Kate
już na początku sesji zaczęła się pocić, a zwykle następowało
to pod koniec. Coraz bardziej cała ta terapia, na którą poszła za
namową brata, który sam od lat był psychoterapeutą, była raczej
nieporozumieniem. No cóż, poszłam dla świętego spokoju –
pomyślała Kate.
Czarne
oczy terapeuty były wprawdzie jaśniejsze od samych oczu pacjentki,
jednak patrzyły tak przenikliwie, że w połączeniu z jego
kruczoczarnymi włosami, odnosiło się wrażenie, że siedzi się u
samego Freuda. Rasowy psychoanalityk – tak myśleli o nim pacjenci,
mimo iż on odcinał się od wszystkich swoich związków z
psychoanalizą, co było zaprzeczeniem samemu sobie. Przystojny, o
bliskowschodnich rysach twarzy. Gdyby nie był jej terapeutą…Niewiele
starszy, czasem wydawał się jej złośliwy, na pewno z dużą
wiedzą, ale i też czymś niesamowicie niepokojącym dla pacjentów.
Drobny
chłopczyk z wyglądu, drobny jednak duchem nie był. Przewijał się
w snach swojej pacjentki, interpretując obecność w nich jako chęć
zbliżenia czarnookiej, wychudłej i wysokiej szatynki przed nim
siedzącej do niego.
-
Przecież mówię panu, Aaron, że nie odzwierciedla pan żadnej
mojej relacji poza gabinetem. Problemów większych z rodzicami i
innymi ludźmi nigdy nie miałam większych, o czym pan wie. A tę
cholerną naszą relacje mam w nosie. Po prostu, w nosie – Kate
wypowiedziała te słowa wyjątkowo spokojnie – to już 50 sesja, z
której nic nie wynika dla mnie – Kate uśmiechnęła się
przebiegle.
Terapeuta
odpowiedział takim samym uśmiechem, po czym powiedział:
-
Pani Kate, ma pani w rękach potężne narzędzia, z których pani
nie korzysta – empatyczny głos analityka zabrzmiał w uszach
pacjentki jednak fałszywie.
-
I co z tego, skoro cały czas boję się nowych rzeczy? – wiedziała
co mówi, mając nadzieję, że Aaron wreszcie się nią
zainteresuje.
-
Myślę, że wciąż boi się pani, jak dawniej, sukcesu…. –
i to nie były dla Kate dobrze wyważone słowa…………
Aaron
dobrze wiedział, co mówi. Siedząca przed nim krucha i piękna,
niezwykle kobieca, delikatna istota faktycznie miała z tym problem,
a im mocniej jej się to przypominało, tym bardziej zdawała sobie z
czegoś sprawę. Dwanaście lat temu dwudziestoletnia wówczas
Kate Ostry porzuciła oszałamiająca karierę aktorki w popularnym
dla młodych widzów serialu o wampirach, po czym zapadła na ciężką
depresję. Na skutek choroby nie wybrała się na wymarzone studia
psychologiczne.
-
Pieprzę to !!! – wykrzyczała Kate.
Terapeuta
jednak nie został wyprowadzony z równowagi.
Zapadła
dziesięciominutowa cisza, w czasie której pacjentka nie mrugnęła
ani razu. Ćwiczyła to jakiś miesiąc.
-
Na dziś musimy już kończyć – psychoanalityk spojrzał na zegar
znajdujący się za plecami Kate, i skinął głową.
Pacjentka
i terapeuta umówili następną wizytę, piątek za tydzień, godzina
12.00. No tak, za tydzień będę rozpoczynała projekt swojego
życia, i będę w połowie terapii – myślała Kate. Za tydzień
mijał także okrągły rok od rozpoczęcia „psychoanalizy” u
Aarona.
Na
koniec chłodno uścisnęli swoje dłonie. Padło także kurtuazyjne
„do widzenia” z lekko wymuszonymi uśmiechami po obydwu stronach.
-
Pewnie ma mnie za skończonego dziwaka - cały czas Katie tak o sobie
myślała. I znów opuściła swojego „przyjaciela” z mieszanymi
uczuciami.
A
początek sesji był taki świetny, miała nareszcie się z czego
wygadać, czym pochwalić…..Ale nie! Ten ją zbił z tropu
stwierdzeniem, że przed pustką ucieka w pracę.
-
Hipokryta – Katie cały czas myślała o analityku – w myślach
względem niego była bardzo szczera, niż w gabinecie. A przecież
przez ostatni rok była bezrobotna, a sesje finansowała z ostatnich
oszczędności, zarobionych posadą wykładowczymi fizyki kwantowej
na jednym ze stanowych uniwersytetów Wiśniowego Sadu.
-
Ten hipokryta powinien się cieszyć, że znalazłam pracę!!! –
Powiedziała głośno do samej siebie tuż za drzwiami gabinetu.
Zamknęła
drzwi mieszkania Aarona z większym hukiem niż dotychczas.
Przystanęła jeszcze na klatce schodowej, by złośliwie włączyć
swój głośny telefon komórkowy, w taki sposób, by był słyszalny
przez drzwi terapeuty.
Odgarnęła
z czoła włosy, powolnym krokiem sunęła w dół po schodach,
rezygnując tego dnia z jazdy windą. Przed budynkiem wyciągnęła
paczkę papierosów. Został tylko jeden, pospiesznie go zapaliła.
Jak na kobietę paliła bardzo dużo, zwłaszcza w ostatnich dniach.
Nie spodziewała się jednak, że mężczyzna, którego za chwilę
spotka wywróci jej życie do góry nogami.
2
Tego
dnia znów wyszła z domu bez makijażu, a włosy też najlepiej nie
wyglądały.
-
Jestem Marc Wiosenny, producent filmowy.
Na
słowa “producent filmowy” o mało nie zwymiotowała. Czuła, że
zbliża się atak paniki.
-Chyba
cos o panu słyszałam – skłamała, i zatrzymała na twarzy
udawany uśmiech.
-
Pracuję w stacji MNGB- odrzekł z pewnością siebie
Myślała,
że znowu dostanie odruchu wymiotnego. Jednak udało się nad tym
zapanować
-
Ja też tam pracowałam, a raczej dla nich
-
Była pani ich gwiazdą, w sumie to i ja nawet byłem pani fanem.
-
Miło to słyszeć - skłamała Kate z trudem ukrywając grymas na
twarzy.
-
Chyba nie do końca mile to pani wspomina
-
Przepraszam pana bardzo – nie miała ochoty prowadzić bezsensownej
konwersacji – ale jestem spóźniona
A
czym pani się teraz zajmuje?
-
Skończyłam fizykę, a potem z nudów archeologię obiektów
sakralnych.
-
Buaaaaaaaaaaahhahaaa – roześmiał się fan
-
Do widzenia panu!
-
Chwila! To moja wizytówka. Na jesieni będziemy obchodzić
dwudziestolecie stacji. Dobrze,że panią spotkałem, bo stacja
znalazła kontakt ze wszystkimi aktorami „Cmentarnych nowel”,
tylko z panią nie. A ja akurat dziś o pani myślałem!
Kate
wzięła wizytówkę. A lata temu postarała się o to, by nikt jej
ze świata telewizji nie mógł znaleźć…
-
Przepraszam, śpieszę się naprawdę bardzo. Otworzyła samochód i
zamknęła go szybko. Znała takie przypadki. Podaje się za
producenta, a może być zwykłym oszustem lub szaleńcem. Co za
cholerny dzień! Wiśniowy Sad, mimo że liczył milion mieszkańców,
nadal był dziurą. Dlaczego on mnie rozpoznał? Dlaczego?
Ostatnio fansite przestała moderować 4 lata temu, z kilkunastu
tysięcy osób zalogowanych pozostały dwie spokojne starsze panie.
poniedziałek,
11 czerwca 2012
Dawni
fani jednak pamietają. Piątek
wczesnym popołudniem
Zapowiadało
się na mżawkę. Idealny dzień na pogrzeb. W środku rzekomo
gorącego lata, pośrodku tej części świata. Kate przypomniała
sobie, że musi wpisać hasło w telefonie. Kiedy otwarła torebkę,
zerwał się słaby wiatr. Kate stwierdziła, ze to dobry znak na to,
że mgła wreszcie ustąpi.
Wyjmując
telefon, nie zauważyła, że wypadła jej wizytówka z nazwiskiem
swego zleceniodawcy. Anthim Thor, tajemniczy filozof, bardziej
dziwaczny niż ona sama, badający powiązania fizyki z psychologią,
w sumie bliski jej zainteresowaniom, jednakże jak na jej rówieśnika,
zmanierowany. Podjęła się miesiąc temu renowacji zabytkowego
cmentarza, na którym większość spoczywających zmarłych to
przedstawiciele rodu Thor.
Nagle
podszedł do niej mężczyzna w jej wieku, brunet o dziwnym kolorze
oczu: ni to szare, ni to zielone, ni to niebieskie.
-
Chyba pani coś upuściła – podał jej karteczkę, patrząc
chłodno i badawczo.
-
Dziękuje panu – jak zwykle miło dla nieznajomych odparła Katy.
Kiedy podawał jej zgubę, a ich dłonie się spotkały, zastanowiło
ją jego wścibskie spojrzenie. Odwróciła się na pięcie,
zauważając, że papieros skończył się palić. Zaciągnęła się
petem o mało co nie parząc sobie warg. Nagle zza pleców usłyszała:
_
Kate Ostry ? Pani Kate Ostry? – w jednej chwili zamarła. Skąd
ktoś po tylu latach mógł ją jeszcze pamiętać?
Postanowiła
nie uciekać. Wyrzuciła niedopałek.
-
Tak, to ja. – z udawaną pewnością siebie odparła, i lekko się
zarumieniła.
- Słuchaj Kate! Odpuść
sobie bywanie u tego faceta! Jest dziwny!
- Coś mnie jeszcze u niego.
Trzyma mnie coś tam jeszcze.
- Tak? Ale co? On mógł się
w Tobie zakochać!
- Dobrze wiesz, Anne, że nie
mógł. Jest zbyt profesjonalny. A ja nie mogłabym się zakochać w
kimś takim! (co było jednak nieprawdą…)
- Więc zamierzasz nadal tam
chodzić?
- Zamierzam skończyć, jak
zawsze, w połowie drogi. Poza tym to mi pomogło, mimo wszystko.
Przestałam się odchudzać, mogę wychodzić z domu, nie szaleję z
zakupami.
Rok temu Kate przeszła
załamanie nerwowe. Rodzice wraz z bratem wyjechali do Stanów,
ona na własne życzenie i wbrew zaleceniom brata pozostała w kraju.
Mając na głowie rodzinną, upadającą firmę, roszczeniowych
pracowników i w tym samym czasie tracąc pracę młodszego
wykładowcy fizyki na lokalnym uniwersytecie kompletnie się znowu
rozsypała.
- Przez tę mgłę się
rozsypuję.
- Jaką mgłę, kobieto? Mgły
nie ma już od dwóch godzin!
