, wiedźmy do potęgi entej. I tego całego miasta, które mnie przybija nie tylko w dzień ale i w nocy, tego okropnego centrum zbudowanego na działce mojego pra-pradziadka. Wichrowy Sad nadal traci swój secesyjny, 19 - wieczny styl. Tym miastem zawsze rządził pieniądz. Dobry Boże! jak ja tęsknię za historią sztuki, za zarzuconą pracą doktorską o nagrobkach Starego Cmentarza, za tymi powiewami wolności, które daje mi wszelka sztuka,a ja nawet nie mam czasu się tam przejść. Ryję w agencji po 14 godzin na dobę od poniedziałku do soboty, a jedyne co mogę w niedzielę to tylko długi, kilkunastogodzinny sen. Jeśli tylko wypali ostatnia reklama, to biorę się ostro za inne sfery życia a zarabianie pieniędzy w agencji reklamowej idzie na bok. Ciekawe, jak moim pracownikom idzie dzisiejsza praca na cmentarzu...Aha! I jeszcze jakiś świr mi grozi za posyłanie pracowników w nocy na cmentarz! A co miałam im kazać spacerować w dzień? Co za tupet! Pewnie to były mój pracownik zwolniony za brak kreatywności..podła kreatura! A teraz kończę bo mi się chce spać.

 

Rozdział VIII. Firmowa impreza


Miesiąc później, 30 sierpień 2011

Firmowa impreza w najdroższym lokalu Wichrowego Sadu


- Kochani! - rzekła Karolina trzymająca w ręku kieliszek szampana - chciałabym Wam podziękować za owocną pracę! Jesteście naprawdę fenomenalni! Szczególnie chciałabym podziękować Agnieszce, której reklama się wyśniła! Zapraszam Agnieszko do mnie!

Agnieszka ze swoim kieliszkiem szampana podeszła do Karoliny, która ją mocno objęła i pocałowała w policzek. Rozległy się brawa.

 

Kampania reklamowa agencji Karoliny okazała się najlepszą reklamą telewizyjną sezonu letniego. miejscowy dziennik określił ja Najlepszą Reklamą Starego Kraju Wszechczasów, a reżyser reklamy - Konstanty - uznany został za następcę Hitchcock'a. Impreza zgromadziła wszystkich twórców reklam Starego Kraju.

Karolina pęczniała z dumy.

Nagle podszedł do niej tajemniczy niebieskooki brunet.

- Panna Karolina Podjudzacz?

- Tak to ja - odparła onieśmielona i lekko wstawiona Karolina

- Miło mi, jestem Antoni Thor - powiedział do niej wyciągając rękę do uściśnięcia

- Mnie również miło - powiedziała Karolina - Zaraz zaraz! Przedstawiciel rodu Thor?

- We własnej osobie - rzekł trzydziestodwuletni Antoni. Miło mi spotkać potomkinię rodu Vallu.

- To pan wie? Jestem Vallu ze strony mamy. Zdaje się, że nasi przodkowie są pochowani obok siebie. Ale to pańscy przodkowie mają najpiękniejszą kaplicę grobową na Starym Cmentarzu.

- Tak tak, tylko trochę ładniejszą niż kaplica rodowa De Vallu! Zaśmiał się szarmancko Antoni. - Mam dla pani zadanie. Wiem że jest pani historykiem sztuki. Jako potomek Vallu, twórcy podobnie jak mój prapradziad ekonomicznej potęgi miasta, z pewnością zależało by na konserwacji wszystkich nagrobków naszego cmentarza. Chciałbym by pani została szefem tego projektu, zaś ja będę jego głównym sponsorem. Jako biznesmena stac mnie na to.

Karolinie zakręciło się w głowie. Nie dość ,że reklama odniosła sukces, nie dość że ma teraz mnóstwo innych zleceń, to jeszcze spełnia się jej marzenie o renowacji zabytkowych nagrobków.

- Bez zastanowienia się zgadzam - odparła Karolina. - dzięki sukcesowi reklamy będę miała dłuższy niż zazwyczaj urlop, który poświęcę z radością swojej pasji.

- To cudownie - zakomunikował z błyskiem w oku Antoni.

Wydawało się, że ta noc dla wszystkich jest spełnieniem marzeń.

 

 

Rozdział IX. Ponowny tajemniczy email


Przełom sierpnia i września 2011

Przestrzeń internetowa

Między pierwszym a drugim pianiem koguta


Nadawca: obserwatorxxx@gmail.com

 

 

Odbiorca: karolinapodjudzacz@gmail.com


Szanowna Pani!

Z wielką przykrością przyjąłem fakt ciągłych wypraw na teren Starego Cmentarza a to Pani pracowników a to ekipy telewizyjnej i aktorów za Pani poleceniem. Informuję, iż wyciągnę wobec Pani stosowne konsekwencje

Z poważaniem

Obserwator XXX


Rozdział X. Kolejna odpowiedź Karoliny


Przełom sierpnia i września 2011

Przestrzeń internetowa

Po trzecim pianiu koguta


Nadawca: karolinapodjudzacz@gmail.com

Odbiorca: obserwatorxxx@gmail.com


Szanowny Panie!

Z przykrością informuję Pana o zawiadomieniu przeze mnie organów ścigania. Te dwa mejle trafiły przed chwilą do Wydziału Przestępczości Internetowej Wichrowego Sadu.

Z "poważaniem"

Karolina Podjudzacz


Rozdział Xi. Wyprawa na cmentarz


Wrześniowa sobota 2011 roku

Popołudniem

Karolina wyszła z domu spokojnym krokiem zmierzając w stronę cmentarza. Zawsze tam chodziła, kiedy chciała nabrać dystansu do wszystkiego wokół. Po otworzeniu bramy zobaczyła nieciekawy widok: chwasty na pół metra, butelki po alkoholu porozbijane wzdłuż głównej alei. Patrząc na nagrobki nie mogła uwierzyć, że jeszcze stoją. W oddali majaczyły kaplice De Vallu, Thorów i Ostrych.

Przypomniała sobie biznesmena.Poprzez prababkę była spokrewniona z Thorami, dawnymi magnatami tego miasta. Temu cmentarzowi była sporo winna. Tu leżeli jej bezpośredni przodkowie, tworzący historię miasta. Stary Cmentarz leżał na granicy pomiędzy Wichrowym Sadem a Wichrowym Miastem. Łączył te dwa miasta.

Godzinę wędrowała alejkami. Rozbite epitafia raziły oczy. Piękny neogotyk

obracał się w ruinę. Jej zdaniem każdy nagrobek snuł własną opowieść.

Zaczęło się ochładzać. Zapięła swój rozsuwany golf.

Nagle jej oczy przykuła wysoka nagrobna kolumna. Podeszła więc bliżej.

Na nagrobku widniał napis: Antoni Thor, urodzony 1920 zmarł 1945.

Ofiara II wojny? A może zmarł po powrocie z niewoli?

Zamyśliła się. Thorów w tym mieście było wielu. Zbyt wielu! Rozkapryszone duże dzieci, uzurpujące sobie prawo do władzy nad miastem,mimo że czasy świetności rodu skończyły się gdzieś u schyłku XIX wieku.

Pewnie TEN Antoni Thor, tutaj pochowany, był mniej znanym, mniej bogatym potomkiem założycieli największej krypty tego cmentarza.

