16 wierszy .

 Księga Nocy.  - tomik poezji.


Kres Nocy.


Nie wszystko dla nas stracone.

Szukamy szczęścia w łyku kawy.

Rośliny nad ranem są oszronione. 

Wiele na tym świecie przy życiu ludzi trzyma.

U kresu nocy wiele się wydarzyło.

Gorąca dniem słoma przestygła. 

Widmo południowego gwiazdozbioru - jak chmura się rozmyło.

Posłałeś jedną modlitwę w moje ramiona.

U kresu nocy już wszystko inne.

Bałwany obłoków śmieją się. 

Wskazuję palcem Wielką Niedźwiedzicę - a gdzież tam - 

- ona też śmieje się.

Śnią wszyscy, Anioły, Ludzie, zwierząt stada.

Śnią mordercy i ich ofiary.

Nie wszystko przeciw nam się obraca.

Bo gdzież u kresu nocy nasza wiara?

Nasz wróg - o trzeciej nad ranem - złowieszczo nie śmieje się.

Bo u kresu nocy tutaj - 

 - gdzie wszystko ogniem i popiołem wytracone.

Szczęśliwie płonie nasza Poranna Gwiazda .

Jak wspomniałem - nie wszystko dla nas stracone. 


Autoportret.



Słowiańskie imię noszę .

Słowiańskie nazwisko tez.

Lecz kosztów żadnych nie ponoszę

Za Wszechświat wzdłuż i wszerz.

Piwne oczy mam - po dość odległych przodkach.

Spójrz w nie - a Ja Ci dam - prztyka w Twój rzymski nosek.

W tym Kraju wszystko dziwne - same półcienie snują się.

I budzą, budzą nad ranem innych.

wtedy - gdy Ja - zazwyczaj już nie śpię.

 

 





Północny Kraj.


Północny Kraj.

W północnym Kraju mieszkam.

Tam – na wysokim wzgórzu.

Gdzie Ty niewiele pamiętasz,

a nawet jeśli – to prędko zapominasz.

W północnym Kraju mieszkam -

- tam w małym miasteczku.

Nikogo od dawna nie odwiedzam -

gdzie pies bezpański nie odpowiada na "piesku".

Północny Kraj - gdzie niebo szare.

Obłoki suną po strzelistych dachach.

Nikt tu serdeczności nie oddaje. 

I wszyscy żyją w historii strachach.

Mój Kraj jest bardzo dumny.

Liczę jego bohaterów w pogrzebowych stosach.

On nigdy nie będzie trudny.

Dla ludzi marzących o niebiosach. 

"Noc Czarnoksięska".

 Za sobą zostawiłem marzenia.
Zstępując do czeluści piekieł.
Spotkałem tam nieboskie stworzenia – spowite snem lodowatych mgieł.
Czarnoksiężnik na trójnogu już siedział.
Odczytywał skomplikowane horoskopy.
Nic o mnie głupiec nie wiedział - spojrzałem w dół, pod stopy.
Robactwo przeróżne się panoszyło -
- pająki, karaluchy jeszcze zgraje szczurów.
Tymczasem coś ten krajobraz zmieniło.
Wystrzeliło mnie wysoko, ponad piekło zimnych marmurów.

Nad trawam ziemskimi się znalazłem -

- obserwując ludzkich dusz zakamarki.

I tak wędrowałem w górze, dopóki się nie zapadłem

w kolejną noc , czyniąc do wieczności przymiarki.

Klepsydra wypełniona piaskiem ten czas odmierzałą

pilnując z pewnością boskich zamiarów.

Niejedna duszyczka bowiem tego nie przestrzegała,

popadając w obłęd nadziemskich czarów.
Anioł pod gwiazdozbiorem Strzelca - podał mi Księgę Przeznaczenia.
Zobaczyłem tam marzenia znajomego Topielca -
 - spełnione wszystkie - co do urojenia.
Ta noc była niezwykła.
Widziałem Zmarłych powracających zza grobu.
Lecz nagle pękła klepsydra - zacząłem gotować się do powrotu.
Zahaczyłem jeszcze o wzgórze nad łąką -
 nieziemski był to widok.
Spadająca gwiazda kochankom uległa -
 rozbłysła srebrną miłości przynętą.
Takie noce są rzadkie, ale się zdarzają.
Pamiętaj jednak, mój Drogi - że nie wszyscy z tych wędrówek powracają.



"Miłość" . 

 

Powtarzają, że wciąż jest na wyciągnięcie ręki
a ja im nie wierzę
dlatego piszę jakiś wiersz pokrętny
i niebiosa nocne krótkowzrocznym okiem mierzę.
 
Tam nad wschodnim widnokręgiem spadła gwiazda
być może ktoś w tej chwili życzenie wypowiedział
przecież ten błysk się nie przywidział
podobno życzeniem wówczas miłość można przywołać.
 
I wciąż powtarzają mi to samo
że miłość samym pragnieniem można zaprosić
ale co zrobić kiedy duszy jarzmo
nie chce miłosnych modlitw w niej wskrzesić?
 
Tak siebie sam często pytam nad ranem
co z tym całym uczuciem, z tym jakimś miłowaniem?
Wciąż myślę i wymyślić nie mogę
a co się stanie, gdy tą miłością w innych wywołamy trwogę?


"Demoniczny Święty" . 
 
Ten sen się powtarza i powtarza.

Mijają nocne , upiorne godziny.

A święty się rusza na obrazku -

 - i wywija oczami jak szalony.

I krzyczy, i krzyczy wprost do mnie!

 - że będzie walczył na śmierć i życie...

A ja biorę do ręki Krucyfiks od Bierzmowania i też krzyczę,

- i egzorcyzmuję go, by już nie straszył.

Takie to dziwne sny mam, często mnie nawiedzają.

Z upiorami odważnie w nich walczę.

Czy tylko mnie te straszydła odwiedzają?


"Lipcowa noc"


Piękna lipcowa noc

szukam namiastki spełnienia

rechot żab na północy ustał

pewnie któraś w księcia dla księżniczki się zmienia

Księżyc nad zachodnim niebem

zmierzający do pełni, jest zamglony

wszystko dziwnie spokojne, układa się w schemat

- nie jestem wcale tym zdziwiony

Można było przez park z kimś za rękę iść

noc z niedzieli na poniedziałek jest piękna

czeka mnie bezsenny czas

rzeka naszych marzeń jest mętna.

Nie odróżniam nocnych kolorów

- chyba noc mi sprzyja

granat upstrzony srebrem nie pociąga już

nadeszła północy chwila

W tę piękną lipcową noc

kiedy powietrze za oknem rześkie

spisuję z powietrza garść snów i słów

rzucam nimi o podłogę – nie są one wielkie

Kilka zwrotek, kilka rymów

mogę w nieskończoność pisać

Kawa nie smakuje nam jak dawniej

wszystko zmurszałe – i z losem trzeba igrać

Piękna lipcowa noc – nad ranem

piękną i letnią miała być – jak dawniej

przykładam nos do szyby owinięty w koc

wodzę wzrokiem po gwiezdnych szlakach -

- i wypatruję przeznaczenia swego noc..


Nokturn.


Po północy niestety nie zjawiają się dusze.

Mimo bicia cmentarnego zegara

żelazkowate kształty nie zgłosiły obecności.

Ciche sowy przelatują po zamglonym Księżycu.

Od wschodu nadciąga burza.

Ale niebo jest wygwieżdżone

Ukrywa co niektórych.

Gdzieś tam nad nami, w trajektoriach planet skryła się kometa.

Nikt tutaj nie zmartwychwstanie i nie da nam znaku.

Nie wierzę jednak w przypadek.

Bo w oknach wciąż płoną świece.

Tu, po północy – wróżbita nie oddycha.

Być może już jest matrwy.

Nie gromadzą się wiedźmy na wapiennych wzgórzach.

Pradawne zaklęcia od dawna nie działają.

Ale my nadal wierzymy -

- że kiedyś po północy – z biciem cmentarnego zegara – ktoś wreszcie się zjawi.

I niepotrzebne będzie medium wołające o złamany grosz.

Nadal nic nie pojmuję

Być może odpowiedź nadejdzie o świcie.

I nagle żelazkowaty kształt zgłosił swą obecnośc.

I wzbił się do góry. 

 

Łąka.

Coś na tej łące nas dziś zaskoczy.

Pewnie słoneczny, piękny dzien.

To wszystko kłuje mnie czasem w oczy -

- nawet na ziemi Twój długi cien.

Tak bardzo siebie szukamy

Krocząć przez płaską traw równinę

że nigdy siebie nie porzucamy

Wchodząc w złowieszczą górską dolinę.

Nie będziemy sobie ot tak patrzeć w oczy.

To już nie te czasy. Jesteśmy jednak jeszcze dość młodzi.

Czujemy się jak w przedszkolu starszacy.

Wszystko wokół nas inne.

Pajęczyna na wietrze kolebie się

Powietrze tutaj jest bardzo zimne.

Dżdżownica pod nogami płoszy się

Spójrz, wierzba płacząca, ta z włosami do ziemi

próbuje nas kierować na inne tory.

Lecz my się jej nie boimy.

Niestraszne nam łąkowe zmory.

Południe dawno przeszło. Słońce ku zachodowi zmierza.

Stado wróbli ku górze się wzbiło

Miłości zegar nam czas odmierza,

 

Nocna Odsiecz.


Odsiecz jak zwykle nadeszła.

Oczekiwałem jej wśród otwartych ran.

Ale kostucha z kosą do mnie podeszła.

Wskazując ścieżkę do zaświatów bram.

Leżąc na łące pokrwawiony

Słyszałem dziwne odgłosy.

Lecącą krew powstrzymały strupy. Wschłuchiwać się zacząłem w pobliskiej rzeki szlam.

Coś jednak odratowało znienacka.

Pytam siebie, co to było?

Odsiecz zwykle przychodzi prostacka,

popatrzyłem za siebie, tam.

Zobaczyłem anioła i diabła

Nieziemski był to widok.

A więc odsiecz z niebios spadła,

bo anioł na polu bitwy w końcu został sam.

Uniknąłem smrodu siarki,

straszono nas nią od narodzin.

Przebrały się wszystkie ziemskie miarki.

Oczekiwałem odsieczy wiele nocnych godzin. 

 

 

Safoniczna Północ.


Popatrzyłem na wschodnie niebo.

Księżyc tej nocy nie wschodizł.

Gwiazdozbiory też się nie pokazały.Samotny Łucznik leży na trawie.

Wytężając wzrok ku górze.

Ale kto tej nocy – nawet śpiąc z kimś – nie jest sam?

Tak nadchodzi północ.

Iwyjdą demony z szafy.

I znów będzie słychać

Puki i stuki w całym mieszkaniu.

Tak działa nie odmówiona modlitwa za zmarłych.

Tak, jesteśmy przesądni

W środku Europy

W dwudziestym pierwszym wieku.

Przeszła północ.

Szafa się nie otworzyła.

Trupy z niej nie wypadły.

Stuków i puków tej nocy w mieszkaniu nie odnotowano.

Wzeszedł Księżyc.

Nawet gwiazdozbiory się pokazały.

Chyba więc niepotrzebne modlitwy za zmarłych. 

 

 

Rozstajne drogi.


Na rozstajnych drogach nocą.

Grabarz sypie piachu czasem.

Przemyka zbłąkana kometa.

Świszcząc rzuca odłamków gradem

A tam obok, w ziemi,

na głębokości dwóch metrów.

Spoczywa zgniłe ciało

Kiełkujące w ziarenka prochu.

Bezimienny człowiek w nim pochowany.

Nie on jeden chyba.

Na pewno samobójca.

Nad grobem zawisłą strzyga.

Tak niewiele pamiętamy, albo to co chcemy, dlatego szybko przemijamy,

Lecz tam w górze – wieczniejemy. 

 

 

Bezsenność.


Zamykając oczy po zmroku.

Zasypiasz z wątpliwą nadzieją.

Że Twoje demony nie zrobią połkroku.

Co najmniej do trzeciej nad ranem.

Zażyłaś tabletkę nasenną.

Za oknem półświatła osiedla.

Śnisz noc odległą, wiosenną,

Lecz bańka nocnych widziadeł jest mętna.

Na niebie panuje Księżyc w Nowiu.

I tak nie jest tu ważny.

Budzisz się jak zwykle przed północą.

Twój cień na ścianie straszy.

Letnia noc, zimowa noc, cóż je takiego łączy?

Bezsenność trwa i będzie trwać, póki żywota kto nie zakończy.

 

 

 

Ludzie Nocy.


To wszystko bardzo piękne.

Przed światem ukrywają się
Wewłasnych oczach też są inni.

Po ludziach zła spodziewają się.

Nic ich już nie zaskoczy.

Jak nocne zmory pałętają się.

Cmentarna zjawa przed nimi ucieka.

I ulubiony kot zębami się droczy.

Stańcie prosto i idźcie przed siebie.

Całym nocnym miastem na pohybel innym.

Odpoczywać będziecie dopiero w niebie, nikt w nim nie będzie dziwnym.

Noc się wypala, a czas ucieka,

Gwiazdy jak szalone migotają.

Taki już los nocnego człowieka.,

Pieszczoty kochanków też ich omijają.

I zapamiętajcie na czas długi

Że nic Wam już w sumie nie pomoże. Oddech wasz pozostawia siwe smugi,

Ale jeszcze nie umrzecie, broń Boże !.


 

Krwawy Księżyc.


Nad nami przelatują wojny.

A my wciąż żyjemy.

Nikt tutaj nie jest spokojny.

Do krwawego Księżyca po północy wyjemy.

Z otchłani mroków, z pól bitewnych,

- wynurzają się poległych widma.

Wyciągamy swe pomarszczone szyje.

I uderzamy pięścią - na dłoni – stygmat.

Całkiem normalne życie wiedziemy,

akurat takie, na pół gwizdka.

Ze śmiercią tańcząc się śmiejemy -

Na szczęście – jeszcze nie przyszłą.

Taki czas dziwny u nas.

Że wszystko w żarty obracamy.

I nic nie będzie takie jak u Was.

Dopóki walką sobie dogadzamy.

 

 

Dylematy dnia.


Coś mnie ostatnio niepokoi.

Wszystko wkoło wali się.

Mój nocny dom jeszcze stoi.

Ludzie – ich wciąż boję się.

Spadam dalej w mroki duszy,

na samo dno to pewne.