- Jaka szkoda – z
przewrotnością Kate odpowiedziała Annie.
Kate oprzytomniała. Księżyc
w pełni zaczynał wschodzić. Kiedyś by się w taki uroczy wiejski
obrazek wpatrzyła, ale nie dziś i nie jutro.
Anna bardzo martwiła się o
przyjaciółkę. Zaczęła dostrzegać, że ta nieśmiała kobieta
mimo wszystko zaczyna być niezwykle silna i uparta. Jak nie ta Katy…
Anna bała się tego bo była
o nią zazdrosna i nie przyznawała się do takich emocji, zwłaszcza
przed sobą samą. Kate poza tym nie miała problemów z mówieniem
wprost o tym co czuje. Nie tak jak ona. Katy nie wstydziła się
nawet mówić rodzinie i przyjaciołom, że jej największym
problemem jest lęk przed bliskością, przez co rozpadają się jej
związki.. Annie przez gardło by to nie przeszło, tak o sobie samej
powiedzieć.
O Kate jeszcze w liceum, przed
jej burzliwą karierą aktorską wszyscy mawiali, że poza urodą ma
także diabelską inteligencję, której powszechnie się obawiano.
Pozornie niewinna i delikatna, niewyszczekana, a raczej to
ukrywająca, w rozmowie z innymi szybko dochodziła do sedna
problemów (zwłaszcza problemów rozmówcy). Bez ostrzeżenia, z
samej siebie to wypływało.
Tak nieświadomie prowadziła
rozmowę, w dodatku szybko kojarząc fakty, iż zdarzało się, że
rozmówca – zwłaszcza mężczyzna – uciekał gdzie pieprz
rośnie. Jakby cos chciało, by przeciwnik został rozgryziony.
Szybko więc uzyskała opinię przemądrzałej i zuchwałej panienki.
Przyjaciółki
porozmawiały godzinę i stwierdziły, że jutro muszą się spotkać
wieczorem na oblewaniu ich nowych projektów. Kate zaglądnęła
jeszcze z ciekawości na swój fansite. Z dwóch aktywnych
uczestniczek została jedna. Bardzo się ucieszyła. Triumfowała
także z innego powodu: z trudem nie wspomniała Annie, że została
rozpoznana. Chciała, by przeszłość została ostatecznie
zamknięta.
Piątkowy
wieczór.
Piątek
wieczorem
Zaczęła jechać w stronę
domu. Czterdzieści kilometrów drogi jaką miała przed sobą
zaczęła ją nużyć. Wracały dawne leki i sprawy, o których
chciała zapomnieć. I jeszcze ten producent! To wszystko nie wróżyło
dobrze. "Nieprofesjonalny" Aaron rozgrzebywał jej emocje i
zostawiał ją z tym samą.
Anna Eve, stara dobra Anna!
Dwa lata starsza od niej przyjaciółka jeszcze z czasów liceum.
Dawna ofiara swoich własnych, zbyt wielkich emocji, która sama
sobie pomogła. Bez krypto – psychoanalityków. Od miesiąca Kate
żaliła się Annie
na Aarona. Anna nie rozumiała, dlaczego Katy nawiedza terapeutów.
Tego wieczoru miały się do
siebie odezwać. Mgła przybierała na sile, a było dopiero wczesne
popołudnie. To miasto było przez nią często nawiedzane, ale nic
dziwnego, skoro w promieniu czterdziestu kilometrów od centrum
znajdowało się 25 rzek, 40 jezior i niezliczona ilość strumieni.
Kate często nazywała w myślach Wiśniowy Sad Zgniłym Bajorkiem.
Czuła ostatnio, że dawne
paranoje zaczynają wracać. Tylko praca nad projektem tajemniczego
zleceniodawcy - Anthima Thora i ratowanie rodzinnej firmy działały
relaksująco, a rok temu było z tym inaczej. W ostatnich tygodniach
pozbyła się wszelkich marzeń i planów, co do innych sfer życia.
Wszystko było szare i nijakie. Ta mgła idealnie wpisywała się w
nastrój. Pomyślała o Wiosennym. Wcale nie był taki nieznajomy!
Ale cóż, jak zwykle przyciągała dziwaków – tak myślała.
Wchodząc do mieszkania zdała
sobie sprawę, że nie ma ochoty na butelkę sherry, jej
cotygodniowy, piątkowy lub sobotni rytuał. Kilka kieliszków w
każdy piątek lub sobotę idealnie poprawiało nastrój.
Ale nawet i za te rzadką
przyjemność robiła sobie wyrzuty.
Po wzięciu gorącego
prysznica zadzwoniła do Anny, kładąc się na wygodnej sofie. Anna
była jeszcze bardziej znerwicowana i zalękniona niż Kate, jednak
przed totalną rozsypką chroniła ją praca w agencji reklamowej,
najlepsza ucieczka na kłopoty z emocjami. Przyjaciółki widywały
się od trzech lat niezwykle rzadko – przeważnie dwa, trzy razy w
roku. Być może dzięki tak rzadkiej „spotykalności” mogły się
nadal przyjaźnić i nawzajem nie przerzucać swojego niezdecydowania
w najważniejszych sprawach życia.
A
pomyśleć, że przeszło rok temu Kate wyciągnęła Annę z
okropnego dołka - najgorszego, jaki widziała w swoim życiu u
innych i spowodowanego przez faceta – po czym dwa miesiące potem
sama trafiła na terapię.
Kate.
Noc z
piątku na sobotę
Po rozmowie z Anną Kate
oglądnęła jeszcze dokumentacje techniczną cmentarza, którego
nadzór konserwatorski miała od poniedziałku objąć. Szybko się
męcząc – temat bowiem nie był idealny na piątkowy wieczór –
włączyła Internet i posłuchała zawsze ją odprężającej Fiony
Apple. Zasnęła ze słuchawkami na uszach. Powróciły dawne sny o
cmentarzach.
Wybrała
się na cmentarz w niedzielę, zresztą to było nie do określenia,
podobnie jak trudno było zidentyfikować senną porę roku. Zdawało
się, że to przełom lutego i marca, pora idealna na ekshumacje.
Przed bramą już czekali pracownicy cmentarza. Otworzyła im bramę.
Przed nekropolią stała też liczna grupa ludzi żądnych sensacji.
Jeden z mężczyzn, z którymi weszła na cmentarz, poinformował ją,
iż jest wampirem a jego i jej zadaniem jest odszukanie zwłok
zamordowanej osoby po zapachu. Zabrzmiało to nielogicznie, gdyż na
cmentarzu nie grzebano nikogo od jakichś pięćdziesięciu lat, a
wszelki nowy pochówek, także i ten w ramach zbrodni, mógłby
zostać wykryty zwykłym szukaniem rozkopanej ziemi. Chyba, że ktoś
miał nadludzką siłę i ukrył ciało w jednej z niezliczonych
krypt, ale otwarcie tego wymagało ciężkiego sprzętu, i też
zostawiało ślad. Wampir był podobny do Aarona, tyle że jednak był
przystojniejszy. Wampir szedł alejkami wraz z Kate, szarmancko się
uśmiechając. Nagle znalazł grób, a Kate poczuła w tym momencie
więcej niż nieprzyjemny zapach. Wampir tryumfował.
Jednak to pomogło. Po
dziesięciu minutach podniosła się i wyłączyła laptopa.
Kate Ostry, a właściwie Kate
Ketinsky (po zmianie nazwiska) nie dawała za wygraną ze swoimi
lękami.
Postanowiła skonfrontować
się ze swoimi pozostałymi niepokojami. Pogoda była idealna na
przedwieczorny spacer z lipcową pełnią księżyca w tle.
Najbliższe tygodnie upłyną
pod znakiem renowacji najstarszego cmentarza Wiśniowego Sadu. Za te
pieniądze ma gwarantowane życie przez najbliższy rok.
Wyciągnęła ze starego
płaszcza klucz do cmentarnej bramy, który przysłał jej Anthim
Thor. Nigdy żadnych tego typu rzeczy nie trzymała w nowych
ubraniach bądź w szufladach w domu. Kiedyś musiała zaprotestować
przed umieszczeniem w domu starych zdjęć z rodowych grobów, które
czekało odnawianie. Była zbyt przesądna by pozwalać na takie
rzeczy.
Wyszła z domu spokojnym
krokiem zmierzając w stronę cmentarza. W sumie to klucz był
zbędny, ale nie mogła pozwolić sobie na przeskakiwanie przez
cmentarny płot jak w wieku osiemnastu i mniej lat. Kłódka nie
stawiała oporu. Kate po otworzeniu bramy zobaczyła nieciekawy
widok: chwasty na pół metra, butelki po alkoholu porozbijane
wzdłuż głównej alei. Patrząc na nagrobki nie mogła uwierzyć,
że jeszcze stoją. W oddali majaczyły kaplice Wiosennych, Thorów i
Ostrych. Wiosennych? Wiosennych!
Przypomniała sobie swego fana
– producenta. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że mógł
pochodzić z Wiśniowego Sadu. Poprzez prababkę była spokrewniona z
Wiosennymi, dawnymi magnatami tego miasta. Temu cmentarzowi była
sporo winna. Tu leżeli jej bezpośredni przodkowie, tworzący
historię miasta. Stary Cmentarz leżał na granicy pomiędzy
Wiśniowym Sadem a Wichrowym Miastem. Łączył te dwa miasta.
Godzinę wędrowała alejkami.
Rozbite epitafia raziły oczy. Piękny neogotyk obracał się w
ruinę. Jej zdaniem każdy nagrobek snuł własną opowieść.
Zaczęło się ochładzać.
Zapięła swój rozsuwany golf. Poza piątkami u Aarona, od roku
ubierała się tylko na sportowo i nie zamierzała tego zmieniać.
Nagle jej oczy przykuła
wysoka nagrobna kolumna. Podeszła więc bliżej.
Na nagrobku widniał napis:
Marc Wiosenny, urodzony 1920 zmarł 1945.
Ofiara II wojny? A może zmarł
po powrocie z niewoli?
Zamyśliła się. Wiosennych w
tym mieście było wielu. Zbyt wielu! Rozkapryszone duże dzieci,
uzurpujące sobie prawo do władzy nad miastem,mimo że czasy
świetności rodu skończyły się gdzieś u schyłku XIX wieku.
Pewnie TEN Marc Wiosenny,
tutaj pochowany, był mniej znanym, mniej bogatym potomkiem
założycieli największej krypty tego cmentarza.
Jednak coś nie dawało jej
spokoju. Podeszła bliżej. Wtedy zauważyła ze jest też
fotografia.
Jej źrenice rozszerzyły się
do granic możliwości. Chłopak na nagrobkowej fotografii nie dość,
że nazywał się jak jej fan – producent – to jeszcze wyglądał
jak ON !!!!
Oniemiała. Był identyczny!
Próbowała wszystko przeanalizować na szybko.
Po kilku głębokich oddechach
powrócił jej rozum. Przecież to nie wampir!