Jednak coś nie dawało jej spokoju. Podeszła bliżej. Wtedy zauważyła ze jest też fotografia.

Jej źrenice rozszerzyły się do granic możliwości. Chłopak na nagrobkowej fotografii nie dość, że nazywał się jak jej znajomy biznesmen – to jeszcze wyglądał jak ON !!!!

Oniemiała. Był identyczny! Próbowała wszystko przeanalizować na szybko.

Po kilku głębokich oddechach powrócił jej rozum. Przecież to nie wampir!

Przypomniała sobie, że potomków właścicieli krypty jest tak dużo, ze większość z nich nawet nie zdaje sobie sprawy, że w ich żyłach płynie błękitna krew.

Serdecznie się zaśmiała.

Antoni Thor, którego spotkała najwyraźniej jest krewnym pochowanego TUTAJ Thora. Opuściła więc w dobrym nastroju cmentarz. Zanim jednak opuściła cmentarz, wpadła na kilka minut w dziwny stan: coś pomiędzy amnezją a poczuciem obcości własnej osoby. Kiedy wychodziła już z nekropolii zauważyła przed sobą młodego mężczyznę z aparatem fotograficznym, którego zignorowała.


Rozdział XII. Z pamiętnika Karoliny


10 wrzesień 2011

3 minuty przed północą

Nareszcie kilka dni wolnego. Wszystko układa się idealnie, reklama nakręcona.

Stalking zgłoszony policji. Zlecenie - spełnienie moich marzeń - renowacja nagrobków Starego Cmentarza w jesienne popołudnia już niebawem. Czy może być bardziej idealnie?


Rozdział XIII. Cmentarny sen: Wampir poszukuje ciała z Karoliną

 

 

Karolina po wpisie w pamiętniku oglądnęła jeszcze dokumentacje techniczną cmentarza, którego nadzór konserwatorski miała za 2 dni objąć. Szybko się męcząc – temat bowiem nie był idealny na relaksującą noc – włączyła Internet i posłuchała zawsze ją odprężającej Fiony Apple. Zasnęła ze słuchawkami na uszach. Powróciły dawne sny o cmentarzach.

Wybrała się na cmentarz w niedzielę, zresztą to było nie do określenia, podobnie jak trudno było zidentyfikować senną porę roku. Zdawało się, że to przełom lutego i marca, pora idealna na ekshumacje. Przed bramą już czekali pracownicy cmentarza. Otworzyła im bramę. Przed nekropolią stała też liczna grupa ludzi żądnych sensacji. Jeden z mężczyzn, z którymi weszła na cmentarz, poinformował ją, iż jest wampirem a jego i jej zadaniem jest odszukanie zwłok zamordowanej osoby po zapachu. Zabrzmiało to nielogicznie, gdyż na cmentarzu nie grzebano nikogo od jakichś pięćdziesięciu lat, a wszelki nowy pochówek, także i ten w ramach zbrodni, mógłby zostać wykryty zwykłym szukaniem rozkopanej ziemi. Chyba, że ktoś miał nadludzką siłę i ukrył ciało w jednej z niezliczonych krypt, ale otwarcie tego wymagało ciężkiego sprzętu, i też zostawiało ślad. Wampir był podobny do Antoniego Thora, tyle że jednak był przystojniejszy. Wampir szedł alejkami wraz z Karoliną, szarmancko się uśmiechając. Nagle znalazł grób, a Kate poczuła w tym momencie więcej niż nieprzyjemny zapach. Wampir tryumfował.


Rozdział XIV. Kolejny cmentarny sen


Tej samej nocy, w kilka godzin później


Ledwo co Karolina obudziła się zlana potem, zapadła znów w kolejny cmentarny sen:

Znów wędrowała cmentarzem o nieokreślonej porze dnia i roku. We śnie zawędrowała na skraj starej nekropolii, gdzie ujrzała dwa świeże groby umieszczone obok siebie. Jeden był ziemny, było na nim sporo wiązanek i płonących czerwonych zniczy a drugi był kryptą (jak przystało na nonszalanckich mieszkańców Wichrowego Sadu) i umieszczony był nad wejściem do niej jeden pożegnalny bukiet. Kiedy przystanęła przy krypcie usłyszała głos kobiety: Wypuśćcie mnie! Zostałam pochowana żywcem! Pomocy! Karolina spokojnie rozejrzała się po cmentarzu. W pobliżu było jeszcze kilku ludzi, jednak nie zwrócili na głos żadnej uwagi. Kate doszła do wniosku, że jest to głos demona i należy sprawę zostawić samej sobie. Po minucie krzyki dobiegające z krypty ustały. Karolina odeszła z satysfakcją

 

 

Rozdział XV. Miedzy snem a jawą


Centrum metropolii Wichrowego Sadu

dzień później


Karolina szybko wybudziła się z cmentarnych snów ale długo jeszcze nie mogła dojść do siebie. Znała ten stan: realistyczne sny potrafią zlać się z dzienną rzeczywistością, w niewiadomy sposób nie powstaje między snem a jawą wyraźna granica. dzisiejszy dzień zapowiadał się lajtowy: ostatni dzień urlopu i odpoczynku od agencji reklamowej, ostatni dzień przed początkiem renowacji Starego Cmentarza. To stąd te "cmentarne" sny, ale Karolina nie była przesądna. Przypomniała sobie jednakże opowieści swej babci, Marii De Vallu o przesądach dawnych mieszkańców Wichrowego Sadu. Będąc dzieckiem, babka Karoliny pokazywała jej na Starym Cmentarzu miejsca pochówków rzekomych wampirów, ludzi, którzy z różnych powodów odłączali się od miejscowej społeczności i ściągali na siebie oskarżenia o wampiryzm. Jej własny pra-pradziadek, jeden z ojców założycieli potęgi miasta osobiście nadzorował pochówki "nieumarłych". Cóż Wichrowy Sad, który doszedł do potęgi dzięki rewolucji przemysłowej, mimo niej i dziś zamieszkują w nim starsi ludzie wierzący w wampiry. Ale dość tego - sama do siebie powiedziała Karolina i włączyła internet.


Rozdział XVI. Groźny email


Tego samego dnia, rankiem

Nadawca: obserwatorxxx@gmail.com

Odbiorca: karolinapodjudzacz@gmail.com


Szanowna Pani

Szanowna Pani zadarła wielokrotnie z siłą niezniszczalną i niezwykle mściwą. Zgłoszenie mejli na policję jak widać guzik Pani dało. Proszę się pilnować, będzie Pani potrzebne szczęście.

Z "poważaniem"

Obserwator XXX


Rozdział XVII. Kim jest Obserwator XXX?