Freud tu niczego nie wydusi,

dla niego łzy nie są rzewne.

Przebudzony w południe zamykam oczy.

Licząc pokłosie sennego poranka.

Rozplotę warkocze komety

Wszędzie panuje mentalna szklanka.

Mój głos po pustym mieszkaniu roznosi się martwym, cierpkim echem,

Ty wciąż myślisz o spotkaniu, by życ wymyslonym nocnym sonetem.

Tak i dzień tak i noc

przynoszą nieukojony smutek.

Ogarnia mnie ogromna niemoc

Może kiedyś przyniesie jakiś skutek.

Dylematy dnia, dylematy nocy.

Wciąż jestem rozbity.

Znów się chowam pod stertę kocy.

Niech wreszcie zmrok mnie w szpony pochwyci.



Dobra wiadomość dla Czytelników Danieli ;-) .

 Gwiaździste niebo obrazy na wymiar • REDRO.pl źródło zdjęcia:-> Redro.PL

 

Czas biegnie nieubłaganie. Pisanie od roku 2000 "Wielkiego Oczekiwania" powoli dobiega końca. Większość jest w głowie, zakończenie, itd. Daniela po bardzo niesamowitym dniu - po północy pięknej sierpniowej nocy - będzie wracać z tajemniczej łąki, i będzie wiedzieć już - że wszystko w jej życiu się ułoży.Daniela to też takie moje alter ego. Wiele /Wielu z Was - namawia mnie do kontynuowania jej opowieści. I będzie kontynuowana. Tyle , że tego jest tak dużo, że muszę mocno skodyfikować , ogarnąć opowieść , tak, by mogła w przyszłości...może ukazać się drukiem? Sam nie wiem. Ale ten blog to bardzo duża część mnie. Wiele rzeczy jak wiecie - tutaj - było chaotycznych. Nie wszystko chcę wydać, powstanie więc wiele apokryfów itd. Dziękuję Wam Wszystkim - że polubiliście Danielę. Oczywiście będzie więcej, dużo więcej dialogów. Mam nadzieję, że będzie dobrze, a z Danielą w sumie jest  /było tak, że mimo pewnej nieśmiałości, introwersji - wtedy - gdy czekały ją wyzwania bądź poważne problemy - stawała na wysokości zdania. Czekajcie więc na skodyfikowaną opowieść, reszta to będą Apokryfy "Wielkiego Oczekiwania" . Poza tym Daniela - to kobieta , wcześniej dziewczyna interdyscyplinarna. Stąd pewne wątki muszą zostać zmienione, jeszcze muszę postudiować historię chemii, (pod kątem alchemii) , historię fizyki itd. Trzymajcie kciuki, Daniela Werowska wraca do życia. No i powrócić do pewnych gałęzi ezoterycznych.

Ciąg dalszy nie nastąpi ;-)

 Daniela Werowska - nadszedł dla niej 17 sierpień 2000 roku. Biedulka zaszalała bardzo, i w tym końcowym poście chciałem napisać, że jej dalsze życie potoczyło się więcej niż dobrze. To już koniec "Wielkiego Oczekiwania". Może w przyszłości e book lub papierowa książka. Dzięki wielkie, że byliście :-) .

Kres nocy - wersja przypomniana , najstarsza, pierwotna ;-) . /wzbogacony o zwrotkę o południowym gwiazdozbiorze/.

 Nie wszystko dla nas stracone.

Szukamy szczęścia w łyku kawy.

Rośliny nad ranem są oszronione. 

Wiele na tym świecie przy życiu ludzi trzyma.

U kresu nocy wiele się wydarzyło.

Gorąca dniem słoma przestygła. 

Widmo południowego gwiazdozbioru - jak chmura się rozmyło.

Posłałeś jedną modlitwę w moje ramiona.

U kresu nocy już wszystko inne.

Bałwany obłoków śmieją się. 

Wskazuję palcem Wielką Niedźwiedzicę - a gdzież tam - 

- ona też śmieje się.

Śnią wszyscy, Anioły, Ludzie, zwierząt stada.

Śnią mordercy i ich ofiary.

Nie wszystko przeciw nam się obraca.

Bo gdzież u kresu nocy nasza wiara?

Nasz wróg - o trzeciej nad ranem - złowieszczo nie śmieje się.

Bo u kresu nocy tutaj - 

 - gdzie wszystko ogniem i popiołem wytracone.

Szczęśliwie płonie nasza Poranna Gwiazda .

Jak wspomniałem - nie wszystko dla nas stracone. 

 


Wiersze wybrane - część II.

 Autoportret.

Słowiańskie imię noszę .

Słowiańskie nazwisko tez.

Lecz kosztów żadnych nie ponoszę

Za Wszechświat wzdłuż i wszerz.

Piwne oczy mam - po dość odległych przodkach.

Spójrz w nie - a Ja Ci dam - prztyka w Twój rzymski nosek.

W tym Kraju wszystko dziwne - same półcienie snują się.

I budzą, budzą nad ranem innych.

wtedy - gdy Ja - zazwyczaj już nie śpię.

 

Północny Kraj.

W północnym Kraju mieszkam.

Tam - w małym miasteczku.

Nikogo od dawna nie odwiedzam.

I gdzie pies bezpański nie odpowiada na piesku.

Północny Kraj - gdzie niebo szare.

Obłoki suną po strzelistych dachach.

Nikt tu serdeczności nie oddaje. 

I wszyscy żyją w historii strachach.

Mój Kraj jest bardzo dumny.

Liczę jego bohaterów w pogrzebowych stosach.

On nigdy nie będzie trudny.

Dla ludzi marzących o niebiosach. 

 

Wiersze wybrane ;-) . "Księga Nocy".

"Noc Czarnoksięska".

 Za sobą zostawiłem marzenia.
Zstępując do czeluści piekieł.
Spotkałem tam nieboskie stworzenia - owite mgłą niebieskich mgieł.
Czarnoksiężnik na trójnogu już siedział.
Odczytywał skomplikowane horoskopy.
Nic o mnie głupiec nie wiedział - spojrzałem w dół, pod stopy.
Robactwo przeróżne się panoszyło -
- pająki, karaluchy jeszcze zgraje szczurów.
Tymczasem coś ten krajobraz zmieniło.
Wystrzeliło mnie wysoko, ponad piękno zimnych marmurów.
Anioł pod gwiazdozbiorem Strzelca - podał mi Księgę Przeznaczenia.
Zobaczyłem tam marzenia znajomego Topielca -
 - spełnione wszystkie - co do urojenia.
Ta noc była niezwykła.
Widziałem Zmarłych powracających zza grobu.
Lecz nagle pękła klepsydra - zacząłem gotować się do powrotu.
Zahaczyłem jeszcze o wzgórze nad łąką -
 nieziemski był to widok.
Spadająca gwiazda kochankom uległa -
 rozbłysła piękną, srebrzystą poświatą.
Takie noce są rzadkie, ale się zdarzają.
Pamiętaj jednak, mój Drogi - że nie wszyscy z tych wędrówek powracają.

 

 "Kres nocy" .

 Nie wszystko dla nas stracone

szukamy szczęścia w łyku kawy

rośliny nad ranem są oszronione

wiele na tym świecie przy życiu wszystkich trzyma

U kresu nocy już wszystko inne

Bałwany obłoków śmieją się.

Wskazuję palcem Wielką Niedźwiedzicę - 

 - a gdzie tam, ona też śmieje się.

Śnią wszyscy - ludzie, anioły, zwierząt stada

Śnią anioły i demony

Nie wszystko przeciw nam się układa.

Bo gdzie u kresu nocy nasza wiara?

Nasz wróg jednak teraz  - o trzeciej nad ranem - nie śmieje się.

Bo u kresu nocy tutaj - 

- gdzie wszystko popiołem i ogniem wytracone.

Szczęśliwie płonie nasza Gwiazda Poranna.

Jak wspomniałem - nie wszystko dla nas stracone".

 

"Na rozstajnych drogach" .

Na rozstajnych drogach Nocą - Grabarz sypie piachu czasem.
Przemyka zbłąkana kometa - świszcząc rzuca odłamków gradem.
A tam obok, w ziemi - na głębokości dwóch metrów -
  - spoczywa zgniłe Ciało - kiełkujące w ziarenka grochu.
Bezimienny Człowiek w nim pochowany - nie ON jeden chyba.
Na pewno samobójca - Nad grobem zawisła strzyga.
Tak niewiele pamiętamy, albo to co chcemy.
Chodząc po Ziemi wciąż szczęścia szukamy - Ale !
- Tam wysoko w górze - na pewno płoniemy. 


Bezsenność.

"Zasypiając po zmroku - zasypiasz z wątpliwą nadzieją -
 - że Twoje demony nie zrobią półkroku co najmniej do trzeciej nad ranem.
Zażyłaś tabletkę nasenną - za oknem półświatła osiedla -
 - śnisz noc, odległą, wiosenną - lecz bańka nocnych widziadeł jest smętna.
Na niebie króluje księżyc w nowiu - i tak nie jest tu ważny.
Budzisz się jak zwykle - przed Północą - Twój cień na ścianie straszy.
Letnia Noc, Zimowa Noc.
Cóż je wspólnego łączy?
Bezsenność trwa i będzie trwać - póki żywota kto nie zakończy.. "

 

"Miłość" . 

 

Powtarzają, że wciąż jest na wyciągnięcie ręki
a ja im nie wierzę
dlatego piszę jakiś wiersz pokrętny
i niebiosa nocne krótkowzrocznym okiem mierzę.
 
Tam nad wschodnim widnokręgiem spadła gwiazda
być może ktoś w tej chwili życzenie wypowiedział
przecież ten błysk się nie przywidział
podobno życzeniem wówczas miłość można przywołać.
 
I wciąż powtarzają mi to samo
że miłość samym pragnieniem można zaprosić
ale co zrobić kiedy duszy jarzmo
nie chce miłosnych modlitw w niej wskrzesić?
 
Tak siebie sam często pytam nad ranem
co z tym całym uczuciem, z tym jakimś miłowaniem?
Wciąż myślę i wymyślić nie mogę
a co się stanie, gdy tą miłością w innych wywołamy trwogę?
 
"Demoniczny Święty" . 
 Ten sen się powtarza i powtarza.
Mijają nocne , upiorne godziny.
A święty się rusza na obrazku -
 - i wywija oczami jak szalony.
I krzyczy, i krzyczy wprost do mnie!
 - że będzie walczył na śmierć i życie...
A ja biorę do ręki Krucyfiks od Bierzmowania i też krzyczę,
- i egzorcyzmuję go, by już nie straszył.
Takie to dziwne sny mam, często mnie nawiedzają.
Z upiorami odważnie w nich walczę.
Czy tylko mnie te straszydła odwiedzają?
 
"Lipcowa noc"

Piękna lipcowa noc
szukam namiastki spełnienia
rechot żab na północy ustał
pewnie któraś w księcia się zmienia
Księżyc nad zachodnim niebem
zmierzający do pełni, jest zamglony
wszystko dziwnie spokojne, układa się w schemat
- nie jestem wcale tym zdziwiony
Można było przez park z kimś za rękę iść
noc z niedzieli na poniedziałek jest piękna
czeka mnie bezsenny czas
rzeka naszych marzeń jest mętna.
Nie odróżniam nocnych kolorów
- chyba noc mi sprzyja
granat upstrzony srebrem nie pociąga już
nadeszła północy chwila
W tę piękną lipcową noc
kiedy powietrze za oknem rześkie
spisuję z powietrza garść snów i słów
rzucam nimi o podłogę – nie są one wielkie
Kilka zwrotek, kilka rymów
mogę w nieskończoność pisać
Kawa nie smakuje nam jak dawniej
wszystko zmurszałe – i z losem trzeba igrać
Piękna lipcowa noc – nad ranem
piękną i letnią miała być – jak dawniej
przykładam nos do szyby owinięty w koc
wodzę wzrokiem po gwiezdnych szlakach -
- i wypatruję przeznaczenia swego noc..

Cmentarne Nowele - wersja zero. Wprawdzie fikcja, ale cóż, pewne rzeczy mogły się wydarzyć w rzeczywistości ;) Czytać z przymrużeniem oka ;)

 

Kate już na początku sesji zaczęła się pocić, a zwykle następowało to pod koniec. Coraz bardziej cała ta terapia, na którą poszła za namową brata, który sam od lat był psychoterapeutą, była raczej nieporozumieniem. No cóż, poszłam dla świętego spokoju – pomyślała Kate.

Czarne oczy terapeuty były wprawdzie jaśniejsze od samych oczu pacjentki, jednak patrzyły tak przenikliwie, że w połączeniu z jego kruczoczarnymi włosami, odnosiło się wrażenie, że siedzi się u samego Freuda. Rasowy psychoanalityk – tak myśleli o nim pacjenci, mimo iż on odcinał się od wszystkich swoich związków z psychoanalizą, co było zaprzeczeniem samemu sobie. Przystojny, o bliskowschodnich rysach twarzy. Gdyby nie był jej terapeutą…Niewiele starszy, czasem wydawał się jej złośliwy, na pewno z dużą wiedzą, ale i też czymś niesamowicie niepokojącym dla pacjentów.

Drobny chłopczyk z wyglądu, drobny jednak duchem nie był. Przewijał się w snach swojej pacjentki, interpretując obecność w nich jako chęć zbliżenia czarnookiej, wychudłej i wysokiej szatynki przed nim siedzącej do niego.

- Przecież mówię panu, Aaron, że nie odzwierciedla pan żadnej mojej relacji poza gabinetem. Problemów większych z rodzicami i innymi ludźmi nigdy nie miałam większych, o czym pan wie. A tę cholerną naszą relacje mam w nosie. Po prostu, w nosie – Kate wypowiedziała te słowa wyjątkowo spokojnie – to już 50 sesja, z której nic nie wynika dla mnie – Kate uśmiechnęła się przebiegle.

Terapeuta odpowiedział takim samym uśmiechem, po czym powiedział:

- Pani Kate, ma pani w rękach potężne narzędzia, z których pani nie korzysta – empatyczny głos analityka zabrzmiał w uszach pacjentki jednak fałszywie.

- I co z tego, skoro cały czas boję się nowych rzeczy? – wiedziała co mówi, mając nadzieję, że Aaron  wreszcie się nią zainteresuje.