Przypomniała sobie, że
potomków właścicieli krypty jest tak dużo, ze większość z nich
nawet nie zdaje sobie sprawy, że w ich żyłach płynie błękitna
krew.
Serdecznie się zaśmiała.
Marc Wiosenny, którego
spotkała najwyraźniej jest krewnym pochowanego TUTAJ Wiosennego,
ale nawet sobie nie zdaje sprawy z własnego pochodzenia…Opuściła
więc w dobrym nastroju cmentarz. Zanim jednak opuściła cmentarz,
wpadła na kilka minut w dziwny stan: coś pomiędzy amnezją a
poczuciem obcości własnej osoby. Kiedy wychodziła juz z nekropolii
zauważyła przed sobą młodego mężczyznę z aparatem
fotograficznym, którego zignorowała.
A
wieczorem przyjechała Anna. Kate opowiedziała o swoich natręctwach
związanych z dawną sławą i o „cmentarnej przygodzie”. Zdrowo
się uśmiały, a potem napiły się wina.
Czy
Marc Wiosenny to wampir.
Sobota,
cały dzień
Sobota zawsze była
przeznaczona na sprzątanie albo przygotowywanie się do nowego
tygodnia. Kate wybrała sprzątanie, po niezwykłym śnie była w
poczuciu odrealnienia. Sprzątała zawzięcie swoje wielkie
mieszkanie przez 4 godziny z małymi przerwami na papierosa i kawę.
Sen odszedł w niepamięć, ale podświadomie go w sobie nadal
nosiła. Popołudniem wyszła na miasto i wróciła z butelką
sherry. Włączyła Internet, który ostatnio ograniczała. Niepokoił
ją nadal fansite. Wprawdzie aktywnych użytkowniczek była już
tylko jedna – i ostatnia, ale statystyki dla strony pokazywały, że
liczba osób odwiedzających przybywa.
Co jest do cholery grane? –
myślała Kate….
Na stronie tej była jej
biografia, zdjęcia, stare wywiady, forum dyskusyjne. To był ostatni
jej istniejący fansite, z kilkudziesięciu na całym świecie! I
ostatni, który miał odwagę być jej fansitem. Unikała wchodzenia
na tę stronę, ale ostatnio miała sporo odwagi żeby konfrontować
się z własną przeszłością i lękiem – mimo wszystko.
Nagle zrobiło jej się źle.
Serce zaczęło walić. A jednak się nie udało. Następny atak
paniki. Zrobiła jak radził Aaron - położyła się na podłodze i
mimo wszystko oddychała.
Cholera!!!
Miał rację, mam wrażenie, że jestem w trumnie !!!
Niedzielna
sensacja.
Niedziela,
rano
Skacowana Anna po przebudzeniu
nie mogąc zalogować się na pocztę mailową, spojrzała na dolną
stronę swojego serwisu. Widniała tam krótka notka w części
plotkarskiej i niezbyt wyraźne zdjęcie Kate:
Wczorajszego
popołudnia widziano Kate Ostry, obecnie używającą innego
nazwiska, jak opuszczała Stary Cmentarz w Wiśniowym Sadzie.
Pikanterii dodaje fakt iż to właśnie na tym cmentarzu nakręcono
trzy przełomowe sceny Cmentarnych Nowel, która Ostry przyniosła
ogromną sławę. Aktorka została rozpoznana dzięki anonimowemu
informatorowi. Czyżby zechciała wrócić do świata seriali? A może
brak jej dawnego rozgłosu wokół swojej osoby, skoro wybrała się
pokontemplować miejsce które dało jej wielką karierę? Panna
Ostry obecnie zajmuje się konserwatorstwem zabytków, po wyrzuceniu
ze stanowego uniwersytetu w Wiśniowym Sadzie. Nie sądzimy jednak,
by pasje konserwatorskie przywiodły ją na dawny plan serialu swego
życia.
Burzliwa
niedziela
Anna postanowiła powiedzieć
Kate o informacji na plotkarskim serwisie.
Dwie godziny zajęła jej
walka z rozjuszoną koleżanką, na przemian płaczącą na podłodze
bądź rzucającą wyzwiska w stronę „tajemniczego informatora”.
Kiedy się uspokoiła
zadzwonił Anthim Thor, by poinformować ją, że renowacja została
przełożona o rok z braku funduszy. Oznaczało to jedno: bezrobocie.
Zadzwoniła do Aarona, by
umówić wizytę na jutro. W nieprzewidywalnych okolicznościach
miała do tego prawo - tak zawsze mówił. Nie tym razem. Aaron
stwierdził, że sytuacja nie jest nadzwyczajna i nie wymaga
interwencji kryzysowej a tym bardziej dodatkowej sesji.
Kate nie wytrzymała i w
niewybrednych słowach, w reakcji na tę zdradę odwołała piątkową
sesję i poinformowała, że zastanowi się nad kontynuowaniem
terapii.
W
tym nieodpowiednim momencie Anna przywołała Kate do komputera:
wymierający fansite nagle zapełnił się nowymi loginami. Liczba
odwiedzin od czasu opublikowania notki na plotkarskim serwisie
przybrała zawrotną liczbę 340 753 osób, pojawiły się 123
stałe loginy, a w piątek był tylko jeden. Forum na stronie nagle
się zapełniło nowymi postami. Tego było za wiele. Kate
postanowiła złamać zasady terapii i sięgnęła po środki
uspokajające.
Dlaczego
Kate Ostry była do tej pory nie rozpoznawana?
Kate
Ostry po odejściu ze świata telewizji zrezygnowała ze szkieł
kontaktowych na rzecz niemodnych i zbyt dużych okularów. Swoją
szafę zapełniała golfami, jeansami, skórzanymi kurtkami i
wszystkim co w jej wypadku zapewniało wszelką bezpłciowość
fizycznego odbioru. Przestała stosować makijaż, kremy nawilżające
zostały wyrzucone do kosza. Bujne brązowe i długie włosy zostały
zawiązane w kucyk i poza domem nigdy nie były rozpuszczane. Tak oto
Kate Ostry stworzyła wizerunek typowego kobiecego fizyka a potem
archeologa.
Pochowana
żywcem - kolejny cmentarny sen Kate.
Niedzielne
popołudnie i wieczór
Po
środku uspokajającym znanej firmy Kate zapadła w sen. Znów
wędrowała cmentarzem o nieokreślonej porze dnia i roku. We śnie
zawędrowała na skraj starej nekropolii, gdzie ujrzała dwa świeże
groby umieszczone obok siebie. Jeden był ziemny, było na nim sporo
wiązanek i płonących czerwonych zniczy a drugi był kryptą (jak
przystało na nonszalanckich mieszkańców Wiśniowego Sadu) i
umieszczony był nad wejściem do niej jeden pożegnalny bukiet.
Kiedy przystanęła przy krypcie usłyszała głos kobiety: Wypuśćcie
mnie! Zostałam pochowana żywcem! Pomocy! Kate spokojnie rozejrzała
się po cmentarzu. W pobliżu było jeszcze kilku ludzi, jednak nie
zwrócili na głos żadnej uwagi. Kate doszła do wniosku, że jest
to głos demona i należy sprawę zostawić samej sobie. Po minucie
krzyki dobiegające z krypty ustały. Kate odeszła z satysfakcją.
Niedzielny
wieczór i noc
Kiedy się przebudziła,
była 22.00. Z racji powrotu dawnej przesądności i wiary w
zbawienną moc wskazówek zawartych w snach oraz bycia pod wpływem
środków uspokajających postanowiła się wybrać na Stary
Cmentarz. Po co - nie wiedziała. Czuła, że musi. To ja byłam
zamknięta w krypcie, to ja, jaaaaaaaaaaaaa - powtarzała sobie
monotonnie. Tak powiedziałby Aaron! A to oznaczało jedno: ma iść
na cmentarz w nocy i uwolnić się od swojego życia, które
przypomina jeden wielki grzebalnik. Ta trumna to jej mieszkanie, ten
grobowiec ze snu to to miasto. Czuła, że ma rację. I miała.
Opowiedziała sen i co ma z nim zrobić Annie. Przyjaciółka
bezradnie rozłożyła ręce.
Kate
nałożyła na siebie stare, czarne bojówki i czarną bluzę z
kapturem. W taki oto sposób zwiększała swe bezpieczeństwo
bo dzięki takiemu ubiorowi wyglądała jak
facet. Do kieszeni wsadziła latarkę i scyzoryk. Do nekropolii były
dwa kilometry piechotą. Sama się sobie dziwiła, że wybrała
miejsce zamieszkania tak bliskie dawnym czasom. Wiśniowy Sad był
zlepkiem kilkunastu miasteczek połączonych ze sobą w ramach
przeciwstawienia się Wichrowemu Miastu. Tu nikt się nie znał,
zbyt duże były odległości pomiędzy dzielnicami, zbyt
duży przepływ ludzi. Historyczne sypialnie sprzyjały jednak
anonimowości.
Zbliżając
się do cmentarza Katy zrozumiała że zapomniała klucza.
Przeskoczyła przez ogrodzenie tłukąc przy okazji latarkę. Noc
była pochmurna, ale księżyc zaraz po pełni dawał sporo światła,
nie trzeba było zawracać. Kate kierowała się zdecydowanym krokiem
w stronę centrum, gdzie znajdowała się kaplica Wiosennych.
Kiedy
przystanęła zobaczyła, że w oddali tańczy kilku ludzi. Zegar na
kościele znajdującym się w pobliżu wybijał właśnie
północ.
Innych
spotkał podoby los.
Noc z
niedzieli na poniedziałek
Cztery osoby tańczyły
zataczając się na ziemnym grobie położonym w okolicach miejsca
akcji ostatniego snu Kate. Ich głosy były znajome. Wyglądało na
to, że czwórka dawnych przyjaciół z planu „Cmentarnych nowel”
jest tutaj, na prawie opuszczonym i zapomnianym grzebalniku.
Prędzej można by się było
spodziewać czegoś w rodzaju złodziei lub nawet „nieproszonych”
gości w postaci...Lepiej nie myśleć nawet. Znajomymi byli:
Jeffrey – zielonooki
rudzielec, o klasycznych rysach twarzy. Szarmancki i nieśmiały.
Anette – niebieskooka
blondynka, wszędobylska i wścibska, mająca bzika na punkcie
odchudzania.
Sabina – najstarsza z całej
czwórki, brunetka o przenikliwych, złośliwych czarnych oczach,
najbardziej stanowcza i silna, przewrotna, ale dla przyjaciół
pomocna, czerpiąca z życia pełnymi garściami, miejscami nawet za
dużo
John – niebieskooki szatyn,
serialowy partner Kate, śmiały i buntowniczy.