Tego samego dnia

w południe

 

Karolina natychmiast po przeczytaniu mejla wydrukowała go, ubrała się i udała na komisariat policji w jej dzielnicy. Dyżur pełnił Mario Rozpraszacz, który oprócz tego, że był flegmatykiem, to jeszcze nie przejmował się zbytnio prowadzonymi śledztwami. To on kilka dni temu przyjął zgłoszenie od Karoliny

- Witam, Pani znów tutaj? Ja dopiero co zacząłem prowadzić śledztwo

- Tak wiem, ale ten Obserwator znów do mnie napisał, jestem cała w nerwach - odparła Karolina

- Znów napisał? No dobrze, coś już wiemy panno Karolino - powiedział Mario

- Tajemniczy obserwator pisze ze Starego Cmentarza w Wichrowym Sadzie. Udało nam się ustalić geolokalizację. I nic więcej na razie. To może być każdy. Na pewno pisze z laptopa który jest podłączony do internetu bezprzewodowego. To może byc naprawdę każdy, panno Karolino. czemu akurat pisze z cmentarza, tego nie wiemy, pewnie to jakiś dowcipniś. Wysłałem dziś nad ranem tam patrol, wtedy gdy był pisany ten mejl, przed wschodem słońca, ale nic nie znaleźli. To wygląda na to, że on pisze z jakiegoś zaułka albo...

- Albo z krypty - odpowiedziała Karolina

- Tak, z krypty - odrzekł Mario

- A teraz niech pani już idzie, proszę przyjśc jutro, może coś nowego ustalimy.

- Tak, z pewnością przyjdę - odpowiedziała zrezygnowana Karolina.


Rozdział XVIII. Retrospekcja: z pamiętnika Alfreda Vallu


Zapomniane przez Boga miasteczko Wichrowy Sad

lipiec 1850

tuż przed północą


W mieście zaczyna być coraz gorzej. Nie nadążamy z zabijaniem tych potworów i z przyspieszonymi pochówkami na Cmentarzu Samobójców. Rada Miasta jest zła, że nie udało nam się tydzień temu zrobić pogromu na corocznym Balu Przebierańców. Jest więcej niż źle, dzisiejszego wieczoru moja sąsiadka, Pani Ernestyna de Vallois doniosła o tajemniczych nabożeństwach odprawianych w pobliżu Kaplicy Thorów na Starym Cmentarzu każdego wieczoru. Oczywiście uczestnikami tych spędów są wampiry. Boże, miej nas wszystkich w swej opiece, bo "ich" jest coraz więcej. Obawiam się, że może nadejść chwila, gdy "oni" będą stanowić znaczny odsetek mieszkańców. Ale do tego, z Bożą pomocą nie dopuscimy.

Amen!


Rozdział XIX. Rok później


Centrum metropolii Wichrowy Sad

Południe

Maj 2012


Ostatni rok dla Karoliny był niezwykle burzliwy. Wypromowała markę "Marmurowej wieczności" płacąc za to pogróżkami od jakiegoś świra, piszącego swe groźne mejle z krypty cmentarnej. W ciągu ostatniego roku udało jej się zrewitalizować nagrobki na Starym Cmentarzu, i fakt ten został odnotowany w Kronikach Miasta Wichrowy Sad jako wydarzenie kulturalne roku. Nie udało jej się zmienić stanu cywilnego, mimo umizgów zleceniodawcy rewitalizacji. Ostatni rok był także dość dobry dla niej w takich sprawach jak życie rodzinne - pogodziła się z bratem i złożyła wizytę swej rodzinie w Nowym Orleanie. Sama miejscami myślała o emigracji, jednakże w Nowym Kraju zaczynałaby wszystko od zera. Tak więc dla Karoliny wszystko układało się pomyślnie. Agencja reklamowa pięła się w wynikach finansowych cały czas w górę. Zrealizowała pasję swojego życia, a groźne mejle z czasem przestały nadchodzić. Przyszłość dla niej i dla agencji wydawała się być świetlista.


Rozdział XX. Kolejny email obserwatora


Między pierwszym a drugim pianiem koguta

Lato 2012

Nadawca: obserwatorxxx@gmail.com

Odbiorca: karolinapodjudzacz@gmail.com


Szanowna Pani

Jesli chcesz poznac kim jestem, zapraszam na Stary Cmentarz dziś o północy, pod grobowiec rodziny De Vallu

Z poważaniem

Obserwator XXX


PS. Wybaczyłem już Pani to ciągłe przymuszanie Pani pracowników do chodzenia na cmentarz w celu złapania "natchnienia".


Rozdział XXI. Odpowiedź Karoliny


O wschodzie słońca

Lato 2012

Nadawca: obserwatorxxx@gmail.com

Odbiorca: karolinapodjudzacz@gmail.com



Szanowny Panie!

Mam dość tych podłych gierek z Pana strony. Nie przyjdę na żaden cmentarz, ani tez nikogo tam nie wyślę. Skończyłam już ten rozdział w życiu pod tytułem świr i jego mejle tak jak skończyłam reklamy Marmurowej Wieczności i wyprawy moich pracowników na cmentarz.

Z poważaniem

Karolina Podjudzacz


Rozdział XXII. Z pamiętnika Karoliny

Po zachodzie Słońca

Latem 2012 roku

Centrum metropolii Wichrowy Sad


Mam wszystkiego dosyć. Ten upał nie pozwala mi myśleć W dodatku ten świr zaoferował mi spotkanie. Co za tupet. Gdybym miała kogoś bliskiego pod ręką z chęcią wyprawiłabym się na cmentarz żeby poznać tego szaleńca. Gdyby tylko wiedział, że znowu planujemy kampanię reklamową "Marmurowej wieczności" i że Stary Cmentarz stanie się na powrót miejscem planu reklamy, znowu by się zaczęły pogróżki. Ja to mam szczęście do wariatów. Zboczeniec pewnie mieszka w krypcie. Ale dość tej pisaniny bo długopis mi się roztapia!


Rozdział XXIII. Nocna wyprawa na cmentarz

Tego samego dnia, po zachodzie słońca


Karolina jednakże postanowiła wybrać się na Stary Cmentarz incognito. Z szafki wyciągnęła stary golf, stare dziurawe spodnie, bejsbolową czapeczkę. Chęć zobaczenia tego szaleńca była niezwykle podniecająca. Zabrała jeszcze stara lampkę oraz paczkę papierosów i zapalniczkę., odgrzebała także stary cmentarny klucz, który posiadała od momentu renowacji starych nagrobków rok temu.

- Zaczaję się pod jakimś nagrobkiem i zobaczę go. Zobaczę, nareszcie będę wiedziała, kim on jest - powtarzała sobie w myślach Adrenalina w jej żyłach tym samym osiągnęła maksymalny poziom. Zamknęła drzwi mieszkania po czym udała się na nekropolię. Na miejscu zaczaiła się dziesięć metrów od umówionego spotkania, na kuckach nikt jej nie znajdzie. Niebo coraz bardziej ciemniało. Wzeszedł księżyc w pełni, dzięki czemu na cmentarzu było wciąż jasno. Idealna noc na idealne szaleństwo Nagle cmentarny zegar zaczął wybijać północ.