-  Myślę, że wciąż boi się pani, jak dawniej, sukcesu…. – i to nie były dla Kate dobrze wyważone słowa…………

Aaron dobrze wiedział, co mówi. Siedząca przed nim krucha i piękna, niezwykle kobieca, delikatna istota faktycznie miała z tym problem, a im mocniej jej się to przypominało, tym bardziej zdawała sobie z czegoś sprawę.  Dwanaście lat temu dwudziestoletnia wówczas Kate Ostry porzuciła oszałamiająca karierę aktorki w popularnym dla młodych widzów serialu o wampirach, po czym zapadła na ciężką depresję. Na skutek choroby nie wybrała się na wymarzone studia psychologiczne.

-  Pieprzę to !!! – wykrzyczała Kate.

Terapeuta jednak nie został wyprowadzony z równowagi.

Zapadła dziesięciominutowa cisza, w czasie której pacjentka nie mrugnęła ani razu. Ćwiczyła to jakiś miesiąc.

- Na dziś musimy już kończyć – psychoanalityk spojrzał na zegar znajdujący się za plecami Kate, i skinął głową.

Pacjentka i terapeuta umówili następną wizytę, piątek za tydzień, godzina 12.00. No tak, za tydzień będę rozpoczynała projekt swojego życia, i będę w połowie terapii – myślała Kate. Za tydzień mijał także okrągły rok od rozpoczęcia „psychoanalizy” u Aarona.

Na koniec chłodno uścisnęli swoje dłonie. Padło także kurtuazyjne „do widzenia” z lekko wymuszonymi uśmiechami po obydwu stronach.

- Pewnie ma mnie za skończonego dziwaka - cały czas Katie tak o sobie myślała. I znów opuściła swojego „przyjaciela” z mieszanymi uczuciami.

A początek sesji był taki świetny, miała nareszcie się z czego wygadać, czym pochwalić…..Ale nie! Ten ją zbił z tropu stwierdzeniem, że przed pustką ucieka w pracę.

- Hipokryta – Katie cały czas myślała o analityku – w myślach względem niego była bardzo szczera, niż w gabinecie. A przecież przez ostatni rok była bezrobotna, a sesje finansowała z ostatnich oszczędności, zarobionych posadą wykładowczymi fizyki kwantowej na jednym ze stanowych uniwersytetów Wiśniowego Sadu.

- Ten hipokryta powinien się cieszyć, że znalazłam pracę!!! – Powiedziała głośno do samej siebie tuż za drzwiami gabinetu.

Zamknęła drzwi mieszkania Aarona z większym hukiem niż dotychczas. Przystanęła jeszcze na klatce schodowej, by złośliwie włączyć swój głośny telefon komórkowy, w taki sposób, by był słyszalny przez drzwi terapeuty.

Odgarnęła z czoła włosy, powolnym krokiem sunęła w dół po schodach, rezygnując tego dnia z jazdy windą. Przed budynkiem wyciągnęła paczkę papierosów. Został tylko jeden, pospiesznie go zapaliła. Jak na kobietę paliła bardzo dużo, zwłaszcza w ostatnich dniach. Nie spodziewała się jednak, że mężczyzna, którego za chwilę spotka wywróci jej życie do góry nogami.

2 Tego dnia znów wyszła z domu bez makijażu, a włosy też najlepiej nie wyglądały.

- Jestem Marc Wiosenny, producent filmowy.

Na słowa “producent filmowy” o mało nie zwymiotowała. Czuła, że zbliża się atak paniki.

-Chyba cos o panu słyszałam – skłamała, i zatrzymała na twarzy udawany uśmiech.

- Pracuję w stacji MNGB- odrzekł z pewnością siebie

Myślała, że znowu dostanie odruchu wymiotnego. Jednak udało się nad tym zapanować

- Ja też tam pracowałam, a raczej dla nich

- Była pani ich gwiazdą, w sumie to i ja nawet byłem pani fanem.

 - Miło to słyszeć - skłamała Kate z trudem ukrywając grymas na twarzy.

- Chyba nie do końca mile to pani wspomina

- Przepraszam pana bardzo – nie miała ochoty prowadzić bezsensownej konwersacji – ale jestem spóźniona

 A czym pani się teraz zajmuje?

- Skończyłam fizykę, a potem z nudów archeologię obiektów sakralnych.

- Buaaaaaaaaaaahhahaaa – roześmiał się fan

- Do widzenia panu!

- Chwila! To moja wizytówka. Na jesieni będziemy obchodzić dwudziestolecie stacji. Dobrze,że panią spotkałem, bo stacja znalazła kontakt ze wszystkimi aktorami „Cmentarnych nowel”, tylko z panią nie. A ja akurat dziś o pani myślałem!

Kate wzięła wizytówkę. A lata temu postarała się o to, by nikt jej ze świata telewizji nie mógł znaleźć…

- Przepraszam, śpieszę się naprawdę bardzo. Otworzyła samochód i zamknęła go szybko. Znała takie przypadki. Podaje się za producenta, a może być zwykłym oszustem lub szaleńcem. Co za cholerny dzień! Wiśniowy Sad, mimo że liczył milion mieszkańców, nadal był dziurą. Dlaczego on mnie rozpoznał?  Dlaczego? Ostatnio fansite przestała moderować 4 lata temu, z kilkunastu tysięcy osób zalogowanych pozostały dwie spokojne starsze panie.



poniedziałek, 11 czerwca 2012


Dawni fani jednak pamietają. Piątek wczesnym popołudniem

Zapowiadało się na mżawkę. Idealny dzień na pogrzeb. W środku rzekomo gorącego lata, pośrodku tej części świata. Kate przypomniała sobie, że musi wpisać hasło w telefonie. Kiedy otwarła torebkę, zerwał się słaby wiatr. Kate stwierdziła, ze to dobry znak na to, że mgła wreszcie ustąpi.

Wyjmując telefon, nie zauważyła, że wypadła jej wizytówka z nazwiskiem swego zleceniodawcy. Anthim Thor, tajemniczy filozof, bardziej dziwaczny niż ona sama, badający powiązania fizyki z psychologią, w sumie bliski jej zainteresowaniom, jednakże jak na jej rówieśnika, zmanierowany. Podjęła się miesiąc temu renowacji zabytkowego cmentarza, na którym większość spoczywających zmarłych to przedstawiciele rodu Thor.

Nagle podszedł do niej mężczyzna w jej wieku, brunet o dziwnym kolorze oczu: ni to szare, ni to zielone, ni to niebieskie.

 - Chyba pani coś upuściła – podał jej karteczkę, patrząc chłodno i badawczo.

- Dziękuje panu – jak zwykle miło dla nieznajomych odparła Katy. Kiedy podawał jej zgubę, a ich dłonie się spotkały, zastanowiło ją jego wścibskie spojrzenie. Odwróciła się na pięcie, zauważając, że papieros skończył się palić. Zaciągnęła się petem o mało co nie parząc sobie warg. Nagle zza pleców usłyszała:

_ Kate Ostry ? Pani Kate Ostry? – w jednej chwili zamarła. Skąd ktoś po tylu latach mógł ją jeszcze pamiętać?

Postanowiła nie uciekać. Wyrzuciła niedopałek.

- Tak, to ja. – z udawaną pewnością siebie odparła, i lekko się zarumieniła.


- Słuchaj Kate! Odpuść sobie bywanie u tego faceta! Jest dziwny!

- Coś mnie jeszcze u niego. Trzyma mnie coś tam jeszcze.

- Tak? Ale co? On mógł się w Tobie zakochać!

- Dobrze wiesz, Anne, że nie mógł. Jest zbyt profesjonalny. A ja nie mogłabym się zakochać w kimś takim! (co było jednak nieprawdą…)

- Więc zamierzasz nadal tam chodzić?

- Zamierzam skończyć, jak zawsze, w połowie drogi. Poza tym to mi pomogło, mimo wszystko. Przestałam się odchudzać, mogę wychodzić z domu, nie szaleję z zakupami.

Rok temu Kate przeszła załamanie nerwowe. Rodzice wraz z bratem wyjechali do Stanów, ona na własne życzenie i wbrew zaleceniom brata pozostała w kraju. Mając na głowie rodzinną, upadającą firmę, roszczeniowych pracowników i w tym samym czasie tracąc pracę młodszego wykładowcy fizyki na lokalnym uniwersytecie kompletnie się znowu rozsypała.

 - Przez tę mgłę się rozsypuję.

- Jaką mgłę, kobieto? Mgły nie ma już od dwóch godzin!

 - Jaka szkoda – z przewrotnością Kate odpowiedziała Annie.

Kate oprzytomniała. Księżyc w pełni zaczynał wschodzić. Kiedyś by się w taki uroczy wiejski obrazek wpatrzyła, ale nie dziś i nie jutro.

Anna bardzo martwiła się o przyjaciółkę. Zaczęła dostrzegać, że ta nieśmiała kobieta mimo wszystko zaczyna być niezwykle silna i uparta. Jak nie ta Katy…

Anna bała się tego bo była o nią zazdrosna i nie przyznawała się do takich emocji, zwłaszcza przed sobą samą. Kate poza tym nie miała problemów z mówieniem wprost o tym co czuje. Nie tak jak ona. Katy nie wstydziła się nawet mówić rodzinie i przyjaciołom, że jej największym problemem jest lęk przed bliskością, przez co rozpadają się jej związki.. Annie przez gardło by to nie przeszło, tak o sobie samej powiedzieć.

O Kate jeszcze w liceum, przed jej burzliwą karierą aktorską wszyscy mawiali, że poza urodą ma także diabelską inteligencję, której powszechnie się obawiano. Pozornie niewinna i delikatna, niewyszczekana, a raczej to ukrywająca, w rozmowie z innymi szybko dochodziła do sedna problemów (zwłaszcza problemów rozmówcy). Bez ostrzeżenia, z samej siebie to wypływało.

Tak nieświadomie prowadziła rozmowę, w dodatku szybko kojarząc fakty, iż zdarzało się, że rozmówca – zwłaszcza mężczyzna – uciekał gdzie pieprz rośnie. Jakby cos chciało, by przeciwnik został rozgryziony. Szybko więc uzyskała opinię przemądrzałej i zuchwałej panienki.

Przyjaciółki porozmawiały godzinę i stwierdziły, że jutro muszą się spotkać wieczorem na oblewaniu ich nowych projektów. Kate zaglądnęła jeszcze z ciekawości na swój fansite. Z dwóch aktywnych uczestniczek została jedna. Bardzo się ucieszyła. Triumfowała także z innego powodu: z trudem nie wspomniała Annie, że została rozpoznana. Chciała, by przeszłość została ostatecznie zamknięta.


Piątkowy wieczór.

 Piątek wieczorem

Zaczęła jechać w stronę domu. Czterdzieści kilometrów drogi jaką miała przed sobą zaczęła ją nużyć. Wracały dawne leki i sprawy, o których chciała zapomnieć. I jeszcze ten producent! To wszystko nie wróżyło dobrze. "Nieprofesjonalny" Aaron rozgrzebywał jej emocje i zostawiał ją z tym samą.

Anna Eve, stara dobra Anna! Dwa lata starsza od niej przyjaciółka jeszcze z czasów liceum. Dawna ofiara swoich własnych, zbyt wielkich emocji, która sama sobie pomogła. Bez krypto – psychoanalityków. Od miesiąca Kate żaliła się Annie na Aarona. Anna nie rozumiała, dlaczego Katy nawiedza terapeutów.

Tego wieczoru miały się do siebie odezwać. Mgła przybierała na sile, a było dopiero wczesne popołudnie. To miasto było przez nią często nawiedzane, ale nic dziwnego, skoro w promieniu czterdziestu kilometrów od centrum znajdowało się 25 rzek, 40 jezior i niezliczona ilość strumieni. Kate często nazywała w myślach Wiśniowy Sad Zgniłym Bajorkiem.

Czuła ostatnio, że dawne paranoje zaczynają wracać. Tylko praca nad projektem tajemniczego zleceniodawcy - Anthima Thora i ratowanie rodzinnej firmy działały relaksująco, a rok temu było z tym inaczej. W ostatnich tygodniach pozbyła się wszelkich marzeń i planów, co do innych sfer życia. Wszystko było szare i nijakie. Ta mgła idealnie wpisywała się w nastrój. Pomyślała o Wiosennym. Wcale nie był taki nieznajomy! Ale cóż, jak zwykle przyciągała dziwaków – tak myślała.

Wchodząc do mieszkania zdała sobie sprawę, że nie ma ochoty na butelkę sherry, jej cotygodniowy, piątkowy lub sobotni rytuał. Kilka kieliszków w każdy piątek lub sobotę idealnie poprawiało nastrój.

Ale nawet i za te rzadką przyjemność robiła sobie wyrzuty.

Po wzięciu gorącego prysznica zadzwoniła do Anny, kładąc się na wygodnej sofie. Anna była jeszcze bardziej znerwicowana i zalękniona niż Kate, jednak przed totalną rozsypką chroniła ją praca w agencji reklamowej, najlepsza ucieczka na kłopoty z emocjami. Przyjaciółki widywały się od trzech lat niezwykle rzadko – przeważnie dwa, trzy razy w roku. Być może dzięki tak rzadkiej „spotykalności” mogły się nadal przyjaźnić i nawzajem nie przerzucać swojego niezdecydowania w najważniejszych sprawach życia.

A pomyśleć, że przeszło rok temu Kate wyciągnęła Annę z okropnego dołka -  najgorszego, jaki widziała w swoim życiu u innych i spowodowanego przez faceta – po czym dwa miesiące potem sama trafiła na terapię.




Kate.

Noc z piątku na sobotę

Po rozmowie z Anną Kate oglądnęła jeszcze dokumentacje techniczną cmentarza, którego nadzór konserwatorski miała od poniedziałku objąć. Szybko się męcząc – temat bowiem nie był idealny na piątkowy wieczór – włączyła Internet i posłuchała zawsze ją odprężającej Fiony Apple. Zasnęła ze słuchawkami na uszach. Powróciły dawne sny o cmentarzach.