- To już dziesięć lat –
powiedziała Sabina puszczając pawia i siadając na grobie
- Dziesięć lat od końca
kariery. Od końca serialu! To był początek końca – głos
wiecznie filozofującego Jeffrey’a zabrzmiał patetycznie
- Sabina, nie pij tyle
- Odwal się John
- Banda frustratów – Anette
nigdy nie miała taktu
- Sama jesteś frustratem –
John uwielbiał ustawiać Anette do pionu
- Szkoda, że nie ma
Kate…naszej pięknej, dzielnej Kate…Od dwunastu lat spotykamy się
wszyscy tutaj po pierwszej lipcowej pełni księżyca. Na cześć
serialu, który dał nam tyle!
- Jeffrey, zejdź na ziemię!
– krzyknął John, który podkochiwał się lata temu w
Katy, do tej pory nosił ją
nie tylko w pamięci – Jako najrozsądniejsza z nas, zajęła się
praca naukową.
- Pieprzenie! Pewnie jest
znowu w jakimś psychiatryku! Bulimia, depresja, potem a może przed
tym wszystkim anoreksja – wyliczała Anette – Biedna, oj, biedna.
Zbyt delikatna była.
- Odwal się od niej, Anette –
Znów zainterweniował John - Może to i prawda, ale przynajmniej nie
była w klinikach odwykowych dwadzieścia sześć razy.
Kate stojąc kilkanaście
metrów za nimi wiedziała, że wcale nie była tak daleko od odwyku.
I poczuła tę swoją dawną
tęsknotę za nimi, zwłaszcza za Johnem.
Zrobiła
więc krok do przodu, ale się zawahała. Znów tysiąc myśli i
wieczne niezdecydowanie. Zrobiła więc drugi i wpadła do odkrytego
grobu tracąc przytomność.
Ucieczka
z cmentarza – sen lub wizja.
Ucieczka
z cmentarza - sen lub wizja.
Noc
z niedzieli na poniedziałek
Leżąc
w grobie po upadku Kate doznała realistycznego snu lub wizji:
Wielu
ludzi bawiło się w najlepsze na Starym Cmentarzu, tańcząc, pijąc,
śmiejąc się, opowiadając dowcipy. Wszystko wyglądało na XIX -
wieczny bal szlachecki. I to wszystko na cześć nieznajomego
jubilata. Byli tam też rodzice Kate."Impreza" rozpoczęła
się popołudniem, jesienną porą a kończyć zaczęła tuż po
23.00. Nagle na cmentarzu Kate została sama. Wszystko ucichło,
nadchodziła północ. Wyglądało na to, że była najlepiej
bawiącym się gościem. Minutę przed północą stanęła w samym
środku nekropolii. Nagle zza alejki prowadzącej do kolumny, gdzie
pochowany był przodek Marca Wiosennego, wyłoniła się postać
blondynki podobnej do Anny, w jasnej sukni i ze starą latarnią
uniesioną w dłoni, z której rozchodziło się ciepłe światło,
podobnie jak od całej postaci. Podeszła do Kate i powiedziała do
niej troskliwym głosem:
-
Już późno, dochodzi północ, musisz już iść, Kate
Brzmiało
to jak przypomnienie o czymś...
Kate
posłuchała i odwróciła się twarzą w stronę bramy. Zegar zaczął
wybijać północ, i w tym momencie rozległo się głośne wycie a
mury cmentarne zaczęły rosnąć w gorę. Żelazna brama, której w
świecie rzeczywistym nie było, zaczęła opadać. Kate z całych
sił biegła do wyjścia, by zdążyć przed "zamknięciem".
Głosy
coraz mocniej, coraz wścieklej wyły. Zdążyła uciec z miejsca,
które najpierw było sielanką a zamieniło się w piekło, w
ostatniej chwili, unikając zmiażdżenia przez bramę. Znalazła się
przed cmentarzem, weszła na dość ruchliwą i oświetloną drogę
prowadzącą do centrum Wiśniowego Sadu. Odetchnęła, nie było już
lęku. Zdążyła w ostatniej chwili. Nawet głos wściekłego
mężczyzny, który zaczął dobiegać z cmentarza: - Kate!!! Wracaj
do mnie Kate!!! - nie robił na niej żadnego wrażenia. Wiedziała,
że wróciła do świata żywych
Szpitalny
poniedziałek.
Noc
z niedzieli na poniedziałek i poniedziałek rano
Rezolutna
Anna, która miała zostać z przyjaciółką w jej mieszkaniu do
poniedziałku, niepokojąc się, że ta nie wraca z "wszystko
wyjaśniającej misji na cmentarz", podążyła za nią. Na
cmentarzu kiedy natrafiła na Kate leżącą w odkrytym grobie,
narobiła takiego rabanu, że grupka czterech zmanierowanych aktorów
i aktorek - dawnych przyjaciół Katy, uciekła w trwodze, słysząc
donośne krzyki Anny, wymachującej dwoma latarkami o zasięgu snopa
światła dłuższym niż reflektory więzienne. Pomoc dzięki niej
nadeszła szybko.
Kate
ocknęła się w szpitalu. Słyszała stanowczy głos doktor Novak
mówiącej do Anny:
-
To naprawdę cud, że przyjaciółka przeżyła upadek z trzech
metrów w dół kamiennych katakumb. Tomografia nic nie
wykazała.Pobolą ja otarcia gdzieś przez tydzień. Reszta badań
też jest w porządku, poza niskim poziomem magnezu. Aha, ma też
wyjątkowo niski poziom żelaza we krwi. Bardzo niski. Trzeba będzie
coś z tym zrobić - powiedziała głosem nie znoszącym sprzeciwu.
-
To pewnie przez stres - odparła Anna
-
Na pewno tak. Zatrzymujemy ją na obserwacji do jutra. Aha, proszę
przekazać koleżance, że pomysł renowacji nagrobków przy świetle
księżyca to już gruba przesada. Ja rozumiem, że ktoś jest oddany
swojej pracy, ale chyba są granice - doktor Novak rzuciła Annie
ironiczne spojrzenie.
Kate
powoli odzyskując pamięć ostatnich dni zaczęła wszystko
analizować.
Szpitalne
refleksje
Poniedziałek
popołudniu i wieczorem
Kate
nie podobała się konieczność spędzenia najbliższych 24 godzin
na oddziale obserwacyjnym dr Novak – niegdyś jej lekarza
rodzinnego, a obecnie szalonej miejscami, lecz oddanej swojej pracy i
mającej rezultaty badaczki naukowej, w wolnych chwilach udzielającej
się w szpitalu.
Czas
postanowiła przeznaczyć na refleksję, wcześniej dzwoniąc do
Aarona, swego psychoanalityka, który tym razem, po usłyszeniu co
się stało w nocy, nie zamierzał czekać z udzieleniem pomocy swej
pacjentce do piątku.
A
było co omawiać: spotkanie fana – producenta tuż po wyjściu z
gabinetu, którego wzięła dzień później za wampira, oglądając
nagrobki i „rozpoznając” go na fotografii na jednym z nich; o
informacji na plotkarskim serwisie o niej, którą Aaron zlekceważył,
którą mu przedwczoraj przez telefon opowiedziała; o cmentarnych
snach, atakach wściekłości, o atakach paniki; o przyjaciołach z
serialu których by spotkała gdyby nie upadek do grobu; o utracie
pracy konserwatora.
Wiadomo
było, że centralnym punktem ich rozmowy będą te cmentarne sny…o
pochowanej żywcem, który sam zanalizowała i przypłaciła to
prawie śmiercią; o Annie, która wcieliła się w postać
cmentarnej zjawy nakazującej opuszczenie grzebalnika, gdzie mógł
ją dopaść męski demon o chrapliwym głosie, wściekłym na Kate
za opuszczenie nekropolii…
Doktor
Novak obwieszcza Kate swoją diagnozę
Wtorek
rano
Dr
Novak poprosiła Kate do swojego gabinetu.
Znowu
poczuła przypływ dziwnych emocji; czuła się jak w gabinecie
szkolnej pielęgniarki.
-
Ale chodzisz do terapeuty, prawda? Anna mówiła.
-
Tak chodzę, ale nie widzę związku…
-
A ja widzę! – Przerwała dr Novak – Łazisz do terapeuty a
problem jest gdzie indziej. Słuchaj Kate, to nie w duszy jest
problem tylko w ciele. Masz potwornie niski poziom żelaza we krwi.
To nie jest porfiria, zresztą one w większości i tak nie dają
problemów skórnych, ale mogą dawać problemy typu depresja.
Wszystko wskazuje na jakąś inną rzadką chorobę genetyczną.
Podobną do porfirii. Problemy z metabolizmem u Ciebie przekładają
się na problemy z emocjami.
Miała
rację widocznie bo Kate od 12 roku życia ciągle tyła i chudła na
przemian…
-
Kate to nie jest niebezpieczne, bo Ty żyjesz z takim poziomem od
lat… - uśmiechnęła się dając do zrozumienia, że ma w
dokumentach diagnozę jej lekarza „schizofrenika” sprzed lat.
-
Ale niestety nie znamy natury tej choroby. Musimy być w kontakcie.
Dołączył
więc kolejny problem
Aaron
staje na wysokości zadania
Wtorek
w samo południe
Zgodnie
z ustaleniami z dnia wczorajszego, Kate punktualnie w południe
stawiła się w gabinecie Aarona. Na sesję dojechała jednak nie
swoim samochodem, ale miejskim autobusem. Podróż do drugiego
centrum Wiśniowego Sadu zajęła jej godzinę.
Aaron
spokojnie wysłuchał zwierzeń swej pacjentki. Cały czas po
ojcowsku uśmiechał się z empatią i przytakiwał głową.
Wyjątkowo tego dnia jej nie przerywał. Była gotowa na największą
szczerość wobec niego i siebie samej, na jaką nigdy się nie
zdobyła do tej pory. Nic tak nie pomagało jak druga osoba, będąca
zupełnie neutralna, której właśnie taka postawa wszystko
„normalizuje” i pozwala na wszystkie objawy, życiowe burze,
zamęty, pozorne paranoje spojrzeć z boku, przez co można je było
skutecznie odsunąć i nie dopuścić do ich powrotu. Aaron Medici,
podobnie jak Kate, był zwolennikiem Junga i jego szkoły
psychoanalitycznej. Doszli więc do wspólnych interpretacji: że
wydarzenia ostatnich trzech dni są zupełnie normalne a nie
niezwykłe (!), że wynikają z wielkich przemian w osobowości Kate,
które teraz następują, bo właśnie nadszedł ich czas, że to
wszystko jest oznaką „spotkania ze znaczącą postacią”, z
„wewnętrznym duchowym przewodnikiem”, że cmentarne sny są
integracją i pogodzeniem się ze swoją ciemną stroną, ze swoim
Cieniem, że „Nieznane” wcale nie jest niebezpieczne, że „po
zstąpieniu do nadiru, czyli piekieł – nastąpi powrót do znanego
świata”. Że świat wspaniałych i pełnych dobrych intencji
"fantazji" głośno puka do świata rzeczywistego, prosi
się o zrealizowanie.
I
bardzo ważne: że dr Novak tak naprawdę jest kolejnym dziwakiem
- lekarzem w jej życiu, i ma za mało danych by sugerować jej
jakąkolwiek chorobę.