Rozdział XXIV. Sprawa się wyjaśnia

Tej samej nocy, kilka minut po północy


Kiedy cmentarny zegar przestał wybijać północ, w pobliżu grobowca rodu De Vallu, pojawiła się lekka mgiełka, a z niej wyłonił się młody mężczyzna, przypominający Antoniego Thora. Księżyc jasno oświetlał jego sylwetkę i charakterystyczny sposób palenia papierosa. Karolinie mocniej zabiło serce. - Więc to on! Mój dobroczyńca! Jeszcze mocniej się skuliła, aby jej nie zauważył. Stał i rozglądał się popalając papierosa. Sam Antoni Thor, ten sam, który zlecił renowację Starego Cmentarza i pisał mejle z cmentarnej krypty, jak ustaliła policja. Wampir? Wampir!! Karolinie zabrzęczało to słowo w uszach. Od razu przypomniała sobie pamiętniki jej prapradziadka, którego większość rodziny miała za szaleńca, i który zdaniem pamiętników walczył z wampirami w zapadłym miasteczku Wichrowy Sad. - Pokazywać mu się czy nie?? Karolina biła się ze swymi myślami Przecież i tak on mnie zna!! Przez chwilę miała ochotę wyjrzeć ale mimo wszystko postanowiła przeczekać. Po godzinie "tajemniczy" znajomy rozpłynął się w cmentarnej mgle, a ona postanowiła wreszcie wrócić do domu. To co zobaczyła utwierdzało ją we własnej lekkomyślności w stosunku do ludzi. A może to jednak wampir? - Brrrr! Ja to się nie znam na ludziach !


Rozdział XXV. Bitwa z własnymi myslami

Tej samej nocy

trzy godziny po północy


Karolina ledwo żywa dotarła do mieszkania. Cały czas natrętnie w jej myślach powracał Antoni Thor, facet w którym się podkochiwała a który okazał się być tajemniczym obserwatorem piszącym mejle z cmentarnej krypty. Była prawdziwym dzieckiem rodu matki, gdzie niewyjaśnione zdarzenia były uznawane za codzienność. Jej samej nie zdziwiłby fakt, że taki Antoni Thor jest wampirem, najbardziej bolało ja to, że był tajemniczym obserwatorem nagminnie jej w mejlach grożącym. Próbowała przypomnieć sobie zapiski swego prapradziadka do tej pory leżące w archiwum lokalnego miejskiego muzeum: pisał on wiele o wampirach i innych "dzieciach nocy".. Pisał prawdę? Być może dlatego uznano go za nieszkodliwego szaleńca, który jednakże był jednym z twórców potęgi miasta. Resztkami sił próbowała przypomnieć sobie jego pamiętniki Pisał coś o Thorach? Nie, tego sobie nie przypominała, a sama ona była z Thorrami poprzez De Vallu spokrewniona. Pamiętała opowieści swej babki, która utrzymywała, że wielu mieszkańców Wichrowego Sadu było chowanych w trumnie na brzuchu, by nie mogli powstać ze zmarłych. Co robić? jakiej myśli się uchwycić, żeby się uspokoić? Antoni Thor okazywał się być potworem w ludzkiej skórze.


Rozdział XXVI. Ponowny tajemniczy email

Między pierwszym a drugim pianiem koguta

Przestrzen internetowa

Nadawca: obserwatorxxx@gmail.com

Odbiorca: karolinapodjudzacz@gmail.com



Szanowna Pani

Jakiż to był powód Pani nieobecności na tutejszym Starym Cmentarzu? Jestem wielce rozczarowany. Nie odpuszczę Pani tak łatwo

Z poważaniem

Obserwator


Rozdział XXVII. Retrospekcja: z dziennika Alfreda De Vallu

8 sierpień 1851 roku


Tych potworów jest coraz więcej, nie radzimy sobie. Przybywa ich bardzo szybko. Najgorzej jest w czasie pełni księżyca: wypełzają oni na polowanie licznymi gromadami po uliczkach Wichrowego Sadu. Boże, miej nas w swej opiece


Rozdział XXVIII. Bitwa z myślami


Tego samego dnia

O wschodzie słońca


Karolina nie mogła pozbierać myśli. Wszystko zdawało się wskazywać na to,że Antoni Thor, ten szarmancki , przystojny i lekko tajemniczy Antoni Thor jest zupełnie kimś innym za kogo się podaje. W dodatku może być ... wampirem jeśli wierzyć prapradziadkowi, ojcowi założyciela współczesnego Wichrowego Sadu. Krypty cmentarne, mejle, cała ta otoczka wskazują na jego nieziemską tożsamość. A wydawał się być taki uroczy, taki szarmancki. Karolina jeszcze raz pokazała, że nie zna się w ogóle na ludziach. Nie poznała się na Thorze. Perfidny, psychopatyczny, cwany młody człowiek. Karolina nie mogła znaleźć odpowiednich słów mogących Antoniego jakoś w tej nieziemskiej sytuacji określić. Wszystko zdawało się mówić, że był oszustem i psychopata a nie uroczym i młodym biznesmenem. Wampir czy nie, Karolinie kleiły się powieki. Pomyślę o tym jak się wyśpię - postanowiła wykończona Karolina.


Rozdział XXIX. Z pamiętnika Karoliny

Następnego dnia w południe


Naprawdę sama nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Jeśli dopuszczę dziedzictwo rodu, to muszę uznać Antoniego Thora, tego miłego i prawie zakochanego we mnie zleceniodawcy za wampira. Tak, za wampira. Wszystkie elementy układanki do siebie pasują, Znalazłam jego grobowiec, policja ustaliła że pisał mejle z krypty, a sam pojawił się znikąd na Starym Cmentarzu. Co robić? Nie wiem właśnie co robić. Nigdy nie myślałam, że rodowe dziedzictwo będzie i mnie dotyczyło Mój prapradziadek zabijał rzekomo wampiry i inne stworzenia nocy. Czy i mnie jest pisany taki los? Naprawdę, nie wiem co mam robić i nie wiem co o tym wszystkim mysleć


Rozdział XXX. Zaproszenie na kolację

Tego samego dnia

W samo południe


Sms: nadawca: Antoni Thor

Odbiorca: Karolina Podjudzacz


Treść smsa

Uprzejmie zapraszam Panią na kolację w dniu dzisiejszym do lokalu Stara Kamienica

Ulica Nocna 1 , Wichrowy Sad, godzina 20.00

Z poważaniem

Antoni Thor


XXXI. Odpowiedź Karoliny

Tego samego dnia

SMS

Nadawca: Karolina Podjudzacz

Odbiorca: Antoni Thor


Z przyjemnością przyjmuję Pańskie zaproszenie

Niech będzie Stara Kamienica o 20.00


Karolina postanowiła złapać byka za rogi i przyjąć jego zaproszenie. Włączyła internet i zaczęła przeglądać książki o wampirach. Jej uwagę zwrócił "Wywiad z wampirem" Anny Rice. Szybko zaczęła go czytać, by być przygotowaną na spotkanie z wampirem.


XXXII. Przygotowania Karoliny na spotkanie z domniemanym wampirem


Fiolka ze święcona wodą zamiast perfum, włożona do torebki

Kołek powstały po złamaniu domowej miotły, włożony do torebki

Dwa ząbki czosnku, włożone do torebki

Srebrny zegarek, włożony na lewą rękę

Krucyfiks zdjęty ze ściany, włożony do torebki


Rozdział XXXIII. Kolacja z domniemanym wampirem

Tego samego dnia

od godziny 20.00


Karolina żwawo weszła do restauracji. Na jej widok Antoni Thor wstał i odsunął są sąsiednie krzesło.

- Dobry wieczór - nieco zmieszana odpowiedziała Karolina

- Dobry wieczór - odpowiedział Antoni Thor

Karolina usiadła. Antoni wpatrywał się w nią z lekkim półuśmiechem. Jak zawsze był szarmancki.