Wybrała się na cmentarz w niedzielę, zresztą to było nie do określenia, podobnie jak trudno było zidentyfikować senną porę roku. Zdawało się, że to przełom lutego i marca, pora idealna na ekshumacje. Przed bramą już czekali pracownicy cmentarza. Otworzyła im bramę. Przed nekropolią stała też liczna grupa ludzi żądnych sensacji. Jeden z mężczyzn, z którymi weszła na cmentarz, poinformował ją, iż jest wampirem a jego i jej zadaniem jest odszukanie zwłok zamordowanej osoby po zapachu. Zabrzmiało to nielogicznie, gdyż na cmentarzu nie grzebano nikogo od jakichś pięćdziesięciu lat, a wszelki nowy pochówek, także i ten w ramach zbrodni, mógłby zostać wykryty zwykłym szukaniem rozkopanej ziemi. Chyba, że ktoś miał nadludzką siłę i ukrył ciało w jednej z niezliczonych krypt, ale otwarcie tego wymagało ciężkiego sprzętu, i też zostawiało ślad. Wampir był podobny do Aarona, tyle że jednak był przystojniejszy. Wampir szedł alejkami wraz z Kate, szarmancko się uśmiechając. Nagle znalazł grób, a Kate poczuła w tym momencie więcej niż nieprzyjemny zapach. Wampir tryumfował.


Jednak to pomogło. Po dziesięciu minutach podniosła się i wyłączyła laptopa.

Kate Ostry, a właściwie Kate Ketinsky (po zmianie nazwiska) nie dawała za wygraną ze swoimi lękami.

Postanowiła skonfrontować się ze swoimi pozostałymi niepokojami. Pogoda była idealna na przedwieczorny spacer z lipcową pełnią księżyca w tle.

Najbliższe tygodnie upłyną pod znakiem renowacji najstarszego cmentarza Wiśniowego Sadu. Za te pieniądze ma gwarantowane życie przez najbliższy rok.

Wyciągnęła ze starego płaszcza klucz do cmentarnej bramy, który przysłał jej Anthim Thor. Nigdy żadnych tego typu rzeczy nie trzymała w nowych ubraniach bądź w szufladach w domu. Kiedyś musiała zaprotestować przed umieszczeniem w domu starych zdjęć z rodowych grobów, które czekało odnawianie. Była zbyt przesądna by pozwalać na takie rzeczy.

Wyszła z domu spokojnym krokiem zmierzając w stronę cmentarza. W sumie to klucz był zbędny, ale nie mogła pozwolić sobie na przeskakiwanie przez cmentarny płot jak w wieku osiemnastu i mniej lat. Kłódka nie stawiała oporu. Kate po otworzeniu bramy zobaczyła nieciekawy widok: chwasty na pół metra, butelki  po alkoholu porozbijane wzdłuż głównej alei. Patrząc na nagrobki nie mogła uwierzyć, że jeszcze stoją. W oddali majaczyły kaplice Wiosennych, Thorów i Ostrych. Wiosennych? Wiosennych!

Przypomniała sobie swego fana – producenta. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że mógł pochodzić z Wiśniowego Sadu. Poprzez prababkę była spokrewniona z Wiosennymi, dawnymi magnatami tego miasta. Temu cmentarzowi była sporo winna. Tu leżeli jej bezpośredni przodkowie, tworzący historię miasta. Stary Cmentarz leżał na granicy pomiędzy Wiśniowym Sadem a Wichrowym Miastem. Łączył te dwa miasta.

Godzinę wędrowała alejkami. Rozbite epitafia raziły oczy. Piękny neogotyk obracał się w ruinę. Jej zdaniem każdy nagrobek snuł własną opowieść.

Zaczęło się ochładzać. Zapięła swój rozsuwany golf. Poza piątkami u Aarona, od roku ubierała się tylko na sportowo i nie zamierzała tego zmieniać.

Nagle jej oczy przykuła wysoka nagrobna kolumna. Podeszła więc bliżej.

Na nagrobku widniał napis: Marc Wiosenny, urodzony 1920 zmarł 1945.

Ofiara II wojny? A może zmarł po powrocie z niewoli?

Zamyśliła się. Wiosennych w tym mieście było wielu. Zbyt wielu! Rozkapryszone duże dzieci, uzurpujące sobie prawo do władzy nad miastem,mimo że czasy świetności rodu skończyły się gdzieś u schyłku XIX wieku.

Pewnie TEN Marc Wiosenny, tutaj pochowany, był mniej znanym, mniej bogatym potomkiem założycieli największej krypty tego cmentarza.

Jednak coś nie dawało jej spokoju. Podeszła bliżej. Wtedy zauważyła ze jest też fotografia.

Jej źrenice rozszerzyły się do granic możliwości. Chłopak na nagrobkowej fotografii nie dość, że nazywał się jak jej fan – producent – to jeszcze wyglądał jak ON !!!!

Oniemiała. Był identyczny! Próbowała wszystko przeanalizować na szybko.

Po kilku głębokich oddechach powrócił jej rozum. Przecież to nie wampir!

Przypomniała sobie, że potomków właścicieli krypty jest tak dużo, ze większość z nich nawet nie zdaje sobie sprawy, że w ich żyłach płynie błękitna krew.

Serdecznie się zaśmiała.

Marc Wiosenny, którego spotkała najwyraźniej jest krewnym pochowanego TUTAJ Wiosennego, ale nawet sobie nie zdaje sprawy z własnego pochodzenia…Opuściła więc w dobrym nastroju cmentarz. Zanim jednak opuściła cmentarz, wpadła na kilka minut w dziwny stan: coś pomiędzy amnezją a poczuciem obcości własnej osoby. Kiedy wychodziła juz z nekropolii zauważyła przed sobą młodego mężczyznę z aparatem fotograficznym, którego zignorowała.

A wieczorem przyjechała Anna. Kate opowiedziała o swoich natręctwach związanych z dawną sławą i o „cmentarnej przygodzie”. Zdrowo się uśmiały, a potem napiły się wina.

Czy Marc Wiosenny to wampir.


Sobota, cały dzień

Sobota zawsze była przeznaczona na sprzątanie albo przygotowywanie się do nowego tygodnia. Kate wybrała sprzątanie, po niezwykłym śnie była w poczuciu odrealnienia. Sprzątała zawzięcie swoje wielkie mieszkanie przez 4 godziny z małymi przerwami na papierosa i kawę. Sen odszedł w niepamięć, ale podświadomie go w sobie nadal nosiła. Popołudniem wyszła na miasto i wróciła z butelką sherry. Włączyła Internet, który ostatnio ograniczała. Niepokoił ją nadal fansite. Wprawdzie aktywnych użytkowniczek była już tylko jedna – i ostatnia, ale statystyki dla strony pokazywały, że liczba osób odwiedzających przybywa.

Co jest do cholery grane? – myślała Kate….

Na stronie tej była jej biografia, zdjęcia, stare wywiady, forum dyskusyjne. To był ostatni jej istniejący fansite, z kilkudziesięciu na całym świecie! I ostatni, który miał odwagę być jej fansitem. Unikała wchodzenia na tę stronę, ale ostatnio miała sporo odwagi żeby konfrontować się z własną przeszłością i lękiem – mimo wszystko.

Nagle zrobiło jej się źle. Serce zaczęło walić. A jednak się nie udało. Następny atak paniki. Zrobiła jak radził Aaron - położyła się na podłodze i mimo wszystko oddychała.

Cholera!!! Miał rację, mam wrażenie, że jestem w trumnie !!!



Niedzielna sensacja.

Niedziela, rano

Skacowana Anna po przebudzeniu nie mogąc zalogować się na pocztę mailową, spojrzała na dolną stronę swojego serwisu. Widniała tam krótka notka w części plotkarskiej i niezbyt wyraźne zdjęcie Kate:

Wczorajszego popołudnia widziano Kate Ostry, obecnie używającą innego nazwiska, jak opuszczała Stary Cmentarz w Wiśniowym Sadzie. Pikanterii dodaje fakt iż to właśnie na tym cmentarzu nakręcono trzy przełomowe sceny Cmentarnych Nowel, która Ostry przyniosła ogromną sławę. Aktorka została rozpoznana dzięki anonimowemu informatorowi. Czyżby zechciała wrócić do świata seriali? A może brak jej dawnego rozgłosu wokół swojej osoby, skoro wybrała się pokontemplować miejsce które dało jej wielką karierę? Panna Ostry obecnie zajmuje się konserwatorstwem zabytków, po wyrzuceniu ze stanowego uniwersytetu w Wiśniowym Sadzie. Nie sądzimy jednak, by pasje konserwatorskie przywiodły ją na dawny plan serialu swego życia.




Burzliwa niedziela


Anna postanowiła powiedzieć Kate o informacji na plotkarskim serwisie.

Dwie godziny zajęła jej walka z rozjuszoną koleżanką, na przemian płaczącą na podłodze bądź rzucającą wyzwiska w stronę „tajemniczego informatora”.

Kiedy się uspokoiła zadzwonił Anthim Thor, by poinformować ją, że renowacja została przełożona o rok z braku funduszy. Oznaczało to jedno: bezrobocie.

Zadzwoniła do Aarona, by umówić wizytę na jutro. W nieprzewidywalnych okolicznościach miała do tego prawo  - tak zawsze mówił. Nie tym razem. Aaron stwierdził, że sytuacja nie jest nadzwyczajna i nie wymaga interwencji kryzysowej a tym bardziej dodatkowej sesji.

Kate nie wytrzymała i w niewybrednych słowach, w reakcji na tę zdradę odwołała piątkową sesję i poinformowała, że zastanowi się nad kontynuowaniem terapii.

W tym nieodpowiednim momencie Anna przywołała Kate do komputera: wymierający fansite nagle zapełnił się nowymi loginami. Liczba odwiedzin od czasu opublikowania notki na plotkarskim serwisie przybrała zawrotną liczbę 340 753 osób, pojawiły się 123 stałe loginy, a w piątek był tylko jeden. Forum na stronie nagle się zapełniło nowymi postami. Tego było za wiele. Kate postanowiła złamać zasady terapii i sięgnęła po środki uspokajające.



Dlaczego Kate Ostry była do tej pory nie rozpoznawana?

Kate Ostry po odejściu ze świata telewizji zrezygnowała ze szkieł kontaktowych na rzecz niemodnych i zbyt dużych okularów. Swoją szafę zapełniała golfami, jeansami, skórzanymi kurtkami i wszystkim co w jej wypadku zapewniało wszelką bezpłciowość fizycznego odbioru. Przestała stosować makijaż, kremy nawilżające zostały wyrzucone do kosza. Bujne brązowe i długie włosy zostały zawiązane w kucyk i poza domem nigdy nie były rozpuszczane. Tak oto Kate Ostry stworzyła wizerunek typowego kobiecego fizyka a potem archeologa.



Pochowana żywcem - kolejny cmentarny sen Kate.

Niedzielne popołudnie i wieczór

Po środku uspokajającym znanej firmy Kate zapadła w sen. Znów wędrowała cmentarzem o nieokreślonej porze dnia i roku. We śnie zawędrowała na skraj starej nekropolii, gdzie ujrzała dwa świeże groby umieszczone obok siebie. Jeden był ziemny, było na nim sporo wiązanek i płonących czerwonych zniczy a drugi był kryptą (jak przystało na nonszalanckich mieszkańców Wiśniowego Sadu) i umieszczony był nad wejściem do niej jeden pożegnalny bukiet. Kiedy przystanęła przy krypcie usłyszała głos kobiety: Wypuśćcie mnie! Zostałam pochowana żywcem! Pomocy! Kate spokojnie rozejrzała się po cmentarzu. W pobliżu było jeszcze kilku ludzi, jednak nie zwrócili na głos żadnej uwagi. Kate doszła do wniosku, że jest to głos demona i należy sprawę zostawić samej sobie. Po minucie krzyki dobiegające z krypty ustały. Kate odeszła z satysfakcją.



Niedzielny wieczór i noc

Kiedy się przebudziła, była 22.00. Z racji powrotu dawnej przesądności i wiary w zbawienną moc wskazówek zawartych w snach oraz bycia pod wpływem środków uspokajających postanowiła się wybrać na Stary Cmentarz. Po co - nie wiedziała. Czuła, że musi. To ja byłam zamknięta w krypcie, to ja, jaaaaaaaaaaaaa - powtarzała sobie monotonnie. Tak powiedziałby Aaron! A to oznaczało jedno: ma iść na cmentarz w nocy i uwolnić się od swojego życia, które przypomina jeden wielki grzebalnik. Ta trumna to jej mieszkanie, ten grobowiec ze snu to to miasto. Czuła, że ma rację. I miała. Opowiedziała sen i co ma z nim zrobić Annie. Przyjaciółka bezradnie rozłożyła ręce.
Kate nałożyła na siebie stare, czarne bojówki i czarną bluzę z kapturem. W taki oto sposób zwiększała swe bezpieczeństwo bo dzięki takiemu ubiorowi wyglądała jak facet. Do kieszeni wsadziła latarkę i scyzoryk. Do nekropolii były dwa kilometry piechotą. Sama się sobie dziwiła, że wybrała miejsce zamieszkania tak bliskie dawnym czasom. Wiśniowy Sad był zlepkiem kilkunastu miasteczek połączonych ze sobą w ramach przeciwstawienia się Wichrowemu Miastu. Tu nikt się nie znał, zbyt duże były odległości pomiędzy dzielnicami, zbyt duży przepływ ludzi. Historyczne sypialnie sprzyjały jednak anonimowości.
Zbliżając się do cmentarza Katy zrozumiała że zapomniała klucza. Przeskoczyła przez ogrodzenie tłukąc przy okazji latarkę. Noc była pochmurna, ale księżyc zaraz po pełni dawał sporo światła, nie trzeba było zawracać. Kate kierowała się zdecydowanym krokiem w stronę centrum, gdzie znajdowała się kaplica Wiosennych.
Kiedy przystanęła zobaczyła, że w oddali tańczy kilku ludzi. Zegar na kościele znajdującym się w pobliżu wybijał właśnie północ.



Innych spotkał podoby los.

Noc z niedzieli na poniedziałek

Cztery osoby tańczyły zataczając się na ziemnym grobie położonym w okolicach miejsca akcji ostatniego snu Kate. Ich głosy były znajome. Wyglądało na to, że czwórka dawnych przyjaciół z planu „Cmentarnych nowel” jest tutaj, na prawie opuszczonym i zapomnianym grzebalniku.

Prędzej można by się było spodziewać czegoś w rodzaju złodziei lub nawet „nieproszonych” gości w postaci...Lepiej nie myśleć nawet. Znajomymi byli:


Jeffrey – zielonooki rudzielec, o klasycznych rysach twarzy. Szarmancki i nieśmiały.

Anette – niebieskooka blondynka, wszędobylska i wścibska, mająca bzika na punkcie odchudzania.