Kate
przyznała także, że tak naprawdę chce uznania, chce miłości,
chce zdrowia.
Aaron
zaś zapewnił ją, że ostatnie dni pokazały, że wszystko jest na
jak najlepszej drodze do tego, i że wcale nie popada w paranoję a
tym bardziej nie grozi jej powtórka koszmarnych wydarzeń sprzed lat
z planu „Cmentarnych nowel”, które zmusiły ją do odejścia w
zapomnienie i odsunięcia się od ludzi.
Takiego
spokoju nie czuła od lat.
Śmierć
Aarona. Amnezja.
Wtorkowe
popołudnie i wieczór
Olbrzymia
popularność serialu skutecznie ukryła to, co się działo na jego
planie. Trzy sezony przyniosły śmierć dwóch aktorów, trzech
scenarzystów, pięciu dźwiękowców, dwóch producentów, trzy
aktorki wylądowały w szpitalu psychiatrycznym, podobnie jeden aktor
pierwszoplanowy. Zaginęło 12 osób obsługujących plan. W końcu
zauważono pewna prawidłowość: tragedie wydarzały się po
kręceniu akcji w „plenerze” – Starym Cmentarzu Wiśniowego
Sadu. Coś się mściło za naruszanie jego terytorium. Pospiesznie
więc dokończono sezon trzeci i podjęto decyzję, że sezon czwarty
nie będzie kręcony – tym samym pozostawiono film bez
rozstrzygniętej akcji. Nasza bohaterka myślała często, że to
przez to ona i reszta osób z planu „Cmentarnych Nowel” zaczęła
mieć ciężkie życie. W serialu grała nastoletnią Annabel,
która znudzona codziennością, szkołą, brakiem zainteresowania ze
strony otoczenia odprawia rytuał czarnomagiczny na pobliskim
cmentarzu i tym samym uruchamia niszczycielskie siły, którym musi
się przeciwstawić a stawką były: życie jej samej, rodziny,
przyjaciół.
Kate
docierając popołudniem do domu, odebrała telefon od Aarona –
dzwoniła jego sekretarka. Aaron zmarł na atak serca. Zapomniała
znów kim jest – tak jak w sobotę, tuż przed tym jak jakiś
pismak zrobił jej zdjęcie do portalu plotkarskiego
W
oparach obłędu.
Wtorek
wieczorem
Świat
się zaczął zlewać z Kate. Zwrotnikowe złowieszcze i obce
powietrze które osiadło nad Wiśniowym Sadem zaczęło przepływać
przez nią a ona przez nie. Wszystko wirowało. Oczy nie mieściły
się w czaszce. Żołądek się buntował. Świat zaczął się
zamazywać, kontury widnokręgów zlewały się z najbliższą
okolicą. Zamknęła się pod szklaną niewidzialną kopułą z
gorącego powietrza. Iskry wychodziły spod palców. Czas przestawał
istnieć. Znikała też i przestrzeń. Nie był to ani lęk, ani
podniecenie ani euforia. Była to mieszanka wszystkiego. Wykrzywiona
spazmatycznym śmiechem twarz z osadzonymi w niej głęboko czarnymi
oczami straciła swoją kobiecość. Kate histerycznie się śmiejąc
i tańcząc, urozmaicając to przekleństwami rozrąbała nożem
schowek w kuchni i wyjęła z niego Czarną Księgę. Nadchodził
czas trzeciego rytuału.
Rytuał na przywołanie
wampira przez Kate
Z
wtorku na środę, o północy
W
czwartą noc po pełni księżyca, gdy tego ubywa i znajduje się w
znaku Wodnika, najlepiej latem: zaczekaj na południowy wiatr a gdy
ten nadejdzie udaj się na cmentarz i nadsłuchuj wybicia północy.
Wtedy zatańcz na grobie największego zbrodniarza, utnij kosmyk
własnych włosów, podpal go, popiół rozdepcz na grobie, a potem
obserwuj niebo. Gdy sowa na tle ubywającego księżyca przeleci a za
nią nietoperz, Syn Nocy wyjdzie Ci na spotkanie.
Kate
miała dużo szczęścia, przyroda sprzyjała. Pojawił się Anthim
Thor, ten sam tajemniczy zleceniodawca, który w sobotę zadzwonił
do niej i mówił, że jego projekt, który miała nadzorować Kate
może zostać zrealizowany dopiero za rok...
Z
Czarnej Księgi Kate - uproszczone zasady wywoływania wampira
Kate
przeprowadziła bardziej skomplikowany rytuał
-
faza
Księżyca jest bez znaczenia
-
najlepiej
odprawiać go gdy Księżyca ubywa lub jest na nowiu
-
wprawdzie
najlepiej gdy Księżyc jest w znaku Wodnika, ale
od biedy (czyli potrzeby) - dobry i w każdym innym znaku
-
"ryt musi być
odprawiony w pobliżu starego lub opuszczonego cmentarza" -
wcale to nie musi być cmentarz! Poza tym, do wybuchu II wojny
światowej na ziemiach polskich wielu ludzi grzebano na brzuchu - z
powodu podejrzeń o wampiryzm (żyjący bez ślubu, dorośli
nieochrzczeni, osoby nie mające sakramentu bierzmowania,
cudzołożnicy). Cmentarz może być widoczny nawet i na
widnokręgu...
-
okolica musi obfitować w
nietoperze i sowy - bez tych symboli nocy nic nie pójdzie dobrze
-
rytuał przeprowadza się z
wybiciem północy - żadna inna pora nocna nie jest wskazana
-
resztę trzeba zrobić tak
jak Kate (włosy, taniec itd)
Aha,
i niemyśl że wywołasz jakąs wampiryczną księżniczkę lub
księcia, wątpię aby tacy się pojawili....
PS.
Rytuał jest czystą fikcją literacką
Wampir
Anthim Thor więzi Kate w krypcie.
Środa,
po północy
W
ciągu sekund Kate znalazła się w cmentarnej krypcie. Ten sam
tajemniczy Anthim Thor, który przez równie tajemniczą firmę
zlecił jej miesiąc temu renowację połowy Starego Cmentarza.
Widziała wcześniej jego zdjęcia; brunet o zielonych oczach,
potomek jak ona sama i Marc Wiosenny właścicieli Wiśniowego Sadu.
W mejlach szarmancki ale i dało się wyczuć sporą dziwaczność i
zmanierowanie jak na młodego (tak myślała) trzydziestoletniego
mężczyznę. Otumaniona śmiercią Aarona, rytuałem i wampirem
ocknęła się przywiązana
plecami do kamiennego stołu w
krypcie, z kneblem w ustach. Był to ten sam grób, do którego
wpadła w nocy z soboty na niedzielę a z którego wyciągnęła ją
Anna.
-
To się spotykamy nareszcie w cztery oczy, Panno Ostry. Tak tak, znam
pani prawdziwe nazwisko. To ja wołałem za panią w pani śnie…To
pani naruszyła moje terytorium wtedy, kiedy była gwiazdką
podrzędnego serialu. Nieświadomie, ale jednak zawsze. To pani mając
dwanaście lat i wagarując wypiła pierwsze piwo na moim grobie. To
ja zabiłem psychoanalityka. Ja spowodowałem, że panią znowu
rozpoznano. Już w sobotę byłabyś moja, słodka istotko, ale ta
flądra Anna wszystko popsuła. Oczywiste jest, że za wszelką cenę
chciałem Cię ściągnąć tutaj.
Kate
jednak nadal była w stanie szoku. Dla niej nie był to żaden
wampir, tylko psychopata lub zboczeniec.
-
Jesteś mi potrzebna – chrapliwym głosem powiedział na
zakończenie Anthim Thor, robiąc naszej bohaterce zastrzyk.
czwartek,
28 czerwca 2012
Cmentarny
sen - duch Aarona wróźy Kate i Annie.
Środa,
nad ranem
Kate
i Anna wyruszyły w samo południe nieznanego dnia i nieznanego roku
na nieznany cmentarz. Kiedy zerwał się silny wiatr, pojawił się
duch Aarona w postaci wiru powietrza, spokojnym głosem zachęcając
obydwie przyjaciółki do wróżby. Dziewczęta zadawały mu pytania,
a on odpowiadał unosząc patyk nad ogromnym epitafium, wskazując
odpowiednie litery i słowa i zdania. Kate zapamiętała jedno:
Miłość Wszystko Zwycięża.
piątek,
29 czerwca 2012
Wampir
stawia warunek Kate.
Środa,
przed wschodem słońca
Godzinę
przed wschodem słońca Kate wybudziła się z narkozy.
-
Będziesz moja, jeśli do północy z soboty na niedzielę nie
przyprowadzisz niejakiego Marca Wiosennego do tej krypty. Inaczej w
niej zgnijesz. Będę Ci robił to, co od dziecka widziałaś w
swoich chorowitych snach. Ja sam go nie mogę ściągnąć, bo nie
mam aż takiej mocy sprawczej co do takich wymuskanych
przyjemniaczków.
Jest
to człowiek, który powinien spędzić tutaj resztę swojego
nędznego żywota. Ten szkaradny producent filmowy przygotowuje nowy
serial o wampirach. Ma obrzydliwą słabość do Ciebie, tej zwiewnej
nimfy, nie mającej żadnego pojęcia o tradycji. W sumie, dla dobra
wampirzego rodu, który Ty obraziłaś grając w Cmentarnych
Nowelach, i który on obraża, obydwoje winniście tutaj zgnić...Ale
poznaj moją wspaniałomyślność, wygraj swoje dalsze nędzne
życie, bądź w nim dalej nikim. Wykorzystaj to, że w kąciku
studia filmowego nadal ten prostak ma zawieszony twój plakacik z
czasów, kiedy byłaś kimś, chociaż nie.....byłaś nikim ale
byłaś sławna! Wszyscy ty dziwaku od Ciebie uciekli. Jeffrey, Anna,
rodzice i brat.Jeśli będziesz próbowała sztuczek, zginą wszyscy.
A Ty zgnijesz w tym łajnie, z którego zaraz wyjdziesz na przymusowe
polowanie.
Wschodziło
słońce, kiedy wampir się ulotnił.
niedziela,
01 lipca 2012
Po
wyjściu z krypty. Śmierć Anny.
Środa,
rano
Kate
sprzed cmentarnej bramy zadzwoniła do Anny. Powiedziała, co się
stało, że wampir psychopata trzymał ją na cmentarzu całą noc.
Anna niezwłocznie przyjechała, i obydwie wyruszyły w stronę
krypty. Na miejscu okazało się, że wejście do niej jest
zamurowane. Przyjaciółka postanowiła odwieźć Kate. Po opowieści
o wampirze – psychopacie Anna już była pewna: Kate była
schizofreniczką. Należało zawiadomić jej rodzinę.