Kelner podał im menu

- Co Pani wybiera, Pani Karolino?

-Coś mało krwistego - odpowiedziała Karolina

- Ja z kolei wybiorę coś bardzo krwistego - powiedział i roześmiał się Antoni

Złożyli zamówienia, po czym Antoni dał znak, by napili się czerwonego wina. Po kolacji Antoni Thor przeszedł od razu do rzeczy:

- Zaprosiłem Panią gdyż mam dla Pani kolejne zlecenie. Chodzi o renowację krypty Thorów na Starym Cmentarzu

- Rozumiem, że chciałby Pan abym to ja się tym zajęła? - w myślach Karolina miała już powiedzieć, że ma dość renowacji, zwłaszcza dla wampirów

- Tak, tylko Pani może to zrobić. Chociaż zadanie jest trudne, gdyż chodzi o renowacje wnętrza, a nie jak rok temu renowację z zewnątrz

- Z przyjemnością się tym zajmę - odparła Karolina, łapiąc się na kolejnym kłamstwie tej nocy.

Wyszła do toalety, i skropiła szyję święconą wodą. Kiedy wróciła, kelner przyniósł następna butelkę świetnego czerwonego wina. Noc dopiero się zaczynała.

W miarę wypijanych kieliszków Karolina się rozochociła podobnie jak Anthoni. Zapomniała że był domniemanym wampirem.

- Co Pan ostatnio czyta? Ja czytam "Wywiad z wampirem" Anny Rice

- Wywiad z wampirem? Oryginalnie!

_Prawda? Ciekawa jestem czy nasi przodkowie mieli rację zabijając podejrzanych o wampiryzm

- Pani tez zna te legendy?

- Mój przodek był pogromcą wampirów - odrzekła Karolina

- Tak, słyszałem o nim, Alfred De Vallu

- A wracając do Wywiadu z wampirem, Panno Karolino Anne Rice nie miała racji

- To znaczy?

- Wampiry nie boją się światła słonecznego - rzekł Antoni. Ja kocham te istoty. Kocham te legendy. Nawet pani przodka pokochałem - zaśmiał się Antoni pokazując cały pakiet zębów, ostrych jak brzytwa.

- Na mnie już pora -powiedziała Karolina

- Już? Przecież noc jeszcze młoda

-Tym bardziej. Obowiązki wzywają. Muszę dokończyć raport o najnowszej reklamie.

- Rozumiem, to był piekny wieczór

- Bardzo piekny - powiedziała Karolina szykując się do wyjścia.

Niczego ta noc nie wyjaśniła, chociaż renowacja krypty od środka...


Rozdział XXXIV. Z pamiętnika Karoliny

Tego samego dnia

przed północą.


Skopałam spotkanie. Nie dość, że nie sprawdziłam czy to wampir to zgodziłam się na nowy jego projekt: renowację cmentarnej krypty jego rodu. Do jasnej cholery, czy on zamierza tam jednak mieszkać? Jakie to wszystko skomplikowane!!! Nic nie sprawdziłam! NBoze, jak ja uwielbiam się wkopywać w takie kabały!


Rozdział XXXV. Retrospekcja: z pamiętnika Alfreda De Vallu

Latem 1851 roku

Przed wschodem słońca


Wracam z miasta i cmentarza wycieńczony. Zabiliśmy dwadzieścioro dzieci nocy, kobiety, mężczyzn a nawet dzieci. Wszystkie ciała pochowaliśmy na Starym Cmentarzu, w kwaterze samobójców. cóż to za łowna noc! Nasze miasteczko już wkrótce będzie wolne od tych potworów. Musimy jedynie zabić ich tutejszego przywódce- Antoniego Thora.



Rozdział XXXVI. Kolejna kampania reklamowa

Następnego dnia, w południe

Agencja reklamowa Candella


- Witam wszystkich zgromadzonych - śmiało zaczęła Karolina - dziś skupimy się na najbliższym sezonie reklamowym

- Mamy mało zleceń, szefowo - odparł Konstanty

- Tak Kostku, wiem - Od czasów reklamy Marmurowej Wieczności nie powtórzyliśmy sukcesu i podejrzewam, że niezbyt szybko go powtórzymy

- Mam pomysł, kochani - promiennie uśmiechnęła się Karolina - nakręcimy kolejną część cmentarnej reklamy - rozmawiałam z szefem Marmurowej Wieczności, wracamy na plan Starego Cmentarza - Wiecie co to dla was oznacza?

- Agnieszka podniosła śmiało rękę - Szukamy natchnienia na cmentarzu!

- Tak jest, na cmentarzu - odparła Karolina.

- Mam do Was tylko jedna prośbę - omijajcie szerokim łukiem grobowiec rodu Thor - w najbliższym czasie będzie poddany renowacji, aha i jeszcze coś - Nie łaźcie po cmentarzu przed, o i po północy, ok ?

- Tak jest szefowo! - razem wykrzyknęli

- Acha i coś jeszcze - mam nadzieję, że te dziwne mejle się nie powtórzą! Do roboty, ekipo!

I wszyscy się rozeszli...


Rozdział XXXVII. Wspólny rodowy wróg

Dzień później

W samo południe


Następnego dnia Karolina wybrała się do miejskiej biblioteki i miejskiego archiwum, w którym można było znaleźć pamiętnik jej prapradziadka. Karolina z niepokojem czytała kolejne jego karty. Z lektury wynikało że prapradziad bez skutku walczył z ... niejakim Antonim Thorem, najtrudniejszym przypadkiem wampira do złapania i "uciszenia". Przez karty dziennika przodka to nazwisko cały czas się przewijało. I pomyśleć że prawie się w Thorze zakochała. Jest jednak nieodrodną praprawnuczką swego przodka i stanie do walki z Antonim Thorem. Tak sobie postanowiła.


Rozdział XXXVIII. Co dalej robić? Dziedzictwo zobowiązuje

Tego samego dnia

Popołudniem



No więc co robić? - takie pytanie zadawała sobie ciągle Karolina. Jeśli prapradziadek miał rację, a ona tamtej nocy na cmentarzu widziała Anthoniego Thora, oznaczało to,że jej znajomy i zleceniodawca jest wampirem, a ona musi się jakoś odnaleźć w rodowej spuściźnie i samej wampiry zabijać. Ale jak? I czym? Cały czas zadawała sobie nowe pytania. Dlaczego ja trafiam zawsze na dziwaków - nie miała racji, na dziwaków to ona nie natrafiała, prędzej raczej na dziwne stworzenia. Niepojęte było, abym ona zabijała wampiry jak jej prapradziadek. Jednak konieczność zmienia ludzkie charaktery...