Sabina – najstarsza z całej czwórki, brunetka o przenikliwych, złośliwych czarnych oczach, najbardziej stanowcza i silna, przewrotna, ale dla przyjaciół pomocna, czerpiąca z życia pełnymi garściami, miejscami nawet za dużo

John – niebieskooki szatyn, serialowy partner Kate, śmiały i buntowniczy.

- To już dziesięć lat – powiedziała Sabina puszczając pawia i siadając na grobie

- Dziesięć lat od końca kariery. Od końca serialu! To był początek końca – głos wiecznie filozofującego Jeffrey’a zabrzmiał patetycznie

- Sabina, nie pij tyle

- Odwal się John

- Banda frustratów – Anette nigdy nie miała taktu

- Sama jesteś frustratem – John uwielbiał ustawiać Anette do pionu

- Szkoda, że nie ma Kate…naszej pięknej, dzielnej Kate…Od dwunastu lat spotykamy się wszyscy tutaj po pierwszej lipcowej pełni księżyca. Na cześć serialu, który dał nam tyle!

- Jeffrey, zejdź na ziemię! – krzyknął John, który podkochiwał się lata temu w

Katy, do tej pory nosił ją nie tylko w pamięci – Jako najrozsądniejsza z nas, zajęła się praca naukową.

- Pieprzenie! Pewnie jest znowu w jakimś psychiatryku! Bulimia, depresja, potem a może przed tym wszystkim anoreksja – wyliczała Anette – Biedna, oj, biedna. Zbyt delikatna była.

- Odwal się od niej, Anette – Znów zainterweniował John - Może to i prawda, ale przynajmniej nie była w klinikach odwykowych dwadzieścia sześć razy.

Kate stojąc kilkanaście metrów za nimi wiedziała, że wcale nie była tak daleko od odwyku.

I poczuła tę swoją dawną tęsknotę za nimi, zwłaszcza za Johnem.

Zrobiła więc krok do przodu, ale się zawahała. Znów tysiąc myśli i wieczne niezdecydowanie. Zrobiła więc drugi i wpadła do odkrytego grobu tracąc przytomność.


Ucieczka z cmentarza – sen lub wizja.



Ucieczka z cmentarza - sen lub wizja.

Noc z niedzieli na poniedziałek

Leżąc w grobie po upadku Kate doznała realistycznego snu lub wizji:
Wielu ludzi bawiło się w najlepsze na Starym Cmentarzu, tańcząc, pijąc, śmiejąc się, opowiadając dowcipy. Wszystko wyglądało na XIX - wieczny bal szlachecki. I to wszystko na cześć nieznajomego jubilata. Byli tam też rodzice Kate."Impreza" rozpoczęła się popołudniem, jesienną porą a kończyć zaczęła tuż po 23.00. Nagle na cmentarzu Kate została sama. Wszystko ucichło, nadchodziła północ. Wyglądało na to, że była najlepiej bawiącym się gościem. Minutę przed północą stanęła w samym środku nekropolii. Nagle zza alejki prowadzącej do kolumny, gdzie pochowany był przodek Marca Wiosennego, wyłoniła się postać blondynki podobnej do Anny, w jasnej sukni i  ze starą latarnią uniesioną w dłoni, z której rozchodziło się ciepłe światło, podobnie jak od całej postaci. Podeszła do Kate i powiedziała do niej troskliwym głosem:
- Już późno, dochodzi północ, musisz już iść, Kate
Brzmiało to jak przypomnienie o czymś...
Kate posłuchała i odwróciła się twarzą w stronę bramy. Zegar zaczął wybijać północ, i w tym momencie rozległo się głośne wycie a mury cmentarne zaczęły rosnąć w gorę. Żelazna brama, której w świecie rzeczywistym nie było, zaczęła opadać. Kate z całych sił biegła do wyjścia, by zdążyć przed "zamknięciem". 
Głosy coraz mocniej, coraz wścieklej wyły. Zdążyła uciec z miejsca, które najpierw było sielanką a zamieniło się w piekło, w ostatniej chwili, unikając zmiażdżenia przez bramę. Znalazła się przed cmentarzem, weszła na dość ruchliwą i oświetloną drogę prowadzącą do centrum Wiśniowego Sadu. Odetchnęła, nie było już lęku. Zdążyła w ostatniej chwili. Nawet głos wściekłego mężczyzny, który zaczął dobiegać z cmentarza: - Kate!!! Wracaj do mnie Kate!!! - nie robił na niej żadnego wrażenia. Wiedziała, że wróciła do świata żywych



Szpitalny poniedziałek.

Noc z niedzieli na poniedziałek i poniedziałek rano

Rezolutna Anna, która miała zostać z przyjaciółką w jej mieszkaniu do poniedziałku, niepokojąc się, że ta nie wraca z "wszystko wyjaśniającej misji na cmentarz", podążyła za nią. Na cmentarzu kiedy natrafiła na Kate leżącą w odkrytym grobie, narobiła takiego rabanu, że grupka czterech zmanierowanych aktorów i aktorek - dawnych przyjaciół Katy, uciekła w trwodze, słysząc donośne krzyki Anny, wymachującej dwoma latarkami o zasięgu snopa światła dłuższym niż reflektory więzienne. Pomoc dzięki niej nadeszła szybko.
Kate ocknęła się w szpitalu. Słyszała stanowczy głos doktor Novak mówiącej do Anny:
- To naprawdę cud, że przyjaciółka przeżyła upadek z trzech metrów w dół kamiennych katakumb. Tomografia nic nie wykazała.Pobolą ja otarcia gdzieś przez tydzień. Reszta badań też jest w porządku, poza niskim poziomem magnezu. Aha, ma też wyjątkowo niski poziom żelaza we krwi. Bardzo niski. Trzeba będzie coś z tym zrobić - powiedziała głosem nie znoszącym sprzeciwu.
- To pewnie przez stres - odparła Anna
- Na pewno tak. Zatrzymujemy ją na obserwacji do jutra. Aha, proszę przekazać koleżance, że pomysł renowacji nagrobków przy świetle księżyca to już gruba przesada. Ja rozumiem, że ktoś jest oddany swojej pracy, ale chyba są granice - doktor Novak rzuciła Annie ironiczne spojrzenie.
Kate powoli odzyskując pamięć ostatnich dni zaczęła wszystko analizować.



Szpitalne refleksje

Poniedziałek popołudniu i wieczorem

Kate nie podobała się konieczność spędzenia najbliższych 24 godzin na oddziale obserwacyjnym dr Novak – niegdyś jej lekarza rodzinnego, a obecnie szalonej miejscami, lecz oddanej swojej pracy i mającej rezultaty badaczki naukowej, w wolnych chwilach udzielającej się w szpitalu.

Czas postanowiła przeznaczyć na refleksję, wcześniej dzwoniąc do Aarona, swego psychoanalityka, który tym razem, po usłyszeniu co się stało w nocy, nie zamierzał czekać z udzieleniem pomocy swej pacjentce do piątku.

A było co omawiać: spotkanie fana – producenta tuż po wyjściu z gabinetu, którego wzięła dzień później za wampira, oglądając nagrobki i „rozpoznając” go na fotografii na jednym z nich; o informacji na plotkarskim serwisie o niej, którą Aaron zlekceważył, którą mu przedwczoraj przez telefon opowiedziała; o cmentarnych snach, atakach wściekłości, o atakach paniki; o przyjaciołach z serialu których by spotkała gdyby nie upadek do grobu; o utracie pracy konserwatora.

Wiadomo było, że centralnym punktem ich rozmowy będą te cmentarne sny…o pochowanej żywcem, który sam zanalizowała i przypłaciła to prawie śmiercią; o Annie, która wcieliła się w postać cmentarnej zjawy nakazującej opuszczenie grzebalnika, gdzie mógł ją dopaść męski demon o chrapliwym głosie, wściekłym na Kate za opuszczenie nekropolii…



Doktor Novak obwieszcza Kate swoją diagnozę

Wtorek rano

Dr Novak poprosiła Kate do swojego gabinetu.



Znowu poczuła przypływ dziwnych emocji; czuła się jak w gabinecie szkolnej pielęgniarki.

- Ale chodzisz do terapeuty, prawda? Anna mówiła.

- Tak chodzę, ale nie widzę związku…

- A ja widzę! – Przerwała dr Novak – Łazisz do terapeuty a problem jest gdzie indziej. Słuchaj Kate, to nie w duszy jest problem tylko w ciele. Masz potwornie niski poziom żelaza we krwi. To nie jest porfiria, zresztą one w większości i tak nie dają problemów skórnych, ale mogą dawać problemy typu depresja. Wszystko wskazuje na jakąś inną  rzadką chorobę genetyczną. Podobną do porfirii. Problemy z metabolizmem u Ciebie przekładają się na problemy z emocjami.

Miała rację widocznie bo Kate od 12 roku życia ciągle tyła i chudła na przemian…

- Kate to nie jest niebezpieczne, bo Ty żyjesz z takim poziomem od lat… - uśmiechnęła się dając do zrozumienia, że ma w dokumentach diagnozę jej lekarza „schizofrenika” sprzed lat.

- Ale niestety nie znamy natury tej choroby. Musimy być w kontakcie.

Dołączył więc kolejny problem

Aaron staje na wysokości zadania

Wtorek w samo południe

Zgodnie z ustaleniami z dnia wczorajszego, Kate punktualnie w południe stawiła się w gabinecie Aarona. Na sesję dojechała jednak nie swoim samochodem, ale miejskim autobusem. Podróż do drugiego centrum Wiśniowego Sadu zajęła jej godzinę.

Aaron spokojnie wysłuchał zwierzeń swej pacjentki. Cały czas po ojcowsku uśmiechał się z empatią i przytakiwał głową. Wyjątkowo tego dnia jej nie przerywał. Była gotowa na największą szczerość wobec niego i siebie samej, na jaką nigdy się nie zdobyła do tej pory. Nic tak nie pomagało jak druga osoba, będąca zupełnie neutralna, której właśnie taka postawa wszystko „normalizuje” i pozwala na wszystkie objawy, życiowe burze, zamęty, pozorne paranoje spojrzeć z boku, przez co można je było skutecznie odsunąć i nie dopuścić do ich powrotu. Aaron Medici, podobnie jak Kate, był zwolennikiem Junga i jego szkoły psychoanalitycznej. Doszli więc do wspólnych interpretacji: że wydarzenia ostatnich trzech dni są zupełnie normalne a nie niezwykłe (!), że wynikają z wielkich przemian w osobowości Kate, które teraz następują, bo właśnie nadszedł ich czas, że to wszystko jest oznaką „spotkania ze znaczącą postacią”, z „wewnętrznym duchowym przewodnikiem”, że cmentarne sny są integracją i pogodzeniem się ze swoją ciemną stroną, ze swoim Cieniem, że „Nieznane” wcale nie jest niebezpieczne, że „po zstąpieniu do nadiru, czyli piekieł – nastąpi powrót do znanego świata”. Że świat wspaniałych i pełnych dobrych intencji "fantazji" głośno puka do świata rzeczywistego, prosi się o zrealizowanie.

I bardzo ważne: że dr Novak tak naprawdę jest kolejnym dziwakiem  - lekarzem w jej życiu, i ma za mało danych by sugerować jej jakąkolwiek chorobę.

Kate przyznała także, że tak naprawdę chce uznania, chce miłości, chce zdrowia.

Aaron zaś zapewnił ją, że ostatnie dni pokazały, że wszystko jest na jak najlepszej drodze do tego, i że wcale nie popada w paranoję a tym bardziej nie grozi jej powtórka koszmarnych wydarzeń sprzed lat z planu „Cmentarnych nowel”, które zmusiły ją do odejścia w zapomnienie i odsunięcia się od ludzi.

Takiego spokoju nie czuła od lat.



Śmierć Aarona. Amnezja.

Wtorkowe popołudnie i wieczór

Olbrzymia popularność serialu skutecznie ukryła to, co się działo na jego planie. Trzy sezony przyniosły śmierć dwóch aktorów, trzech scenarzystów, pięciu dźwiękowców, dwóch producentów, trzy aktorki wylądowały w szpitalu psychiatrycznym, podobnie jeden aktor pierwszoplanowy. Zaginęło 12 osób obsługujących plan. W końcu zauważono pewna prawidłowość: tragedie wydarzały się po kręceniu akcji w „plenerze” – Starym Cmentarzu Wiśniowego Sadu. Coś się mściło za naruszanie jego terytorium. Pospiesznie więc dokończono sezon trzeci i podjęto decyzję, że sezon czwarty nie będzie kręcony – tym samym pozostawiono film bez rozstrzygniętej akcji. Nasza bohaterka myślała często, że to przez to ona i reszta osób z planu „Cmentarnych Nowel” zaczęła mieć ciężkie życie. W serialu grała nastoletnią  Annabel, która znudzona codziennością, szkołą, brakiem zainteresowania ze strony otoczenia odprawia rytuał czarnomagiczny na pobliskim cmentarzu i tym samym uruchamia niszczycielskie siły, którym musi się przeciwstawić a stawką były: życie jej samej, rodziny, przyjaciół.

Kate docierając popołudniem do domu, odebrała telefon od Aarona – dzwoniła jego sekretarka. Aaron zmarł na atak serca. Zapomniała znów kim jest – tak jak w sobotę, tuż przed tym jak jakiś pismak  zrobił jej zdjęcie do portalu plotkarskiego

W oparach obłędu.

Wtorek wieczorem

Świat się zaczął zlewać z Kate. Zwrotnikowe złowieszcze i obce powietrze które osiadło nad Wiśniowym Sadem zaczęło przepływać przez nią a ona przez nie. Wszystko wirowało. Oczy nie mieściły się w czaszce. Żołądek się buntował. Świat zaczął się zamazywać, kontury widnokręgów zlewały się z najbliższą okolicą. Zamknęła się pod szklaną niewidzialną kopułą z gorącego powietrza. Iskry wychodziły spod palców. Czas przestawał istnieć. Znikała też i przestrzeń. Nie był to ani lęk, ani podniecenie ani euforia. Była to mieszanka wszystkiego. Wykrzywiona spazmatycznym śmiechem twarz z osadzonymi w niej głęboko czarnymi oczami straciła swoją kobiecość. Kate histerycznie się śmiejąc i tańcząc, urozmaicając to przekleństwami rozrąbała nożem schowek w kuchni i wyjęła z niego Czarną Księgę. Nadchodził czas trzeciego rytuału.









