Soboty Danieli Werowskiej.

 Daniela po Werowie i Kraju Lessów poruszała się nowym seicentem. Ta sobota, lipcowa, deszczowego i parnego dwutysięcznego roku była zarezerwowana na odwiedziny na grobach. Przed pójściem na Nekropolę - oddaloną od Werowa o kilometr zrobiła zakupy. Duży chleb krojony, dużo mleka, i mnóstwo kawy, rozpuszczalnej i tej ulubionej z magnezem. Ceglasta komórka milczała. Daniela miała mocnego Anioła Stróża. Po przyjściu do dworku na wzgórzu - zjadła śniadanie z nieco zsiadłego mleka , po czym zamknęła dom i udała się spacerem na Cmentarz. Nie było jej dwie godziny. Zapaliła znicze na wszystkich grobach Przodków i Znajomych, na których pogrzebach nie mogła być. Lampa mocno tym razem świeciła. Po porządkach na grobie wróciła szybkim spacerem do domu - i zjadła co nieco smażonego kurczaka. Mimo, że dążyła do wegetarianizmu. Znajda Kajtek latał wesoło po Werowie, zaś Kocur wylegiwał się na tarasie. Po takich ćwiczeniach fizycznych czuła się bardzo dobrze. Soboty były dniem lektur Noblistów - zaś piątki we dworku na porządki.

7 komentarzy:

  1. Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Mario za komentarz. Pomyślę nad wydaniem e - booka. Moc serdeczności i wszystkiego co najlepsze :)

      Usuń
  2. Na miejscu Danieli kupiłabym zapasy herbaty, zamiast kawy. Herbata to mój ulubiony napój, lecz rozumiem, że Daniela jest dla odmiany kawoszką. Pozdrawiam i chętnie zapoznam się z kolejnymi odcinkami. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. Ja muszę ograniczyć kawy. Tylko jedna rano, najlepiej z połowy łyżeczki. Stare zalecenia lekarskie ;) Pozdrawiam !

      Usuń
  3. Tak sobota to jest najlepszy dzień w tygodniu, niedziela to już nie to samo. Miałam przynieść drożdżówkę, ale zjadłam po drodze ;) Zsiadłe mleko bardzo lubię. Zawsze u babci się jadło łyżką z miski, a do tego ziemniaczki kraszone. Więcej o perypetiach Danieli, proszę. Ślę serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak sobota to jest najlepszy dzień w tygodniu, niedziela to już nie to samo. Miałam przynieść drożdżówkę, ale zjadłam po drodze ;) Zsiadłe mleko bardzo lubię. Zawsze u babci się jadło łyżką z miski, a do tego ziemniaczki kraszone. Więcej o perypetiach Danieli, proszę. Ślę serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń

Dobra wiadomość dla Czytelników Danieli ;-) .

  źródło zdjęcia:-> Redro.PL   Czas biegnie nieubłaganie. Pisanie od roku 2000 "Wielkiego Oczekiwania" powoli dobiega końca. W...