Daniela jak zawsze wstała wcześnie. Jak wspomnieliśmy - była rannym ptaszkiem. Miała bardzo dobrą pamięć, niemal fotograficzną. W piątki zwykle jadała mięso, a na deser szarlotkę. Wciąż przeżywała swoją samotną wyprawę na Cmentarz w Miasteczku, która miała miejsce dwa miesiące temu. Postanowiła wybrać się samotnie spacerem. Nowe seicento odpoczywało. Do Cmentarza z Werowa miała raptem dwa kilometry. Ale zawsze na każde wyjście - musiała być przygotowana. Wyruszyła szybkim, żwawym krokiem. W pobliskim sklepie zakupiła znicze, zapalarkę i skierowała się do nekropolii. Zdążyła przed pogrzebem Nieznajomych. Kiedyś pisywała Cmentarne Nowele. Ale teraz, w środku lata odpoczywała. Na Cmentarzu zazwyczaj spotykała kogoś znajomego. Uzbrojona w wiadro, motykę i wodę do mycia nagrobków - poszła w górę Grzebalnika. Miała do oczyszczenia trzy groby: siostry ś.p. Babci Heleny - ofiary obozu w Dachau - oraz grób prababki i pradziadka. Nie była tutaj dwa miesiące ! Spędziła na Cmentarzu blisko dwie godziny. Po uprzątnięciu grobowców i po krótkich modlitwach udała się z powrotem do Werowa, do Dworku na Wzgórzu. Kocur wygrzewał się na tarasie, zaś Kajtek Znajda biegał po okolicy. Sprawdziła ceglastą komórkę - było jedno połączenie od Mamy Iggi. Daniela zaraz oddzwoniła.
- Gdzie byłaś Córeczko? Niepokoiłam się ! Dzwonię i dzwonię. I pamiętam czasy, gdy z jednej ulicy łatwiej było dodzwonić się do Paryża niż do Sąsiadów.
- Mamo, byłam na Cmentarzu. Wysprzątałam trzy grobowce. Aktywność fizyczną mam zalecaną.
- A nie skaleczyłaś się?
- Nie, nie, wszystko robiłam powoli.
- A co u Pani Porządnickiej?
- Dałam jej wolne. Dworek lśni w piątki zawsze tak, że można jeść z podłogi.
- A jak zdrowie? Fizyczne i mentalne?
- Terapię zerwałam, zaś fizycznie czuję się jak nowonarodzona boginka.
- To dobrze. A praca w Mieście Wapieni?
- Rzuciłam. Będę jednak utrzymywać się z pisania. Być może z renowacji nagrobków.
To dobrze. My, tutaj - za Wielką Wodą martwimy się o Ciebie. Dalsza krewna wciąż się za Ciebie modli.
- Tak, ale ja jestem kalwinistką. Chrześcijanką Reformowaną. Noszę ten medalik od Ciebie, który ma chronić. Jest święcony.
- Masz przede wszystkim dbać o siebie. Mniej kawy, więcej rozrywki. - Rzekła Igga.
- Kawy uwielbiam, ale lurowate.
- To dobrze. Dbaj o siebie dziecinko, dbaj.
- Mamuś, muszę kończyć. Idę pod prysznic.
- Dobrze Danielo. Pamiętaj - masz dbać o siebie.
Daniela wracając z nekropolii piechotą natrafiała na same samochody dostawcze.
Piątkowe wieczory były dniem odpoczynku.
Rzeczywiście napracowała się dziewczyna w ten piątek, bez dwóch zdań. Wizyta na cmentarzu w dzień z reguły przynosi uspokojenie, co innego nocą. No wtedy to już zdeczko gorzej. Mama Danieli chyba niepotrzebnie się o nią tak martwiła, ale mamy już takie są. Grunt, że Daniela czuje się jak nowonarodzona boginka. Pozytywne myślenie jest najważniejsze. Miej się spokojnie i zdrowo Jarku. Dobrej nocy!
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz Lutano :)
Usuń