W
tym samym czasie Kate myślała nad słowami wampira: ona i Marc
Wiosenny „nie szanują wampirzej tradycji” – ale jako ludzie
czy wampiry? Była pewna, że jako ludzie. Bo niby skąd mogli być
wampirami? Nie zamierzała wydawać nikogo na pastwę wampira, ale
złamała umowę, bo wygadała się Annie. O jedenastej zadzwonił
telefon: Anna zginęła wjeżdżając w drzewo koło cmentarza.
środa,
04 lipca 2012
Kate
dzwoni do Marca Wiosennego.
Środa,
przed południem
Nie
było czasu na emocje; Kate wydawało się że to znowu jakieś
odrealnienie; śmierć Anny traktowała nie jako rzeczywiste
zagrożenie, ale nadal tylko jako groźbę wampira. Postanowiła więc
spełnić prośbę wampira i zadzwoniła do Marca Wiosennego. Jego
wizytówkę miała od piątkowego południa. Jego chciał wampir,
więc wampir go dostanie. Nie zawahała się poświęcić tego
przystojniaka dla odrażającego psychopaty.
Odezwał
się miły, niski i rozbudzający marzenia głos. Producent się
ucieszył, że to sama dawna Kate Ostry dzwoni. Początkowo nie
dowierzał, że proponuje mu spotkanie. Umówili się pod mieszkaniem
Kate, wieczorem tego samego dnia.
piątek,
06 lipca 2012
Kate
spotyka się z Wiosennym
Środa,
wieczorem
Ona:
pierwszy raz od lat zrobiła sobie makijaż na spotkanie z mężczyzną
On:
jak zawsze pewny siebie
Ona:
cały czas targały nią wyrzuty sumienia, że musi go poświęcić
dla ratowania siebie samej i bliskich (jednak chyba się zakochała
;) )
On
myślał cały czas: jak to dobrze, że nie wie kim jestem naprawdę
Ona
myślała cały czas: kiedy ta gra wreszcie się skończy?
On
myślał: jest piękna
Ona
myślała: dla niego mogłabym znów być normalna
On
dał jej scenariusz reaktywacji Cmentarnych Nowel
Obydwoje
pomyśleli: jest wspaniale
Obydwoje
ustalili:Kate będzie brała udział w projekcie Marca Wiosennego
Obydwoje
postanowili: spotkają się o północy z soboty na niedzielę w
obecności ekipy serialowej, by przećwiczyć odcinek -
reaktywację Cmentarnych Nowel.
Śmierć
Jeffreya
Środa,
dwie minuty przed północą
Do
Kate zadzwonił Marc Wiosenny. W niewyjaśnionych okolicznościach
popołudniem zmarł Jeffrey. Pierwsza wielka - i niestety ostatnia
miłość Kate, którą poznała na planie Cmentarnych Nowel.
Rudowłosy, zielonooki, o klasycznych, pociągłych rysach twarzy,
niezwykle smukły - wbrew obiegowej opinii o rudzielcach był
wyjątkowo przystojny. To z nim straciła swoją niewinność,
obiecał jej wspólne życie, gwiazdki z nieba...Książę na białym
koniu.
Jednak
w tydzień po uwiedzeniu Kate oświadczył, iż poślubia inną bo
tej drugiej zrobił dzieciaka...
O
ile domniemana śmierć Anny szokiem nie była a jedynie podejrzeniem
- gdyż Anna, która popijała mocniej niż niejeden alkoholik a w
chwilach dołków psychicznych ruszała samochodem w kraj i wracała
dopiero po wielu miesiącach - nie była osobą zrównoważoną - tak
śmierć Jeffrey'a wprawiła Kate w stupor.
Zrozumiała
wreszcie, że Anthim Thor jest realnym zagrożeniem a nie pierwszym
lepszym psychopatą. Należało darować sobie świat baśni i
romansów i złożyć Marca Wiosennego na ołtarzu wampira - bo teraz
wypadała kolej na najbliższych...
Rozdwojenie
Kate
Właściwością
osobowości Kate było to, że nie dopuszczając do siebie własnych
i trudnych emocji, nie przyjmując do wiadomości tragicznych faktów
i realiów rzeczywistego życia, skazywała samą siebie na życie w
dwóch osobach; tak więc możemy zauważyć, że Pierwsza Kate była
wprawdzie osobą zalęknioną ale realną, rzeczywiście
funkcjonującą w świecie; Druga Kate była szalona, ale to
szaleństwo w najwyższym stopniu było usprawiedliwione, negowaniem
wszystkiego co złe na zewnątrz. Druga Kate popadała w obłęd,
odprawiała rytuały, była potężna. A co łączyło Pierwszą i
Drugą Kate? Sny. Sny w jej wypadku były łącznikiem między
"normalną" a "podświadomą" Kate.
Śmierć
Kate i Jeffreya - kolejny sen cmentarny
Czwartek,
po północy
Naszej
bohaterce przyśnił się sen sprzed lat. Kate i Jeffrey szli
trzymając się za ręce po obrzeżach Wiśniowego Sadu i Wichrowego
Miasta. Byli spełnieni. Nagle na drodze stanął im brat Kate,
ubrany tylko w długą lnianą koszulę, mówiący sam do siebie,
wbiegający i wybiegający z rozwalającego się domku. Był
obłąkany. Przed nimi był Powstańczy Las, symbol azylu i
spełnionej miłości, jednak coś im tam nie pozwalało wejść.
Zakochana para zatoczyła koło i znalazła się na Starym Cmentarzu,
miejscu akcji ich serialu. Grabarz pokazał im dwa świeżo
wymurowane puste groby - jeden dla Kate, drugi dla Jeffreya. Dla
świata ich miłość była nie do przyjęcia.
Kate
nakręca się na Marca Wiosennego
Czwartek,
nad ranem
Nie
mogąc spać i nie mogąc poradzić sobie z wydarzeniami z
ostatnich siedmiu dni, Kate postanowiła poszukać u wujka google
informacji o mężczyźnie, którego miała poświęcić dla dobra
samej siebie i bliskich; rzecz znamienna - zaczynało się dziać
dokładnie to samo co przed dwunastoma laty na planie jej serialu, a
nawet i więcej - nie tylko ludzie przepadali bez wieści, co
scenariusz Cmentarnych Nowel został wcielony w jej życie -
oznaczało to zagładę jej samej. Google doprowadziło ją do tego
samego plotkarskiego serwisu, który o niej przed kilkoma dniami
napisał po latach. Biografia była ciekawa:
Marc
Wiosenny, ur. 1978, Wiśniowy Sad. Wywodzi się z rodziny
arystokratycznej i przemysłowej, której odnoga w XVIII wieku
wyemigrowała do Nowego Kraju, gdzie zbiła majątek na handlu
niewolnikami. Marc
często odwiedza swych krewnych w Nowym Orleanie, gdzie ponoć słynie
także z ciemnych interesów. W 2005 roku ukończył reżyserię, ale
nie zasłynął żadnym dziełem. Potem zajął się hazardem z
wielkim zapałem przepuszczając rodzinny majątek. Wielokrotnie
próbował szczęścia w produkcjach telewizyjnych, które przynosiły
straty finansowe, psychologiczne i estetyczne. Obecnie pędzi żywot
celebryty utrzymując się z niewiadomych źródeł. Tajemnicą
poliszynela jest jego rozrywka: oświadczanie się młodym naiwnym
"gwiazdkom" a następnie porzucanie ich z hukiem. Poza
urodą i brudnymi pieniędzmi nie ma nic.
Zwłaszcza
przedostatnie zdanie zrobiło na Kate masakryczne wrażenie. Tacy jak
on powinni ponieść karę. Robi to samo z kobietami co Jeffrey przed
laty zrobił z nią. Ale
najpierw chociaż dwie godziny snu. Nic tak nie pomagało Kate zasnąć
jak snucie fantazji o możliwościach rewanżu na mężczyźnie.
Doktor
Novak uspokaja Kate
Czwartek,
rano
Po
przebudzeniu Kate odłożyła na bok plany co do zwabienia Wiosennego
do krypty wampira. Tchnięta intuicją pobiegła na oddział doktor
Novak.
Szczęśliwie
ją zastała i opowiedziała o wszystkim, co wydarzyło się od
wtorku. Ta tylko smutno pokiwała głową, nie ujawniając swojego
entuzjazmu - bo przecież to wszystko co nasza bohaterka przeżywała,
zgadzało się z wynikami jej badań. Ale nie miała jeszcze
wystarczająco dużo danych na temat jej "rzadkiej choroby
genetycznej"i "niskiego poziomu żelaza we krwi". Tak
czy inaczej - dr Novak zawsze wiedziała co robić. Zostawiła Kate
na swoim "elitarnym" oddziale gdzie przetrzymywała
pacjentów z trudnymi do wyjaśnienia "objawami".
Pocieszyła
także Kate, że to wszystko co jej się przytrafiało to nie żaden
wampir; nie schizofrenia; nie paranoja; nie zespół stresu
pourazowego; nie nerwica lękowa. To "tylko" bardzo rzadka
odmiana porfirii, możliwa do wyleczenia. Tak jak mówiła we wtorek
rano, przed wypisem.
Naiwna
Kate odetchnęła głęboko.
A
tymczasem dr Novak przygotowywała swoją szczególną - bo
umożliwiającą jej dalszą karierę naukową pacjentkę do badań.
sobota, 14 lipca 2012
Zamieszanie
w szpitalu
Czwartek,
przed południem
Kate
leżała w izolatce. Doktor Novak popijała już trzecią tego dnia
kawę. Za oknem siąpił deszcz. Idealna pogoda w lipcu w Starym
Kraju - upały tego roku ustąpiły, dzięki czemu takie jednostki
jak Kate mogły wychodzić z domu, tyle że ona Tego dnia była w
szpitalu. Pielęgniarki były zatopione w lekturach tanich
romansideł. OIOM był pusty. Blok chirurgiczny także świecił
pustkami. Spokojny dzień. Spokojny deszczowy dzień. Doktor Novak
tryumfowała. Miała na oddziale piąty przypadek "rzadkiej
choroby genetycznej" mogący jej utorować katedry medycznych
uniwersytetów w Nowym Kraju. Novak czekała na wyniki badań EEG
Kate. Kiedy zegar w szpitalnych salach i gabinecie dr Novak wskazał
południe, niebo za oknem ściemniło się na tyle, że osoba z innej
strefy czasowej mogła to wziąć za noc. Z wybiciem południa
szpitalne krany zaczęły same cieknąć, windy szpitalne się
zatrzymały, spokojna do tej pory Kate dostała drgawek, a źrenice
dr Novak wyglądały jak szpileczki. W szpitalnej kaplicy święte
obrazy pospadały ze ścian, a szpitalni pacjenci w śpiączce
zaczęli krzyczeć. Na korytarzach szpitala słychać było
wycia i przekleństwa. Korytarzami płynęła krew. Szpitalne
prosektorium zatrzęsło się. Pielęgniarki ogarnęła panika.
Pacjenci biegali po korytarzach.
Doktor
Novak zawisła pod żyrandolem własnego gabinetu. Wampir Anthim Thor
był wściekły.