XXXIX. Jak zabić wampira? - Z pamiętnika Alfreda de Vallu


Czas: od pełni księżyca do nowiu

Najlepiej rytuał przeprowadzić gdy księżyc znajdzie się w nowiu w znaku Wodnika

Weź Osikowy kołek

Weź srebrne kule

Weź Święconą wodę

Na szyję zaopatrz się w czosnek

Nim zmrok zapadnie udaj się na cmentarną ziemię do krypty posądzanego o bycie wampirem

Kiedy zdejmować będziesz wieko trumny, skrop ja święcona wodę a na wieku połóż czosnek

W serce wapierza wbij osikowy kołek a w usta jego wsadź srebrne kule. Po wszystkim połóż go na odwrót w trumnie niech patrzy w ziemię

Gdy umrze podejrzewany o bycie wampirem podobne zasady zastosuj


XL. Rodowe dziedzictwo


Karolina z miejskiego archiwum wychodziła wstrząśnięta. Wszystko wskazywało na to, że odziedziczyła po przodkach konieczność ścierania się z wampirami. Ukradła z miejskiego archiwum pamiętnik prapradziadka by wiedzieć co robic dalej. Wstrząśnieta była dodatkowo faktem iż jej prapradziadek walczył Antonim Thore,m i najwyraźniej z nim przegrał. Czy ona sobie poradzi z wampirem? Antoni Thor ją sobie upodobał, to pewne.


XLI. Ponowny groźny email.

Przestrzeń internetowa

Między pierwszym a drugim pianiem koguta

Nadawca: obserwatorxxx@gmail.com

Odbiorca: karolinapodjudzacz@gmail.com


Szanowna Pani!

Ponieważ ponownie Pani podwładni nawiedzają cmentarz w nocy szukając natchnienia do nowej reklamy "Marmurowej wieczności" zostaną wobec Pani i Pani podwładnych wyciągnięte surowe konsekwencje

Z poważaniem

ObserwatorXXX


Rozdział XLII. Odpowiedź Karoliny

Przestrzeń internetowa

Po trzecim pianiu koguta

Nadawca: karolinapodjudzacz@gmail.com

Odbiorca: obserwatorxxx@gmail.com


Szanowny Panie

Ani ziębią ani grzeją mnie Pana żądania. Stary Cmentarz jest dobrem wspólnym, i zabranianie moim podwładnym spacerom po nim jest dla mnie nie możliwe do zrealizowania. Niech się pan wreszcie ogarnie, czas najwyższy.

Z poważaniem

Karolina Podjudzacz



XLIII. Z pamiętnika Karoliny

Zupełnie nie wiem co mam robić. Czy przyznać się, że wiem kim jest, że wiem że jest wampirem?

Nie, na razie nie, ale niepotrzebnie podjęłam się renowacji kaplicy Thorów. Grozi mnie i moim ludziom, ciekawe czy wie,że ja wiem kim jest? Boże, jak to brzmi. Nic dobrego nie mogę wymyślić. Cały czas czytam dziennik mojego prapradziadka i widzę,że Thor jest niezniszczalny. I pomyśleć, że mi się podobał! Gdzie to wszystko zabrnie? No gdzie?


Rozdział XLIV. Ponowny email.

Przestrzeń internetowa

Między pierwszym a drugim pianiem koguta

Nadawca: obserwatorxxx@gmail.com

odbiorca: karolinapodjudzacz@gmail.com


Szanowna Pani

Zostanie Pani przykładnie ukarana za swa zbyt wielką pewność siebie.

Z poważaniem

Obserwator XXX


XLV. Odpowiedź Karoliny

Po trzecim pianiu koguta

Przestrzeń internetowa

nadawca: karolinapodjudzacz@gmail.com

odbiorca: obserwatorxxx


Drogi Panie

proszę więc przystapić do dzieła

Z niepoważaniem

Karolina Podjudzacz


XLVI. Karolina rzuca rękawicę wampirowi


Karolina następnego dnia postanowiła się umówić z Antonim Thorem. Postanowili, że spotkają się w lokalu Stara Kamienica o godzinie 21.00. Karolina nie wytrzymała i tuz po przywitaniu od razu powiedziała do Thora:

- Wiem kim pan jest. Jest pan wampirem. Antoni Thor zaśmiał się, pokazując dwa rzędy ostrych i mlecznobiałych ząbków. Kły miał nawet trochę dłuższe niż reszta populacji.

- Brawo, pani Karolino! Tak długo trwało dochodzenie do prawdy? Przecież jest pani praprawnuczką samego wampirobójcy Alfreda De Vallu, powinna się pani szybciej zorientować

- Dzięki pamiętnikom prapradziadka wiem co może panu zaszkodzić Na te słowa wyjęła perfumy z torebki i psyknęła święcona wodą wampirowi w twarz. Jednak to nie zadziałało.

-Panno Karolino, mamy XXI wiek, wszystko poszło do przodu - powiedział Thor. - Do przodu poszły także możliwości wampirów

- Czemu nie daje mi pan spokoju?

- Spokoju przecież nie mogę dać praprawnuczce samego legendarnego De Vallu. Naraziła się pani wielokrotnie wampirzemu rodowi. Mamy siedzibę na Starym Cmentarzu. Dlatego wycieczki pani pracowników nie dawały nam spokoju. Ustalmy jedno: pani przestanie zmuszać swych pracowników do odwiedzania cmentarza w nocy, a ja zapomnę to, że się mi pani wielokrotnie naraziła.

- Nie ma mowy - powiedziała Karolina, odsunęła krzesło i wyszła z lokalu


XLVII. Z pamiętnika Karoliny

Co ja najlepszego zrobiłam? Nie zgodziłam się na jego warunek, tym samym on będzie się mścił na mnie. Dlaczego to zrobiłam? Może dlatego, że w moich żyłach płynie krew Alfreda Vallu, słynnego pogromcy wampirów? CO mam teraz robić, na jaki atak i skąd się przygotować? Samej siebie nie poznaje. Drogi pamiętniku, tylko ty mi dzisiaj zostałeś. Moja decyzja nie była rozważna, była głupotą, za późno jest na odwołanie tego. Muszę przygotować się na walkę, trudno. Wampir kontra ja.


XLVIII. Sms od wampira


Nadawca: Antoni Thor

Odbiorca: Karolina Podjudzacz


Treść smsa:

Proszę się przygotować na ostrą walkę ze mną, łatwo nie odpuszczę

Przypomina mi Pani swego nieudolnego prapradziadka.


XLIX. SMS od Karoliny

Nadawca: Karolina Podjudzacz

Odbiorca: Anthoni Thor


Treść smsa


Nie boję się. W moich żyłach płynie krew pogromcy wampirów. Czekam na Pana kolejny mylny krok.


Rozdział L. Karolina zbiera siły na starcie z wampirem


1. Ponowna i dokładna lektura pamiętnika prapradziadka.

2. Zbieranie zapasów wody święconej

3. Zbieranie krucyfiksów

4. Zbieranie ząbków czosnku

4. Lektura "Draculi" Brama Stokera

6. Lektura książeczki do nabożeństwa

7. Wiara w siebie


Rozdział LI. Z pamiętnika Karoliny


Pora zacząć przygotowania do walki z wampirem. Ale mi się wróg trafił. Bardzo mnie martwi fakt, że mój prapradziadek go nie zabił. No ale cóż, technika przez te sto kilkadziesiąt lat poszła do przodu. Ciekawi mnie, czy są inni, podobni do Thora, i ilu ich jest. Jestem zaskoczona tym, że nad wampiryzmem Antoniego przeszłam do porządku dziennego. Bez słowa zaakceptowałam taką odmienność. I wcale nie czuję się jak łowca wampirów. Draculę oglądałam i czytałam setki razy, Zmierzch czytałam i oglądałam też, a Pamiętniki Wampirów mnie strasznie nudzą. Mój wampir to żaden z braci Salvatore, bo jest zwykłą wampiryczną świnią, w dodatku psychopatą.