Rytuał na przywołanie wampira przez Kate


Z wtorku na środę, o północy

W czwartą noc po pełni księżyca, gdy tego ubywa i znajduje się w znaku Wodnika, najlepiej latem: zaczekaj na południowy wiatr a gdy ten nadejdzie udaj się na cmentarz i nadsłuchuj wybicia północy. Wtedy zatańcz na grobie największego zbrodniarza, utnij kosmyk własnych włosów, podpal go, popiół rozdepcz na grobie, a potem obserwuj niebo. Gdy sowa na tle ubywającego księżyca przeleci a za nią nietoperz, Syn Nocy wyjdzie Ci na spotkanie.

Kate miała dużo szczęścia, przyroda sprzyjała. Pojawił się Anthim Thor, ten sam tajemniczy zleceniodawca, który w sobotę zadzwonił do niej i mówił, że jego projekt, który miała nadzorować Kate może zostać zrealizowany dopiero za rok...

 

Z Czarnej Księgi Kate - uproszczone zasady wywoływania wampira

Kate przeprowadziła bardziej skomplikowany rytuał

  • faza Księżyca jest bez znaczenia

  • najlepiej odprawiać go gdy Księżyca ubywa lub jest na nowiu

  • wprawdzie najlepiej gdy Księżyc jest w znaku Wodnika, ale od biedy (czyli potrzeby) - dobry i w każdym innym znaku

  • "ryt musi być odprawiony w pobliżu starego lub opuszczonego cmentarza" - wcale to nie musi być cmentarz! Poza tym, do  wybuchu II wojny światowej na ziemiach polskich wielu ludzi grzebano na brzuchu - z powodu podejrzeń o wampiryzm (żyjący bez ślubu, dorośli nieochrzczeni, osoby nie mające sakramentu bierzmowania, cudzołożnicy). Cmentarz może być widoczny nawet i na widnokręgu...

  • okolica musi obfitować w nietoperze i sowy - bez tych symboli nocy nic nie pójdzie dobrze

  • rytuał przeprowadza się z wybiciem północy - żadna inna pora nocna nie jest wskazana

  • resztę trzeba zrobić tak jak Kate (włosy, taniec itd)

Aha, i niemyśl że wywołasz jakąs wampiryczną księżniczkę lub księcia, wątpię aby tacy się pojawili....

PS. Rytuał jest czystą fikcją literacką


Wampir Anthim Thor więzi Kate w krypcie.

Środa, po północy

W ciągu sekund Kate znalazła się w cmentarnej krypcie. Ten sam tajemniczy Anthim Thor, który przez równie tajemniczą firmę zlecił jej miesiąc temu renowację połowy Starego Cmentarza. Widziała wcześniej jego zdjęcia; brunet o zielonych oczach, potomek jak ona sama i Marc Wiosenny właścicieli Wiśniowego Sadu. W mejlach szarmancki ale i dało się wyczuć sporą dziwaczność i zmanierowanie jak na młodego (tak myślała) trzydziestoletniego mężczyznę. Otumaniona śmiercią Aarona, rytuałem i wampirem ocknęła się przywiązana

plecami do kamiennego stołu w krypcie, z kneblem w ustach. Był to ten sam grób, do którego wpadła w nocy z soboty na niedzielę a z którego wyciągnęła ją Anna.

- To się spotykamy nareszcie w cztery oczy, Panno Ostry. Tak tak, znam pani prawdziwe nazwisko. To ja wołałem za panią w pani śnie…To pani naruszyła moje terytorium wtedy, kiedy była gwiazdką podrzędnego serialu. Nieświadomie, ale jednak zawsze. To pani mając dwanaście lat i wagarując wypiła pierwsze piwo na moim grobie. To ja zabiłem psychoanalityka. Ja spowodowałem, że panią znowu rozpoznano. Już w sobotę byłabyś moja, słodka istotko, ale ta flądra Anna wszystko popsuła. Oczywiste jest, że za wszelką cenę chciałem Cię ściągnąć tutaj.

Kate jednak nadal była w stanie szoku. Dla niej nie był to żaden wampir, tylko psychopata lub zboczeniec.

- Jesteś mi potrzebna – chrapliwym głosem powiedział na zakończenie Anthim Thor, robiąc naszej bohaterce zastrzyk.


czwartek, 28 czerwca 2012

Cmentarny sen - duch Aarona wróźy Kate i Annie.

Środa, nad ranem

Kate i Anna wyruszyły w samo południe nieznanego dnia i nieznanego roku na nieznany cmentarz. Kiedy zerwał się silny wiatr, pojawił się duch Aarona w postaci wiru powietrza, spokojnym głosem zachęcając obydwie przyjaciółki do wróżby. Dziewczęta zadawały mu pytania, a on odpowiadał unosząc patyk nad ogromnym epitafium, wskazując odpowiednie litery i słowa i zdania. Kate zapamiętała jedno: Miłość Wszystko Zwycięża.


piątek, 29 czerwca 2012

Wampir stawia warunek Kate.

Środa, przed wschodem słońca

Godzinę przed wschodem słońca Kate wybudziła się z narkozy.

- Będziesz moja, jeśli do północy z soboty na niedzielę nie przyprowadzisz niejakiego Marca Wiosennego do tej krypty. Inaczej w niej zgnijesz. Będę Ci robił to, co od dziecka widziałaś w swoich chorowitych snach. Ja sam go nie mogę ściągnąć, bo nie mam aż takiej mocy sprawczej co do takich wymuskanych przyjemniaczków.

Jest to człowiek, który powinien spędzić tutaj resztę swojego nędznego żywota. Ten szkaradny producent filmowy przygotowuje nowy serial o wampirach. Ma obrzydliwą słabość do Ciebie, tej zwiewnej nimfy, nie mającej żadnego pojęcia o tradycji. W sumie, dla dobra wampirzego rodu, który Ty obraziłaś grając w Cmentarnych Nowelach, i który on obraża, obydwoje winniście tutaj zgnić...Ale poznaj moją wspaniałomyślność, wygraj swoje dalsze nędzne życie, bądź w nim dalej nikim. Wykorzystaj to, że w kąciku studia filmowego nadal ten prostak ma zawieszony twój plakacik z czasów, kiedy byłaś kimś, chociaż nie.....byłaś nikim ale byłaś sławna! Wszyscy ty dziwaku od Ciebie uciekli. Jeffrey, Anna, rodzice i brat.Jeśli będziesz próbowała sztuczek, zginą wszyscy. A Ty zgnijesz w tym łajnie, z którego zaraz wyjdziesz na przymusowe polowanie.

Wschodziło słońce, kiedy wampir się ulotnił.


niedziela, 01 lipca 2012

Po wyjściu z krypty. Śmierć Anny.

Środa, rano

Kate sprzed cmentarnej bramy zadzwoniła do Anny. Powiedziała, co się stało, że wampir psychopata trzymał ją na cmentarzu całą noc. Anna niezwłocznie przyjechała, i obydwie wyruszyły w stronę krypty. Na miejscu okazało się, że wejście do niej jest zamurowane. Przyjaciółka postanowiła odwieźć Kate. Po opowieści o wampirze – psychopacie Anna już była pewna: Kate była schizofreniczką. Należało zawiadomić jej rodzinę.

W tym samym czasie Kate myślała nad słowami wampira: ona i Marc Wiosenny „nie szanują wampirzej tradycji” – ale jako ludzie czy wampiry? Była pewna, że jako ludzie. Bo niby skąd mogli być wampirami? Nie zamierzała wydawać nikogo na pastwę wampira, ale złamała umowę, bo wygadała się Annie. O jedenastej zadzwonił telefon: Anna zginęła wjeżdżając w drzewo koło cmentarza.


środa, 04 lipca 2012

Kate dzwoni do Marca Wiosennego.

Środa, przed południem

Nie było czasu na emocje; Kate wydawało się że to znowu jakieś odrealnienie; śmierć Anny traktowała nie jako rzeczywiste zagrożenie, ale nadal tylko jako groźbę wampira. Postanowiła więc spełnić prośbę wampira i zadzwoniła do Marca Wiosennego. Jego wizytówkę miała od piątkowego południa. Jego chciał wampir, więc wampir go dostanie. Nie zawahała się poświęcić tego przystojniaka dla odrażającego psychopaty.

Odezwał się miły, niski i rozbudzający marzenia głos. Producent się ucieszył, że to sama dawna Kate Ostry dzwoni. Początkowo nie dowierzał, że proponuje mu spotkanie. Umówili się pod mieszkaniem Kate, wieczorem tego samego dnia.


piątek, 06 lipca 2012

Kate spotyka się z Wiosennym

Środa, wieczorem

Ona: pierwszy raz od lat zrobiła sobie makijaż na spotkanie z mężczyzną

On: jak zawsze pewny siebie

Ona: cały czas targały nią wyrzuty sumienia, że musi go poświęcić dla ratowania siebie samej i bliskich (jednak chyba się zakochała ;) )

On myślał cały czas: jak to dobrze, że nie wie kim jestem naprawdę


Ona myślała cały czas: kiedy ta gra wreszcie się skończy?

On myślał: jest piękna

Ona myślała: dla niego mogłabym znów być normalna

On dał jej scenariusz reaktywacji Cmentarnych Nowel

Obydwoje pomyśleli: jest wspaniale

Obydwoje ustalili:Kate będzie brała udział w projekcie Marca Wiosennego

Obydwoje postanowili: spotkają się o północy z soboty na niedzielę w obecności ekipy serialowej, by przećwiczyć odcinek -  reaktywację Cmentarnych Nowel.


Śmierć Jeffreya

Środa, dwie minuty przed północą

Do Kate zadzwonił Marc Wiosenny. W niewyjaśnionych okolicznościach popołudniem zmarł Jeffrey. Pierwsza wielka - i niestety ostatnia miłość Kate, którą poznała na planie Cmentarnych Nowel. Rudowłosy, zielonooki, o klasycznych, pociągłych rysach twarzy, niezwykle smukły - wbrew obiegowej opinii o rudzielcach był wyjątkowo przystojny. To z nim straciła swoją niewinność, obiecał jej wspólne życie, gwiazdki z nieba...Książę na białym koniu.

Jednak w tydzień po uwiedzeniu Kate oświadczył, iż poślubia inną bo tej drugiej zrobił dzieciaka...

O ile domniemana śmierć Anny szokiem nie była a jedynie podejrzeniem - gdyż Anna, która popijała mocniej niż niejeden alkoholik a w chwilach dołków psychicznych ruszała samochodem w kraj i wracała dopiero po wielu miesiącach - nie była osobą zrównoważoną - tak śmierć Jeffrey'a wprawiła Kate w stupor.

Zrozumiała wreszcie, że Anthim Thor jest realnym zagrożeniem a nie pierwszym lepszym psychopatą. Należało darować sobie świat baśni i romansów i złożyć Marca Wiosennego na ołtarzu wampira - bo teraz wypadała kolej na najbliższych...


Rozdwojenie Kate


Właściwością osobowości Kate było to, że nie dopuszczając do siebie własnych i trudnych emocji, nie przyjmując do wiadomości tragicznych faktów i realiów rzeczywistego życia, skazywała samą siebie na życie w dwóch osobach; tak więc możemy zauważyć, że Pierwsza Kate była wprawdzie osobą zalęknioną ale realną, rzeczywiście funkcjonującą w świecie; Druga Kate była szalona, ale to szaleństwo w najwyższym stopniu było usprawiedliwione, negowaniem wszystkiego co złe na zewnątrz. Druga Kate popadała w obłęd, odprawiała rytuały, była potężna. A co łączyło Pierwszą i Drugą Kate? Sny. Sny w jej wypadku były łącznikiem między "normalną" a "podświadomą" Kate.


Śmierć Kate i Jeffreya - kolejny sen cmentarny

Czwartek, po północy

Naszej bohaterce przyśnił się sen sprzed lat. Kate i Jeffrey szli trzymając się za ręce po obrzeżach Wiśniowego Sadu i Wichrowego Miasta. Byli spełnieni. Nagle na drodze stanął im brat Kate, ubrany tylko w długą lnianą koszulę, mówiący sam do siebie, wbiegający i wybiegający z rozwalającego się domku. Był obłąkany. Przed nimi był Powstańczy Las, symbol azylu i spełnionej miłości, jednak coś im tam nie pozwalało wejść. Zakochana para zatoczyła koło i znalazła się na Starym Cmentarzu, miejscu akcji ich serialu. Grabarz pokazał im dwa świeżo wymurowane puste groby - jeden dla Kate, drugi dla Jeffreya. Dla świata ich miłość była nie do przyjęcia.


Kate nakręca się na Marca Wiosennego

Czwartek, nad ranem

Nie mogąc spać i nie mogąc poradzić sobie z wydarzeniami  z ostatnich siedmiu dni, Kate postanowiła poszukać u wujka google informacji o mężczyźnie, którego miała poświęcić dla dobra samej siebie i bliskich; rzecz znamienna - zaczynało się dziać dokładnie to samo co przed dwunastoma laty na planie jej serialu, a nawet i więcej - nie tylko ludzie przepadali bez wieści, co scenariusz Cmentarnych Nowel został wcielony w jej życie - oznaczało to zagładę jej samej. Google doprowadziło ją do tego samego plotkarskiego serwisu, który o niej przed kilkoma dniami napisał po latach. Biografia była ciekawa:

Marc Wiosenny, ur. 1978, Wiśniowy Sad. Wywodzi się z rodziny arystokratycznej i przemysłowej, której odnoga w XVIII wieku wyemigrowała do Nowego Kraju, gdzie zbiła majątek na handlu niewolnikami. Marc często odwiedza swych krewnych w Nowym Orleanie, gdzie ponoć słynie także z ciemnych interesów. W 2005 roku ukończył reżyserię, ale nie zasłynął żadnym dziełem. Potem zajął się hazardem z wielkim zapałem przepuszczając rodzinny majątek. Wielokrotnie próbował szczęścia w produkcjach telewizyjnych, które przynosiły straty finansowe, psychologiczne i estetyczne. Obecnie pędzi żywot celebryty utrzymując się z niewiadomych źródeł. Tajemnicą poliszynela jest jego rozrywka: oświadczanie się młodym naiwnym "gwiazdkom" a następnie porzucanie ich z hukiem. Poza urodą i brudnymi pieniędzmi nie ma nic.