Co
się działo z innymi w tym czasie
Anna
- nie żyła lub była w szalonej podróży po Starym Kraju
Jeffrey
- nie żył
Marc
Wiosenny - żył nieświadomy zagrożenia
Doktor
Novak - na tamtym świecie
Aaron
- na tamtym świecie
Brat
Kate - szalał w Nowym Orleanie
Rodzice
Kate - szaleli w Nowym Orleanie
Anthim
Thor - torturował kolejne ofiary w cmentarnej krypcie i wpływał
siłą woli na otoczenie Kate
przyjaciele
Kate - John - na odwyku
-
Sabina - w szpitalu psychiatrycznym
-
Anette - zaginiona
-
Wiśniowy Sad - opanowany epidemią chorób psychicznych
-
Stary Kraj i Nowy Kraj - szczyt kryzysu ekonomicznego
Kate
traci nadzieję
Czwartek,
wczesne godziny popołudniowe
Kate
została wyprowadzona ze szpitala przez bystrą i młodą
pielęgniarkę Ewę. Cały oddział doktor Novak został zniszczony a
jej pacjenci zginęli, poza Kate. Lokalne radio doniosło o wybuchu
instalacji gazowej w szpitalu. Do wielu oddziałów szpitalnych
służby ratownicze nie mogły się dostać. Ewa odprowadziła Kate
na przystanek autobusowy i dała jej do ręki zwój papieru. Ewa
wydawała się znajoma. A nasza bohaterka nie czuła już nic. W
swoim rozdwojeniu nie mogła orzec, czy to, co stało się w szpitalu
było faktycznie wybuchem gazu, czy też ingerencją wampira,
mszczącego się za to, że przed dwoma dniami opowiedziała o nim
Annie.
W
autobusie przyglądał jej się tajemniczy mężczyzna, z blizną na
podbródku.
Kate
już sama nie wiedziała: czy faktycznie ma jakąś "chorobę"
genetyczną, która daje objawy paranoi, czy też - w co trudno
uwierzyć - świat fikcji literackiej i innego świata wkroczył w
życie realne. Najbliższe godziny miały rozwikłać tę zagadkę.
poniedziałek, 16 lipca 2012
Testament
z zaświatów - kluczem do wszystkiego ; - )
Czwartek,
popołudniem
W
domu Kate odważyła się przeczytać pożółkłą kartkę papieru
daną jej przez pielęgniarkę Ewę w szpitalu. Był to list napisany
atramentem, gdzieś na oko pochodził z przełomu dziewiętnastego i
dwudziestego wieku.
Drogi
potomku, jakiejkolwiek płci byś nie był i jakimkolwiek człowiekiem
byś nie był
Jestem
Twą prababką i piszę z przełomu wieków. Siłą sprowadzono mnie
do Starego Kraju, wyrywając z serca Nowego Orleanu. Jako mulatka i
sierota zostałam przeznaczona twemu pradziadkowi, słynnemu
jasnowidzowi Jasperowi Ketinsky. Miłość
na szczęście przyszła po ślubie. Pieniądze pradziadka
wynagrodziły mi rozłąkę z Luizjaną oraz zamknęły ludziom gęby
na moją proweniencję. Po owdowieniu postanowiłam wykorzystać
wszystko to, co miałam najlepsze, bo dziad Twój nas przed
wyzionięciem ducha zadłużył: umiejętność babrania się w
czarnej magii. Weszłam w kontakty z Synami Nocy co skończyło
się tragedią:
większość członków naszej rodziny zginęła w Wielkiej Wojnie, a
nad rodem zaistniało zobowiązanie: najdalej mój prawnuk lub
prawnuczka mają w Wiśniowym Sadzie odnaleźć Czarną Książeczkę
i według niej postąpić. Wtedy wampiry odczepią się od miasta a
my wszyscy, żywi i martwi zaznamy spokoju.
Teraz
wszystko było jasne: Ewa była duchem prababki, słynnej lokalnej
piękności sprzed lat; była także... cmentarną postacią ze snu o
ucieczce z cmentarza. We śnie wychodziła ona właśnie zza grobu
pradziadków Kate.
W
mętnym umyśle Kate zaczęło się przejaśniać.
Kłopoty
z nakręceniem odcinka "reaktywacji"
Czwartek,
popołudniem
Marc
Wiosenny obdzwonił wszystkich dawnych aktorów Cmentarnych Nowel.
Nikt nie odbierał, jedynie Kate, która do producenta mówiła
szybko i bez jakiejkolwiek logiki; miała teraz co innego na głowie
- szukanie Czarnej Księgi prababki mulatki. Wiedziała że to może
pomóc także ocalić Wiosennego, do którego czuła coś więcej niż
przysłowiową miętę. Wiosenny zastanawiał się dlaczego wszyscy
zniknęli, przecież byli już od kilku tygodni umówieni...Została
tylko Kate Ostry (Ketinsky). Marc poinformował Kate, że w takim
wypadku zdjęcia nie zostaną nakręcone w sobotę. A Kate w swoim
rozdwojeniu, niepewna jak zawsze jakichkolwiek wskazówek, nie
wierząc do końca w słowa prababki, musiała mieć jakieś
zabezpieczenie...Więc poprosiła Wiosennego o spotkanie przed bramą
Starego Cmentarza w sobotę po zachodzie słońca. Nie była ona mu
obojętna. Wiosenny chętnie się zgodził.
W
poszukiwaniu Czarnej Książeczki
Czwartek,
późnym popołudniem
Więc
Czarna Książeczka, według której "należało postąpić"
musiała być gdzieś w centrum Wiśniowego Sadu. Dom pradziadków ze
strony matki od dawna był w stanie ruiny. Rodziny nie było stać
ani na remont ani na odkupienie. Kate przypuszczała, że ten
"podręcznik" czarnej magii może być w zapomnianej
piwnicy pod rodową siedzibą; piwnica ta była owiana wieloma
legendami. Od dzieciństwa wiedziała, że nie wolno tam wchodzić
pod żadnym pozorem między godziną dwudziestą drugą a trzecią w
nocy. Tylko dlaczego? Trzeba było zacząć działąć. Dochodziła
szósta po południu. Kate narzuciła swą ukochaną czarną bluzę z
kapturem w której wyglądała bezpłciowo, założyła czarne
bojówki i ruszyła w stronę opuszczonych posiadłości rodowych
Wiśniowego Sadu. Ze szturmowaniem drzwi piwnicy nie miała większego
problemu. W środku nie było jeszcze tak źle: żadnych pająków
ani szczurów. Dziwne, ale nigdy tutaj nie była. Do środka wpadało
mdłe światło przez okienko na poziomie ulicy. Wewnątrz leżały
porozbijane kandelabry, kapelusze pradziadków, lichtarze. Papierów
nie było żadnych. Nagle zwróciła uwagę na stare biurko, które
miało szufladkę. Otworzyła ją i znalazła czarny zeszyt. W tym
samym czasie do piwnicy wszedł Marc Wiosenny.
Marc
Wiosenny tłumaczy się Kate.
Czwartek
wczesnym wieczorem
Marc
Wiosenny musiał się wytłumaczyć ze śledzenia Kate; wyjaśnić
też musiał, że spotkanie w zeszły piątek pod gabinetem jej
psychoanalityka przypadkiem nie było. Zaskakujące, nie chciał jej
zrobić krzywdy. Otóż do piwnicy jej pradziadków przyprowadziło
go to samo co...Kate (ale zjawa która dała mu wskazówki nie była
prababką Kate tylko jej siostrą - byli spokrewnieni w dalekim
stopniu). Wampir Anthim Thor dwa tygodnie temu uwięził go w
cmentarnej krypcie i zażądał samej Kate. Kate opowiedziała co ją
spotkało - że sam wampir chce od niej tego samego, czyli Marca. A
więc wampir chciał ich obydwojga, oszukał ich. Marc i Kate
nawzajem na siebie polowali.
Nie
pozostawało nic innego jak iść ręka w rękę przeciwko Thorowi. I
zjawić się najprawdopodobniej razem w nocy z soboty na niedzielę
na Starym Cmentarzu, stawiając czoła złu.
Rytuał
odpędzenia wampira - lektura Czarnej Książeczki
Czwartek,
wieczorem
Kate
zaprosiła Marca do swojego mieszkania. Przed nimi była lektura
Czarnej Książeczki, a właściwie ni to zeszytu ni to broszury.
Zastanowiło ich to, dlaczego prababki, ich prababki nie mogły same
przeprowadzić rytuału. Tak czy inaczej wszystko powoli układało
się w logiczną całość i działo się nie przypadkowo.
Napisano
31 grudnia 1900 roku o godzinie 8.18
RYTUAŁ
ODPĘDZENIA WAMPIRA
Odczekaj
co najmniej siedem nocy od pełni księżyca
Zaopatrz
się w zwierciadło srebrne, i jedną świecę
W
ubraniu miej ząbek czosnku i fiolkę święconej wody
We
włosy wetrzyj proch zmarłego lub cmentarną ziemię
Na
dobę przed rytuałem zachowaj wstrzemięźliwość cielesną
Przed
północą udaj się na cmentarz gdzie wiesz że Syn Nocy leży nie
całkiem martwy
Na
cmentarzu zapal świecę i trzymaj ją za srebrnym zwierciadłem by
dusz dobrych nie odpędzić
Gdy
zegar północ wybije, stań nad jego grobem i zawołaj: "Przybądź
na spotkanie"
Gdy
z grobu wąpierz powstanie, świecę umieść nieco poniżej
zwierciadła by wampir w szlachetnym lustrze mógł się zobaczyć
Gdy
niegodziwiec zobaczy swe odbicie, zostanie na mocy praw wszechświata
uczyniony martwym
A
Ty, zbłąkana ziemska duszyczko odzyskasz swój spokój na wieki
Amen
Czego
tak naprawdę chce Anthim Thor od Kate i Marka ?
Do
czarnej książeczki był dołączony wycinek starej gazety.
Wiele
wskazywało na to, że w jakiś sposób są powiązani z wampirzymi
rodami. Nie chodziło tylko o łamanie wampirzej konwencji porzez
zaangażowanie się przez bohaterów w sztukę.
Tylko
w jaki? Skoro ich prababki skutecznie, nawet z tamtego świata
chciały się pozbyć jakichkolwiek koneksji z Synami Nocy.
Zarówno
Kate jak i Marc Wiosenny poprzez swoich przodków związani byli z
Thorami. W ich żyłach płynęła krew tego rodu. Jednak tylko jeden
Thor był wampirem.
Biografia
Anthima Thora - wycinek z gazety.
Urodzony
8 grudnia 1861 roku w Zielonym Parku, rodowej posiadłości Thorów
położonej pomiędzy Wiśniowym Sadem a Wichrowym Miastem. Nauki
pobierał w klasie prywatnej. Celował w astronomii, matematyce i
literaturze. W wieku dwunastu lat został wysłany przez rodziców do
Nowego Orleanu. Po dziesięciu latach powrócił ze sporym majątkiem
i liczną służbą. Zginął 31 grudnia 1900 roku w pojedynku na
który wyzwał lokalnego kupca Mythaa, w obronie czci nobliwych dam:
Eve Murray - Ketinsky i Katherine Murray.