LII. Fragmenty dziennika Antoniego Thora.

Wielokrotnie ta słaba istotka mi się naraziła. Jej pradziadek był szczwanym lisem ale jednak nie udało mu się. Ciekawe, czy mnie będzie próbowała zabić? Co ciekawe, pamiętnik jej pradziadka zaginął z miejskiego archiwum. Gdyby nie była jego potomkiem, to kto wie, zakręcił bym się koło niej. Idealna uroda. Ale jak na potomka rodu De Vallu, czuję do niej w większej części wstręt.


LIII.. Wampirze sny

Przed cmentarzem czekał na Karolinę, która miała klucz od cmentarnej bramy. Mieli się zająć odszukaniem ciała ofiary zakopanej na Starym Cmentarzu. Przed nekropolią czekał tłum żądnych sensacji dziennikarzy. Odegnał ich , podszedł do Karoliny i wziął ją za rękę. Razem wkroczyli na cmentarz. W pewnym momencie Karolina powiedziała: "Antoni chodź tutaj, tutaj pochowana jest ofiara". Karolina podprowadziła go do grobowca z którego ulatniał się charakterystyczny zapaszek. I wtedy się obudził.


LIV. Cmentarny sen Karoliny

Karolina wędrowała wczesną wiosna Starym Cmentarzem. Nagle zauważyła grobowiec, na którym były złożone świeże kwiaty oraz rozkopana ziemia. Był to świeży pochówek. Na cmentarzu w tle było jeszcze kilka innych osób. Nagle z grrobowca Karolina usłyszała głos kobiety: -Wypuśćcie mnie! Zostałam pochowana żywcem! Pomocy! Karolinie przyszła do głowy myśl, że jest to demon. Poczekała minutę, a głos ucichł. Karolina z miną zwycięzcy odeszła od grobowca. Demon szczezł.


LV. Mail od Karoliny do wampira

Między pierwszym a drugim pianiem koguta

przestrzeń internetowa

Nadawca: karolinapodjudzacz@gmail.com

Odbiorca: obserwatorxxx@gmail.com


Szanowny Panie

Jestem pewna że jesteśmy w stanie się porozumieć. Czas odłożyć działania wojenne na bok.

Z poważaniem

Karolina Podjudzacz


LVI. Z pamiętnika Alfreda de Vallu, wampirobójcy

15 wrzesień 1852 roku


Coraz trudniej jest zabijać te potwory. Mnożą się jak króliki, a ich przywódca Antoni Thor wydaje się być istotą niezniszczalną. Na niego nie działa ani srebro, ani woda święcona, ani osikowe kołki. Ta bestia może z niewiadomych powodów wychodzić na światło dnia zupełnie niewinnie. Czyżby to był jakichś ich "książę"? Przez niego jest coraz więcej przeistoczeń na dzieci nocy. Czy odnajdę na niego jakiś sposób? Mam nadzieję, że tak. Mamy czas do najbliższej pełni księżyca, a więc 14 dni


LVII. Refleksje Antoniego Thora

Wampirem jestem od 1850 roku, to już 162 lata egzystencji nieprzerwanej w tym dusznym miasteczku. Cały czas myślę o tej całej Karolinie Podjudzacz, potomkini wampirobójcy który tylko mnie nie dał rady. Gdyby ona tylko wiedziała, że wśród niej też są wampiry i inne dzieci nocy, przestałaby być taka pewną siebie i swoich racji istotą. Chyba coś do niej poczułem, mnie się zawsze najbardziej podobały zwykłe i niezwykłe śmiertelniczki. Mam ochotę na romans z nią, ale ciekawe co by na niego powiedziała Wampirza Rada...


LVIII. Jak zabić wampira - ciąg dalszy z pamiętnika Alfreda Vallu


Poczekaj aż księżyc znajdzie się w znaku Wodnika, najlepiej kiedy będzie w czasie pełni, przed zmrokiem udaj się na cmentarz zaopatrzony w osikowy kołek, flakonik wody święconej, ząbki czosnku i srebrne kule. Wejdź do krypty wampira i odsuń wieko trumny. Wbij osikowy kołek w jego serce, a do ust włóż mu ząbek czosnku, przedtem trumnę skrop wodą święconą.Wyjmij kołek i w ranę na sercu włóż srebrne kule, zamknij wieko i czym prędzej opuść kryptę. To wystarczy by go zabić.


LIX. Wspólny sen Karoliny i Antoniego (paranormal romance)

Byli razem. Trzymali się za ręce, chodząc alejkami Starego Cmentarza. Patrzyli sobie głęboko w oczy. Składali sobie wiele obietnic. Ona człowiek, a on wampir. Kochali się długo...


LX. Antoni Thor w oczach Karoliny

Przebudziła się wytrącona z równowagi po tym erotycznym śnie. Kim więc dla niej był Antoni Thor? Na pewno wampirem z którym jej prapradziadek bezskutecznie walczył całe życie. Dla niej był do tej pory z jednej strony tajemniczym, szarmanckim zleceniodawcą renowacji Starego Cmentarza, a z drugiej strony był jak się później okazało psychopatycznym obserwatorem obserwującym każdy jej krok. Ta podwójność była dla Karoliny niepokojąca. Ważne kim teraz dla niej był : przeciwnikiem przez duże P. Jako praprawnuczka Alfreda De Vallu powinna była z nim walczyć, w imię dobrego imienia rodu. Z drugiej strony pójście na kompromis z wampirem byłoby też wskazane: nie musi powtarzać losów członków swego rodu. Po śnie w którym kochała się z wampirem była do niego jakoś bardziej ludzko ustosunkowana: miał on to coś, co powoduje szybsze bicie serca..."I bądź tu mądrym" - powiedziała do samej siebie Karolina.


LXI. Karolina w oczach Antoniego Thora

Początkowo miał ją za typową praprawnuczkę Alfreda De Vallu: bufoniastą, krzykliwą, zadziorną i operatywną. Z czasem dostrzegł jej wrażliwość i brak spokojnych dni. Widział, że ciężko pracowała na sukces, kosztem zdrowia i znienawidzenia przez podwładnych. Dostrzegł w końcu w niej słabiutką istotkę, dla której każdy dzień pracy w agencji reklamowej to prawie wysiłek ponad jej siły. Polubił ją, a nie powinien. Byli z dwóch różnych światów, ona potomkini jednego z największych wampirobójców na kontynencie, a on cwany i przebiegły, ponad stuletni wampir o nieprzeciętnej inteligencji oraz słabością do płci pięknej. Czasem bywał okrutny, ale tylko wtedy gdy chodziło o picie krwi nadobnych dziewic - taka krew była dla niego najbardziej smaczna i pożywna. Czy los ich połączy? Z pewnością ale w tej chwili przed nimi zbyt wiele niewiadomych.


LXII. Z pamiętnika Alfreda De Vallu - kim jest Antoni Thor

Urodzony 1 sierpnia 1822 roku w zamożnej i arystokratycznej rodzinie z Wichrowego Sadu. Wykształcenie odebrał w miejscowej szkole dla dobrze urodzonych chłopców. Celował w sporcie, arytmetyce i historii. Gdy miał osiemnaście lat wysłano go do rodziny do Nowego Orleanu. Wrócił stamtąd w 1850 roku. Zasłynął jako właściciel miejscowej fabryczki oraz podbijacz damskich serc. Niezwykle szarmancki, zdobył sobie ogromną popularność. Dobry dla służby. Wampirem stał się w Nowym Orleanie i do tej pory szerzy tę zarazę w Wichrowym Sadzie.