Zwłaszcza przedostatnie zdanie zrobiło na Kate masakryczne wrażenie. Tacy jak on powinni ponieść karę. Robi to samo z kobietami co Jeffrey przed laty zrobił z nią. Ale najpierw chociaż dwie godziny snu. Nic tak nie pomagało Kate zasnąć jak snucie fantazji o możliwościach rewanżu na mężczyźnie.


Doktor Novak uspokaja Kate

Czwartek, rano

Po przebudzeniu Kate odłożyła na bok plany co do zwabienia Wiosennego do krypty wampira. Tchnięta intuicją pobiegła na oddział doktor Novak.

Szczęśliwie ją zastała i opowiedziała o wszystkim, co wydarzyło się od wtorku. Ta tylko smutno pokiwała głową, nie ujawniając swojego entuzjazmu - bo przecież to wszystko co nasza bohaterka przeżywała, zgadzało się z wynikami jej badań. Ale nie miała jeszcze wystarczająco dużo danych na temat jej "rzadkiej choroby genetycznej"i "niskiego poziomu żelaza we krwi". Tak czy inaczej - dr Novak zawsze wiedziała co robić. Zostawiła Kate na swoim "elitarnym" oddziale gdzie przetrzymywała pacjentów z trudnymi do wyjaśnienia "objawami".

Pocieszyła także Kate, że to wszystko co jej się przytrafiało to nie żaden wampir; nie schizofrenia; nie paranoja; nie zespół stresu pourazowego; nie nerwica lękowa. To "tylko" bardzo rzadka odmiana porfirii, możliwa do wyleczenia. Tak jak mówiła we wtorek rano, przed wypisem.

Naiwna Kate odetchnęła głęboko.

A tymczasem dr Novak przygotowywała swoją szczególną - bo umożliwiającą jej dalszą karierę naukową pacjentkę do badań.






sobota, 14 lipca 2012

Zamieszanie w szpitalu

Czwartek, przed południem

Kate leżała w izolatce. Doktor Novak popijała już trzecią tego dnia kawę. Za oknem siąpił deszcz. Idealna pogoda w lipcu w Starym Kraju - upały tego roku ustąpiły, dzięki czemu takie jednostki jak Kate mogły wychodzić z domu, tyle że ona Tego dnia była w szpitalu. Pielęgniarki były zatopione w lekturach tanich romansideł. OIOM był pusty. Blok chirurgiczny także świecił pustkami. Spokojny dzień. Spokojny deszczowy dzień. Doktor Novak tryumfowała. Miała na oddziale piąty przypadek "rzadkiej choroby genetycznej" mogący jej utorować katedry medycznych uniwersytetów w Nowym Kraju. Novak czekała na wyniki badań EEG Kate. Kiedy zegar w szpitalnych salach i gabinecie dr Novak wskazał południe, niebo za oknem ściemniło się na tyle, że osoba z innej strefy czasowej mogła to wziąć za noc. Z wybiciem południa szpitalne krany zaczęły same cieknąć, windy szpitalne się zatrzymały, spokojna do tej pory Kate dostała drgawek, a źrenice dr Novak wyglądały jak szpileczki. W szpitalnej kaplicy święte obrazy pospadały ze ścian, a szpitalni pacjenci w śpiączce zaczęli krzyczeć.  Na korytarzach szpitala słychać było wycia i przekleństwa. Korytarzami płynęła krew. Szpitalne prosektorium zatrzęsło się. Pielęgniarki ogarnęła panika. Pacjenci biegali po korytarzach.

Doktor Novak zawisła pod żyrandolem własnego gabinetu. Wampir Anthim Thor był wściekły.


Co się działo z innymi w tym czasie

Anna - nie żyła lub była w szalonej podróży po Starym Kraju

Jeffrey - nie żył

Marc Wiosenny - żył nieświadomy zagrożenia

Doktor Novak - na tamtym świecie

Aaron - na tamtym świecie

Brat Kate - szalał w Nowym Orleanie

Rodzice Kate - szaleli w Nowym Orleanie

Anthim Thor - torturował kolejne ofiary w cmentarnej krypcie i wpływał siłą woli na otoczenie Kate

przyjaciele Kate - John - na odwyku

 - Sabina - w szpitalu psychiatrycznym

- Anette - zaginiona

- Wiśniowy Sad - opanowany epidemią chorób psychicznych

- Stary Kraj i Nowy Kraj - szczyt kryzysu ekonomicznego


Kate traci nadzieję

Czwartek, wczesne godziny popołudniowe

Kate została wyprowadzona ze szpitala przez bystrą i młodą pielęgniarkę Ewę. Cały oddział doktor Novak został zniszczony a jej pacjenci zginęli, poza Kate. Lokalne radio doniosło o wybuchu instalacji gazowej w szpitalu. Do wielu oddziałów szpitalnych służby ratownicze nie mogły się dostać. Ewa odprowadziła Kate na przystanek autobusowy i dała jej do ręki zwój papieru. Ewa wydawała się znajoma. A nasza bohaterka nie czuła już nic. W swoim rozdwojeniu nie mogła orzec, czy to, co stało się w szpitalu było faktycznie wybuchem gazu, czy też ingerencją wampira, mszczącego się za to, że przed dwoma dniami opowiedziała o nim Annie.

W autobusie przyglądał jej się tajemniczy mężczyzna, z blizną na podbródku.

Kate już sama nie wiedziała: czy faktycznie ma jakąś "chorobę" genetyczną, która daje objawy paranoi, czy też - w co trudno uwierzyć - świat fikcji literackiej i innego świata wkroczył w życie realne. Najbliższe godziny miały rozwikłać tę zagadkę.


poniedziałek, 16 lipca 2012

Testament z zaświatów - kluczem do wszystkiego ; - )

Czwartek, popołudniem

W domu Kate odważyła się przeczytać pożółkłą kartkę papieru daną jej przez pielęgniarkę Ewę w szpitalu. Był to list napisany atramentem, gdzieś na oko pochodził z przełomu dziewiętnastego i dwudziestego wieku.

Drogi potomku, jakiejkolwiek płci byś nie był i jakimkolwiek człowiekiem byś nie był

Jestem Twą prababką i piszę z przełomu wieków. Siłą sprowadzono mnie do Starego Kraju, wyrywając z serca Nowego Orleanu. Jako mulatka i sierota zostałam przeznaczona twemu pradziadkowi, słynnemu jasnowidzowi Jasperowi Ketinsky. Miłość na szczęście przyszła po ślubie. Pieniądze pradziadka wynagrodziły mi rozłąkę z Luizjaną oraz zamknęły ludziom gęby na moją proweniencję. Po owdowieniu postanowiłam wykorzystać wszystko to, co miałam najlepsze, bo dziad Twój nas przed wyzionięciem ducha zadłużył: umiejętność babrania się w czarnej magii. Weszłam w kontakty z Synami Nocy co skończyło się tragedią: większość członków naszej rodziny zginęła w Wielkiej Wojnie, a nad rodem zaistniało zobowiązanie: najdalej mój prawnuk lub prawnuczka mają w Wiśniowym Sadzie odnaleźć Czarną Książeczkę i według niej postąpić. Wtedy wampiry odczepią się od miasta a my wszyscy, żywi i martwi zaznamy spokoju.

Teraz wszystko było jasne: Ewa była duchem prababki, słynnej lokalnej piękności sprzed lat; była także... cmentarną postacią ze snu o ucieczce z cmentarza. We śnie wychodziła ona właśnie zza grobu pradziadków Kate.

W mętnym umyśle Kate zaczęło się przejaśniać.


Kłopoty z nakręceniem odcinka "reaktywacji"

Czwartek, popołudniem

Marc Wiosenny obdzwonił wszystkich dawnych aktorów Cmentarnych Nowel. Nikt nie odbierał, jedynie Kate, która do producenta mówiła szybko i bez jakiejkolwiek logiki; miała teraz co innego na głowie - szukanie Czarnej Księgi prababki mulatki. Wiedziała że to może pomóc także ocalić Wiosennego, do którego czuła coś więcej niż przysłowiową miętę. Wiosenny zastanawiał się dlaczego wszyscy zniknęli, przecież byli już od kilku tygodni umówieni...Została tylko Kate Ostry (Ketinsky). Marc poinformował Kate, że w takim wypadku zdjęcia nie zostaną nakręcone w sobotę. A Kate w swoim rozdwojeniu, niepewna jak zawsze jakichkolwiek wskazówek, nie wierząc do końca w słowa prababki, musiała mieć jakieś zabezpieczenie...Więc poprosiła Wiosennego o spotkanie przed bramą Starego Cmentarza w sobotę po zachodzie słońca. Nie była ona mu obojętna. Wiosenny chętnie się zgodził.

W poszukiwaniu Czarnej Książeczki

Czwartek, późnym popołudniem

Więc Czarna Książeczka, według której "należało postąpić" musiała być gdzieś w centrum Wiśniowego Sadu. Dom pradziadków ze strony matki od dawna był w stanie ruiny. Rodziny nie było stać ani na remont ani na odkupienie. Kate przypuszczała, że ten "podręcznik" czarnej magii może być w zapomnianej piwnicy pod rodową siedzibą; piwnica ta była owiana wieloma legendami. Od dzieciństwa wiedziała, że nie wolno tam wchodzić pod żadnym pozorem między godziną dwudziestą drugą a trzecią w nocy. Tylko dlaczego? Trzeba było zacząć działąć. Dochodziła szósta po południu. Kate narzuciła swą ukochaną czarną bluzę z kapturem w której wyglądała bezpłciowo, założyła czarne bojówki i ruszyła w stronę opuszczonych posiadłości rodowych Wiśniowego Sadu. Ze szturmowaniem drzwi piwnicy nie miała większego problemu. W środku nie było jeszcze tak źle: żadnych pająków ani szczurów. Dziwne, ale nigdy tutaj nie była. Do środka wpadało mdłe światło przez okienko na poziomie ulicy. Wewnątrz leżały porozbijane kandelabry, kapelusze pradziadków, lichtarze. Papierów nie było żadnych. Nagle zwróciła uwagę na stare biurko, które miało szufladkę. Otworzyła ją i znalazła czarny zeszyt. W tym samym czasie do piwnicy wszedł Marc Wiosenny.


Marc Wiosenny tłumaczy się Kate.

Czwartek wczesnym wieczorem

Marc Wiosenny musiał się wytłumaczyć ze śledzenia Kate; wyjaśnić też musiał, że spotkanie w zeszły piątek pod gabinetem jej psychoanalityka przypadkiem nie było. Zaskakujące, nie chciał jej zrobić krzywdy. Otóż do piwnicy jej pradziadków przyprowadziło go to samo co...Kate (ale zjawa która dała mu wskazówki nie była prababką Kate tylko jej siostrą - byli spokrewnieni w dalekim stopniu). Wampir Anthim Thor dwa tygodnie temu uwięził go w cmentarnej krypcie i zażądał samej Kate. Kate opowiedziała co ją spotkało - że sam wampir chce od niej tego samego, czyli Marca. A więc wampir chciał ich obydwojga, oszukał ich. Marc i Kate nawzajem na siebie polowali.

Nie pozostawało nic innego jak iść ręka w rękę przeciwko Thorowi. I zjawić się najprawdopodobniej razem w nocy z soboty na niedzielę na Starym Cmentarzu, stawiając czoła złu.


Rytuał odpędzenia wampira - lektura Czarnej Książeczki

Czwartek, wieczorem

Kate zaprosiła Marca do swojego mieszkania. Przed nimi była lektura Czarnej Książeczki, a właściwie ni to zeszytu ni to broszury. Zastanowiło ich to, dlaczego prababki, ich prababki nie mogły same przeprowadzić rytuału. Tak czy inaczej wszystko powoli układało się w logiczną całość i działo się nie przypadkowo.

 

Napisano 31 grudnia 1900 roku o godzinie 8.18

RYTUAŁ ODPĘDZENIA WAMPIRA 

Odczekaj co najmniej siedem nocy od pełni księżyca

Zaopatrz się w zwierciadło srebrne,  i jedną świecę

W ubraniu miej ząbek czosnku i fiolkę święconej wody

We włosy wetrzyj proch zmarłego lub cmentarną ziemię

Na dobę przed rytuałem zachowaj wstrzemięźliwość cielesną

Przed północą udaj się na cmentarz gdzie wiesz że Syn Nocy leży nie całkiem martwy

Na cmentarzu zapal świecę i trzymaj ją za srebrnym zwierciadłem by dusz dobrych nie odpędzić

Gdy zegar północ wybije, stań nad jego grobem i zawołaj: "Przybądź na spotkanie"

Gdy z grobu wąpierz powstanie, świecę umieść nieco poniżej zwierciadła by wampir w szlachetnym lustrze mógł się zobaczyć

Gdy niegodziwiec zobaczy swe odbicie, zostanie na mocy praw wszechświata uczyniony martwym

A Ty, zbłąkana ziemska duszyczko odzyskasz swój spokój na wieki

Amen






Czego tak naprawdę chce Anthim Thor od Kate i Marka ?


Do czarnej książeczki był dołączony wycinek starej gazety.

Wiele wskazywało na to, że w jakiś sposób są powiązani z wampirzymi rodami. Nie chodziło tylko o łamanie wampirzej konwencji porzez zaangażowanie się przez bohaterów w sztukę.

Tylko w jaki? Skoro ich prababki skutecznie, nawet z tamtego świata chciały się pozbyć jakichkolwiek koneksji z Synami Nocy.

Zarówno Kate jak i Marc Wiosenny poprzez swoich przodków związani byli z Thorami. W ich żyłach płynęła krew tego rodu. Jednak tylko jeden Thor był wampirem.

Biografia Anthima Thora - wycinek z gazety.

Urodzony 8 grudnia 1861 roku w Zielonym Parku, rodowej posiadłości Thorów położonej pomiędzy Wiśniowym Sadem a Wichrowym Miastem. Nauki pobierał w klasie prywatnej. Celował w astronomii, matematyce i literaturze. W wieku dwunastu lat został wysłany przez rodziców do Nowego Orleanu. Po dziesięciu latach powrócił ze sporym majątkiem i liczną służbą. Zginął 31 grudnia 1900 roku w pojedynku na który wyzwał lokalnego kupca Mythaa, w obronie czci nobliwych dam: Eve Murray - Ketinsky i Katherine Murray.

Prababki bohaterów kochały się więc w wampirze (dalekim kuzynie męża Eve) a on w nich.