LXIII. Refleksje Karoliny

Zapewne, ostatnie tygodnie były nieprawdopodobnie nielogiczne i nerwowe. Dobrze, że miała przy sobie cały czas tabletki uspokajające. Jej logiczny i ścisły umysł nie mógł nadal przełknąć tego, że Antoni Thor okazał się być wampirem. Znała rodowe legendy, jednak nadal kładła to na karb dziwactw swego prapradziadka. Musiała jednak zawierzyć swojemu osądowi. Tak, Antoni Thor jest wampirem...Dobry Boże, jak to brzmi? No jak? Cały jej umysł znów zaczął się burzyć kiedy pojawiły się myśli o wampirach. Tego wszystkiego w ostatnich dniach było za dużo I jak tu wierzyć własnemu osądowi? A może Thor nie jest żadnym wampirem, tylko mega - dziwakiem? Zapewne, był zarówno jednym jak i drugim...


LXIV. Refleksje Antoniego Thora

Życie wampira upływa jednostajnie, bez zbędnych emocji. Zastanawia go Karolina Podjudzacz do której ma ambiwalentny stosunek. Nie wie, czy traktować ją jako ofiarę czy przyjaciółkę. Do jej rodu w przeszłości odnosił się z nienawiścią a teraz ta młoda kobieta go naprawdę zastanawia. Za bardzo zastanawia. Coś do niej poczuł. Silne emocje po raz pierwszy od dawna. Niezwykła. temperamentna śmiertelniczka. Ciekawe, jak smakuje jej krew? No własnie, krew, nie pił nic świeżego od tygodnia...


LXV. Esemesowe zaproszenie

Nadawca: Antoni Thor

Odbiorca: Karolina Podjudzacz

Szanowna Pani Karolino

Zapraszam Panią na kolację, dziś wieczorem, restauracja Siódme Niebo

Z pozdrowieniami Antoni Thor


LXVI. Kolacja z wampirem


Ona: ubrana w najlepszą kieckę

On: ubrany w swój najdroższy garnitur

Ona: mówiła duzo i bez zdenerwowania

On: czuł się równie swobodnie

Ona: nawiązała do swego prapradziadka

On: opowiedział jej o nim

Ona: poczuła do niego sympatię

On: poczuł do niej coś więcej

Oni: wypili najlepsze czerwone wino w swoim życiu

Oni: patrzyli sobie głęboko w oczy

On: opowiedział jej o życiu wampira

Ona: powiedziała że to ciekawe

Oni: rozstali się przed północą

Oni: pocałowali się namiętnie na pożegnanie


LXVII. Retrospekcja: z pamiętnika Alfreda De Vallu

Letni poranek 1852 roku

Wichrowy Sad


Najniebezpieczniejszy spośród wszystkich naszych wampirów jest Antroni Thor. Jest nietypowy bo może spacerować w świetle dnia, nie boi się czosnku ani krzyża Święcona woda tez nie na wiele się zdaje. Ciekaw jestem jak byłoby z osikowym kołkiem - czy to by też zadziałało. Podjęliśmy juz dwadzieścia prób wyeliminowania tego drania, żadna z nich się nie powiodła. Ciekaw bardzo jestem w czym tkwi ta jego siła...


LXVIII. Retrospekcja: z pamiętnika Karoliny

Lato 2011 roku


Dawno nie pisałam, zarzucona wieloma obowiązkami. Sama nie wiem w co wdepnęłam, angażując się w znajomość z Antonim Thorem. Znienacka okazało się, że nasz świat jest zupełnie inny niż sobie wyobrażaliśmy. Sama nie wiem jak pogodzić w sobie wiedzę na temat wampirów i wiedzę o Antonim Thorze? Przecież był to wróg numer jeden mojego prapradziadka. A ja prawie z nim romansuję. Czuję się jak bohater "Wywiadu z wampirem", jak pismak chcący poznać Świat Nocy. Do czego to wszystko mnie doprowadzi? Mam złe przeczucia...


LXIX. Refleksje antywampiryczne

Karolina była już zmęczona wtargnięciem nadprzyrodzonego świata do jej życia, pełnego spokoju i przewidywalności. Ocknęła się kilka minut po północy, z natrętnymi myślami o Antonim Thorze, ubrudzonym bryzgającą z tętnic ofiary krwią. Takie sny zdarzały się jej coraz częściej, i konfrontowały ją z niewiedzą na temat Thora. Od pewnego czasu zawiązała się między nimi nić sympatii. Karolina zapomniała już o swym przodku, który każdą chwilę angażował w zabicie Antoniego i jemu podobnych. Po tych snach widziała już nie przystojną twarz młodego mężczyzny, lecz szalonej dzikiej bestii o kłach długich jak u tygrysa. Miała do czynienia nie z uroczym młodym mężczyzną lecz dzieckiem nocy żyjącym według jemu tylko znanych zasad.


Rozdział 70

Karolina wstała pełna sił I werwy. Przypomniała sobie, że Wichrowy Sad od Nowego Orleaanu dzieli tylko kilka kilometrów.

Postanowiła przeszłość zostawić za sobą, I po prostu zacząć żyć pełnią życia.

Postanowiła też wyjść za Anthoniego Thora.

Bo poprzedniej nocy się jej oświadczył <we śnie>


 


12 komentarzy:

  1. Ps. Jest to prawie całość. Pozdrawiam serdecznie Czytających ;-) Znalezione w odmętach dysku, rzecz pisana bodajże 2011 - 2014 ;-) .

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę! Wciągnęło mnie! Czemu nie wyślesz na jakiś konkurs? Czekam na dalszy ciąg!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książkowy Las - dziękuję serdecznie za komentarz i pozdrawiam. Twe słowa to miód na me serce , oczywiście miód bezalkoholowy ;-)

      Usuń
  3. A to dopiero niespodzianka! :) I nowa szata bloga ładnie się prezentuje. Popijając rozpuszczalną kawę, już zabieram się do czytania :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No bardzo fajne, Jarku i wciągające :) a momentami nawet żartobliwe. Taka nieprawdopodobna miłość z idealnym zakończeniem ;) Czy drugą wersję też tu zaprezentujesz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, drugą wersję też zaprezentuję :) Pozdrawiam serdecznie :-)

      Usuń
  5. Gratuluję przyjemnego pióra. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie dziękuję J. ;-) Odkryłem, że kilka lat wcześniej jednak inaczej pisałem ;-)

      Usuń
  6. Jeju aż przeczytałam jednym tchem. Mega mnie wciągnęło, mimo, iż nie czytuję takich historii od baaardzo dawna. Ciekawa jestem jak się to zakończy i w ogóle bardzo oryginalna opowieść.

    OdpowiedzUsuń

Dobra wiadomość dla Czytelników Danieli ;-) .

  źródło zdjęcia:-> Redro.PL   Czas biegnie nieubłaganie. Pisanie od roku 2000 "Wielkiego Oczekiwania" powoli dobiega końca. W...