Czy Kate Ostry to wampir? Retrospekcja oczami Marca Wiosennego

O ile Kate przed kilkoma dniami wzięła Marca za wampira, o tyle sam zainteresowany pół roku wcześniej wziął Kate za wampirzycę. Było mroźne styczniowe popołudnie kiedy wybrał się na Stary Cmentarz w Wiśniowym Sadzie by zapalić znicze na rodzinnych grobach. W pobliżu kaplicy grobowej prapradziadków dostrzegł piękny neogotycki nagrobek ze strzelającymi wysoko w niebo ażurowymi wieżyczkami. Nigdy wcześniej go nie widział, ale chyba dlatego, że zawsze był przysyłany tutaj przez rodzinę tylko latem, kiedy nekropolia pękała od chwastów. Kiedy podszedł bliżej zauważył fotografię młodej pięknej kobiety. "Katharine Ostry, urodzona 1920, zmarła 1945". Teraz wiedział, że była to siostra pradziadka Kate ze strony jej ojca. Rówieśnica "jego" Marca Wiosennego. Gdy spojrzał na jej fotografię od razu przypomniał sobie Kate Ostry, bohaterkę serialu Cmentarne Nowele w której się podkochiwał. Podobieństwso było tak ogromne, iż uznał w swojej skłonności do przekuwania życia realnego w fikcję i fantazję, że gwiazdka jest wampirem. Pozbył się tej fantazji, kiedy w kilka dni później został uwięziony i zaszantażowany przez Anthima Thora. Kate było bardzo trudno mu odnaleźć, ale dokonał tego poprzez...Stary Cmentarz. Ktoś życzliwy doniósł mu, że kaplicami grobowymi Ketinskych opiekuje się młoda i piękna kobieta. Opowiedział o tym teraz Kate


Wspólnie spędzona noc.

Marc spędził noc w mieszkaniu Kate. Na jej gościnnej sofie spało mu się dobrze. Sama Kate i sam Marc woleliby chyba dwie ostatnie noce przed rytuałem odpędzenia wampira spędzić raczej w swoich ramionach, ale pamiętali o zasadach dobrze przeprowadzonego rytuału: wstrzemięźliwości fizycznej na minimum 24 godziny przed odprawieniem go. Kate pierwszy raz od lat spało się tak dobrze. Może dlatego, że w poblizu był mężczyzna? A może dlatego, że po prostu w pobliżu był ktoś? Gdy w jej domu spała Anna, Kate spało się równie dobrze...

Marcowi przyśnił się Nowy Orlean - przed Katriną był beztroskim, szalonym miastem, gdzie świat żywych łączył się ze światem umarłych, żywi współistnieli razem z wampirami, przynajmniej na kartach powieści, opowiadań, nowel. Sama duszna atmosfera tego miasta generowała nieprawdopodobne opowieści i tęsknoty.

Kate z kolei przyśnił się dom na wsi, który po wyjeździe rodziny do Nowego Orleanu zostawiła pod opieką kuzyna. W śnie obydwojga pojawiła się w końcu spokojna, chłodna, sierpniowa noc, pełna gwiezdnego pyłu, spadających gwiazd, wspólnych planów i kojącej chłodnej mgły otaczającej pobliskie sady na wzgórzach.


Piątek, nad ranem

Gdy z pozoru przeznaczeni sobie kobieta i mężczyzna głęboko spali, świadomie czerpiąc spokój z faktu, iż są bliżej siebie, kilometr od nich wampir Anthim Thor szukał szpitalnej karty Kate Ostry.



Co się działo z Kate 21 grudnia 1994 roku? Wampir przegląda szpitalne archiwum

Imię i nazwisko pacjenta: Kate Ketinsky - Ostry

Narodowość: środkowoeuropejska

Miejsce urodzenia: Nowy Orlean

Rodzice: Marta Ketinsky

               Dean Ostry

Data przyjęcia na oddział: 21 grudzień 1994, godzina 18

Lekarz prowadzący: dr Novak (specjalizacja: nietypowe przypadki medyczne)

Grupa krwi: niemożliwa do zidentyfikowania

Objawy: niezidentyfikowane zaburzenia metaboliczne

                silny niepokój

                halucynacje - wykluczono przyczyny psychologiczne

                drgawki

                ukłucia na szyi bez śladów krwawienia - pacjentka twierdzi, że ma je od urodzenia.

Oddział pacjenta : zamknięty oddział chorób wewnętrznych

Rozpoznanie: podejrzenie nietypowej choroby genetycznej - pacjentka reaguje alergią na wszystkie leki

Uwagi lekarza prowadzącego: Pacjentka po dwóch godzinach od przyjęcia uciekła ze szpitala w niewyjaśniony sposób 

 

Anthim Thor dla pewności, że nikt nic nie znajdzie już o dziwnych przypadłościach Kate, spalił całe szpitalne archiwum.




sobota, 21 lipca 2012

Poranne niepokoje - władze wzywają mieszkańców Wiśniowego Sadu do ewakuacji.

Piątek rano

Kate i Marc po przebudzeniu musieli jeszcze wytłumaczyć sobie kilka rzeczy: nasza bohaterka będąc do bólu osobą zawistną, wręcz mściwą musiała zadać swemu gościowi sakramentalne pytanie: w jaki sposób udało mu się przypomnieć o niej na nowo tysiącom swym dawnych (i nowych) fanów. Marc będąc od lat nie tyle producentem podrzędnych produkcji co specem od czarnego PR przyznał się, że wykorzystał do tego blogi, spam, twittera i portal facebook, a poprzez nie - portale plotkarskie i ataki hakerskie na jej wymierający śmiercią naturalną fansite.

Nie ubliżając oczywiście blogom - gdyż on sam jak i Kate od lat je pisali.

Tymczasem władze Wiśniowego Sadu i Wichrowego Miasta wydały ostrzeżenia dla mieszkańców wzywające do natychmiastowej ewakuacji do piątku, do godziny 16.00 z powodu:

1/ zbliżającego się huraganu "Orlean"

2/ szalejącej epidemii niezidentyfikowanego szczepu grypy - tylko lekarze wiedzieli, że ten "niezidentyfikowany" szczep ma niszczycielski wpływ na ośrodkowe układy nerwowe...

 

Oni miasta nie mogli opuścić. Musieli pozostać, by w wymarłej metropolii stawić czoło wampirowi.




Przygotowania do rytuału.

Piątek, rankiem i południem...

 

Zwierciadło srebrne - znalezione w piwnicy, kupione dwa lata temu na allegro

Jedna świeca - znaleziona na klatce schodowej

Ząbek czosnku - ukradziony z balkonu sąsiada

Proch zmarłego lub cmentarne ziemia - ziemia spod butów Kate


Horoskop rytuału odpędzenia wampira.

W czasie gdy nasi bohaterowie przygotowywali się fizycznie i psychicznie do zgładzenia wampira Anthima Thora a miasto powoli się wyludniało przed zbliżającym się huraganem Orlean, sąsiadka Kate Agata Millenium (też nie zamierzająca opuszczać miasta) wykonała horoskop na moment odpędzenia wampira - czyli na "jutro", na noc z soboty na niedzielę:

Księżyc w znaku Panny

Mars i Saturn w znaku Wagi

Pluton w znaku Koziorożca

Słońce w pierwszych stopniach Lwa

Merkury także we Lwie

Wenus w znaku Bliźniąt, w koniunkcji (złączeniu) z Merkurym Kate (powodzenie rytuału)

Szczyt nieba w chłodnym ziemskim znaku Koziorożca 

Demon - Lilith: na Słońcu Kate 

Wschodzący znak Byka - korzyści materialne z rytuału

Zachodzący znak Skorpiona - złe moce zostaną odegnane na wieki

Korzeń (radix) horoskopu w znaku Raka - przodkowie poprowadzą Kate do zwycięstwa


poniedziałek, 23 lipca 2012

W piwnicy.

Piątek popołudniem i wieczorem

Miasto w całości zostało ewakuowane. Wiatr powoli się wzmagał, ale niebo nad Wiśniowym Sadem było jeszcze bezchmurne. Nawet policja i wojsko opuściły to miejsce, będące miastem założycielskim Nowego Orleanu. Po ulicach błąkały się jedynie bezpańskie psy, w powietrzu latały foliowe torebki i inne śmieci; zapowiedzią nadchodzącej katastrofy były wzburzone fale na wszystkich lokalnych bajorkach uzurpujących sobie prawo do miana miejskich jezior. Z każdą godziną wiatr był coraz silniejszy aż w końcu zaczął łamać drzewa. Zabrakło prądu i gazu. W końcu nad horyzontem zaczęły pojawiać się czarne chmury. Marc i Kate w tym momencie zbliżyli się do siebie. Do północy było jeszcze daleko. Zasady poprawnego przeprowadzenia rytuału nie zostały złamane. 

Na kilka godzin przed rytuałem

Noc z piątku na sobotę i sobota do wieczoru

Huragan szalał nad miastem dwadzieścia cztery godziny. Mieszkańcom zabroniono do niego wracać do poniedziałku. Zniszczeniom uległ także Stary Cmentarz:  całkowicie przestały istnieć kaplice grobowe Ostrych , Ketinskych, trzy kaplice Thorów i dwie Wiosennych. Wszystkie pozostałe arystokratyczne monumenty zachowały się. Przestały istnieć nagrobki Marca Wiosennego i Katharine Ostry. Starsza część miasta przestała także istnieć.

Kate i Marc zaczęli przygotowania…






Finał - rytuał odpędzenia wampira.


Na godzinę przed północą Marc i Kate udali się na cmentarz. Przed starą roztrzaskaną już bramą wsadzili do kieszeni fiolkę święconej wody  - co szczególnie uwierało Kate, gdyż była protestantką i ząbki czosnku.

Kate w lewej ręce trzymała zwierciadło a w prawej gromnicę.

Marc szedł z tyłu i asekurował ją.

Wszystko było zniszczone: nie istniała już żadna rodowa cmentarna kaplica. Ocalały jedynie nagrobki najuboższych. Zniknął bez śladu także pomnik Marca Wiosennego i Katharine Ostry.

Dzisiejsza noc na cmentarzu była wybitnie niespokojna: sowy wzbijały się wysoko w górę i z powrotem opadały


na zniszczone nagrobki. Stada nietoperzy krążyły złośliwie nad głowami Marca i Kate. Wprawne ludzkie oko przyzwyczajone do ciemności mogło zauważyć gdzieniegdzie trupioblade, żelazkowate kształty nieśmiało zerkające na dwójkę bohaterów.

Wiatr wprawdzie już dawno ustał, ale na tle ubywającego księżyca były widoczne szybko przemieszczające się czarne obłoki

Stanęli nad grobem Anthima Thora.

Kiedy zegar z pobliskiego kościółka wybił północ, Kate głośno zawołała: "Anthimie Thor, przybądź na spotkanie!"

Zatrzęsła się ziemia. Sowy i nietoperze uciekły. Żelazkowate kształty dusz schowały się pod ziemię.

Wtedy Kate Ostry wyrosły kły a oczy z czarnych zmieniły się w czerwone.

To ona była Anthimem Thorem.

Jednak rezolutny Marc wyrwał jej z dłoni świecę i zwierciadło. Kiedy spojrzała w swoje odbicie, kły zniknęły, oczy nabrały ponownie czarnego koloru a ona sama wycieńczona opadła w ramiona swego wybawiciela.

Przez cmentarz przewinęły się stada demonów. Znów było słychać piekielne wycia, wrzaski i zawodzenia. Stada żelazkowatych kształtów wzbiły się w niebo.

I wtedy nagle wszystko się uspokoiło. Księżyc nieśmiało wyjrzał zza oddalających się obłoków.

Dusza Kate znów była spokojna i przywrócona światu żywych.


EPILOG -


jedynym rozsądnym wyjaśnieniem tego, co działo się w ostatnich dniach z Kate jest następująca wersja wydarzeń: bohaterka kilka razy bawiła się w magię co źle się kończyło dla niej: pierwszy raz 21 grudnia 1994 roku, potem jako aktorka serialu, gdzie artystyczna wrażliwość kazała jej stopić się z fikcyjną postacią (która sama zresztą babrała się czarną magią), następnie po śmierci Aarona. Rytuał "odpędzenia" też mógł nie być szczęśliwy, gdyby nie stanowczość Wiosennego. Zapuszczając się w inny świat nigdy nie wiadomo co kogo spotka; bawienie się w magię jest dopuszczalne jedynie w opowiadaniach.

A co było potem? Być może dwójka bohaterów zamieszkała razem.

Ci, którzy zginęli w wyniku działań Kate/Anthima Thora w cudowny sposób na wskutek rytuału powrócili do zycia.

 Anna powróciła do Wiśniowego Sadu już nad ranem. W Nowym Orleanie trwało szalone lato. Doktor Novak pogodziła się już z myślą, że "nietypowymi przypadkami medycznymi" dalszej kariery nie zrobi. Aaron zamknął gabinet. Kate powróciła do pracy naukowej nie rezygnując ze świata filmu. Marc odnosił producenckie sukcesy. 

Trudne do wyjaśnienia tajemnice i historie rodzinne nigdy nie zostaną do końca wyjaśnione, i dobrze - bo taki ich charakter. 

Tak czy inaczej - wszyscy omijali szerokim łukiem Stary Cmentarz. I dobrze, bo cmentarze to nie miejsce dla żywych.

I wszyscy żyli długo i szczęśliwie.

Nie, nie.

Zbyt słodkie i dobre dla fanek serialów o wampirach, czyż nie? Heh. No właśnie. 

Który mężczyzna chciałby być z taką kobieta jak Kate? Żaden. A jeśliby chciał to chyba taki o bardzo żelaznych nerwach, przygotowany na wieczne huśtawki nie tyle emocjonalne co ...osobowościowe. A więc prawdziwy epilog brzmi tak:

Nie przeżył oczywiście nikt. Kate która okazała się być wampirem w wyniku rytuału stała się na powrót człowiekiem. Tajemniczych zbrodni nikt nie wyjaśni (dziwne, prawda, że nie zjawił się w opowiadaniu żaden detektyw). Z potencjalnych ofiar naszej Kate śmierci uniknęły tylko osoby z Nowego Orleanu - w tym jej rodzina. 

Wiśniowy Sad powracał do normalności. A Marc Wiosenny miał sporo do myślenia.

16 wierszy .

 Księga Nocy.  - tomik poezji. Kres Nocy. Nie wszystko dla nas stracone. Szukamy szczęścia w łyku kawy. Rośliny nad ranem są oszronion...