Prababki
bohaterów kochały się więc w wampirze (dalekim kuzynie męża
Eve) a on w nich.
Czy
Kate Ostry to wampir? Retrospekcja oczami Marca Wiosennego
O
ile Kate przed kilkoma dniami wzięła Marca za wampira, o tyle sam
zainteresowany pół roku wcześniej wziął Kate za wampirzycę.
Było mroźne styczniowe popołudnie kiedy wybrał się na Stary
Cmentarz w Wiśniowym Sadzie by zapalić znicze na rodzinnych
grobach. W pobliżu kaplicy grobowej prapradziadków dostrzegł
piękny neogotycki nagrobek ze strzelającymi wysoko w niebo
ażurowymi wieżyczkami. Nigdy wcześniej go nie widział, ale chyba
dlatego, że zawsze był przysyłany tutaj przez rodzinę tylko
latem, kiedy nekropolia pękała od chwastów. Kiedy podszedł bliżej
zauważył fotografię młodej pięknej kobiety. "Katharine
Ostry, urodzona 1920, zmarła 1945". Teraz wiedział, że była
to siostra pradziadka Kate ze strony jej ojca. Rówieśnica "jego"
Marca Wiosennego. Gdy spojrzał na jej fotografię od razu
przypomniał sobie Kate Ostry, bohaterkę serialu Cmentarne Nowele w
której się podkochiwał. Podobieństwso było tak ogromne, iż
uznał w swojej skłonności do przekuwania życia realnego w fikcję
i fantazję, że gwiazdka jest wampirem. Pozbył się tej fantazji,
kiedy w kilka dni później został uwięziony i zaszantażowany
przez Anthima Thora. Kate było bardzo trudno mu odnaleźć, ale
dokonał tego poprzez...Stary Cmentarz. Ktoś życzliwy doniósł mu,
że kaplicami grobowymi Ketinskych opiekuje się młoda i piękna
kobieta. Opowiedział o tym teraz Kate
Wspólnie
spędzona noc.
Marc
spędził noc w mieszkaniu Kate. Na jej gościnnej sofie spało mu
się dobrze. Sama Kate i sam Marc woleliby chyba dwie ostatnie noce
przed rytuałem odpędzenia wampira spędzić raczej w swoich
ramionach, ale pamiętali o zasadach dobrze przeprowadzonego rytuału:
wstrzemięźliwości fizycznej na minimum 24 godziny przed
odprawieniem go. Kate pierwszy raz od lat spało się tak dobrze.
Może dlatego, że w poblizu był mężczyzna? A może dlatego, że
po prostu w pobliżu był ktoś? Gdy w jej domu spała Anna, Kate
spało się równie dobrze...
Marcowi
przyśnił się Nowy Orlean - przed Katriną był beztroskim,
szalonym miastem, gdzie świat żywych łączył się ze światem
umarłych, żywi współistnieli razem z wampirami, przynajmniej na
kartach powieści, opowiadań, nowel. Sama duszna atmosfera tego
miasta generowała nieprawdopodobne opowieści i tęsknoty.
Kate
z kolei przyśnił się dom na wsi, który po wyjeździe rodziny do
Nowego Orleanu zostawiła pod opieką kuzyna. W śnie obydwojga
pojawiła się w końcu spokojna, chłodna, sierpniowa noc, pełna
gwiezdnego pyłu, spadających gwiazd, wspólnych planów i kojącej
chłodnej mgły otaczającej pobliskie sady na wzgórzach.
Piątek,
nad ranem
Gdy
z pozoru przeznaczeni sobie kobieta i mężczyzna głęboko spali,
świadomie czerpiąc spokój z faktu, iż są bliżej siebie,
kilometr od nich wampir Anthim Thor szukał szpitalnej karty Kate
Ostry.
Co
się działo z Kate 21 grudnia 1994 roku? Wampir przegląda szpitalne
archiwum
Imię
i nazwisko pacjenta: Kate Ketinsky - Ostry
Narodowość:
środkowoeuropejska
Miejsce
urodzenia: Nowy Orlean
Rodzice:
Marta Ketinsky
Dean
Ostry
Data
przyjęcia na oddział: 21 grudzień 1994, godzina 18
Lekarz
prowadzący: dr Novak (specjalizacja: nietypowe przypadki medyczne)
Grupa
krwi: niemożliwa do zidentyfikowania
Objawy:
niezidentyfikowane zaburzenia metaboliczne
silny
niepokój
halucynacje
- wykluczono przyczyny psychologiczne
drgawki
ukłucia
na szyi bez śladów krwawienia - pacjentka twierdzi, że ma je od
urodzenia.
Oddział
pacjenta : zamknięty oddział chorób wewnętrznych
Rozpoznanie:
podejrzenie nietypowej choroby genetycznej - pacjentka reaguje
alergią na wszystkie leki
Uwagi
lekarza prowadzącego: Pacjentka po dwóch godzinach od przyjęcia
uciekła ze szpitala w niewyjaśniony sposób
Anthim
Thor dla pewności, że nikt nic nie znajdzie już o dziwnych
przypadłościach Kate, spalił całe szpitalne archiwum.
sobota,
21 lipca 2012
Poranne
niepokoje - władze wzywają mieszkańców Wiśniowego Sadu do
ewakuacji.
Piątek
rano
Kate
i Marc po przebudzeniu musieli jeszcze wytłumaczyć sobie kilka
rzeczy: nasza bohaterka będąc do bólu osobą zawistną, wręcz
mściwą musiała zadać swemu gościowi sakramentalne pytanie: w
jaki sposób udało mu się przypomnieć o niej na nowo tysiącom
swym dawnych (i nowych) fanów. Marc będąc od lat nie tyle
producentem podrzędnych produkcji co specem od czarnego PR przyznał
się, że wykorzystał do tego blogi, spam, twittera i portal
facebook, a poprzez nie - portale plotkarskie i ataki hakerskie na
jej wymierający śmiercią naturalną fansite.
Nie
ubliżając oczywiście blogom - gdyż on sam jak i Kate od lat je
pisali.
Tymczasem
władze Wiśniowego Sadu i Wichrowego Miasta wydały ostrzeżenia dla
mieszkańców wzywające do natychmiastowej ewakuacji do piątku, do
godziny 16.00 z powodu:
1/
zbliżającego się huraganu "Orlean"
2/
szalejącej epidemii niezidentyfikowanego szczepu grypy - tylko
lekarze wiedzieli, że ten "niezidentyfikowany" szczep ma
niszczycielski wpływ na ośrodkowe układy nerwowe...
Oni
miasta nie mogli opuścić. Musieli pozostać, by w wymarłej
metropolii stawić czoło wampirowi.
Przygotowania
do rytuału.
Piątek,
rankiem i południem...
Zwierciadło
srebrne - znalezione w piwnicy, kupione dwa lata temu na allegro
Jedna
świeca - znaleziona na klatce schodowej
Ząbek
czosnku - ukradziony z balkonu sąsiada
Proch
zmarłego lub cmentarne ziemia - ziemia spod butów Kate
Horoskop
rytuału odpędzenia wampira.
W
czasie gdy nasi bohaterowie przygotowywali się fizycznie i
psychicznie do zgładzenia wampira Anthima Thora a miasto powoli się
wyludniało przed zbliżającym się huraganem Orlean, sąsiadka Kate
Agata Millenium (też nie zamierzająca opuszczać miasta) wykonała
horoskop na moment odpędzenia wampira - czyli na "jutro",
na noc z soboty na niedzielę:
Księżyc
w znaku Panny
Mars
i Saturn w znaku Wagi
Pluton
w znaku Koziorożca
Słońce
w pierwszych stopniach Lwa
Merkury
także we Lwie
Wenus
w znaku Bliźniąt, w koniunkcji (złączeniu) z Merkurym Kate
(powodzenie rytuału)
Szczyt
nieba w chłodnym ziemskim znaku Koziorożca
Demon
- Lilith: na Słońcu Kate
Wschodzący
znak Byka - korzyści materialne z rytuału
Zachodzący
znak Skorpiona - złe moce zostaną odegnane na wieki
Korzeń
(radix) horoskopu w znaku Raka - przodkowie poprowadzą Kate do
zwycięstwa
poniedziałek, 23 lipca 2012
W
piwnicy.
Piątek
popołudniem i wieczorem
Miasto
w całości zostało ewakuowane. Wiatr powoli się wzmagał, ale
niebo nad Wiśniowym Sadem było jeszcze bezchmurne. Nawet policja i
wojsko opuściły to miejsce, będące miastem założycielskim
Nowego Orleanu. Po ulicach błąkały się jedynie bezpańskie psy, w
powietrzu latały foliowe torebki i inne śmieci; zapowiedzią
nadchodzącej katastrofy były wzburzone fale na wszystkich lokalnych
bajorkach uzurpujących sobie prawo do miana miejskich jezior. Z
każdą godziną wiatr był coraz silniejszy aż w końcu zaczął
łamać drzewa. Zabrakło prądu i gazu. W końcu nad horyzontem
zaczęły pojawiać się czarne chmury. Marc i Kate w tym momencie
zbliżyli się do siebie. Do północy było jeszcze daleko. Zasady
poprawnego przeprowadzenia rytuału nie zostały złamane.
Na
kilka godzin przed rytuałem
Noc
z piątku na sobotę i sobota do wieczoru
Huragan
szalał nad miastem dwadzieścia cztery godziny. Mieszkańcom
zabroniono do niego wracać do poniedziałku. Zniszczeniom uległ
także Stary Cmentarz: całkowicie przestały istnieć kaplice
grobowe Ostrych , Ketinskych, trzy kaplice Thorów i dwie Wiosennych.
Wszystkie pozostałe arystokratyczne monumenty zachowały się.
Przestały istnieć nagrobki Marca Wiosennego i Katharine Ostry.
Starsza część miasta przestała także istnieć.
Kate
i Marc zaczęli przygotowania…
Finał
- rytuał odpędzenia wampira.
Na
godzinę przed północą Marc i Kate udali się na cmentarz. Przed
starą roztrzaskaną już bramą wsadzili do kieszeni fiolkę
święconej wody - co szczególnie uwierało Kate, gdyż była
protestantką i ząbki czosnku.
Kate
w lewej ręce trzymała zwierciadło a w prawej gromnicę.
Marc
szedł z tyłu i asekurował ją.
Wszystko
było zniszczone: nie istniała już żadna rodowa cmentarna kaplica.
Ocalały jedynie nagrobki najuboższych. Zniknął bez śladu także
pomnik Marca Wiosennego i Katharine Ostry.
Dzisiejsza
noc na cmentarzu była wybitnie niespokojna: sowy wzbijały się
wysoko w górę i z powrotem opadały
na zniszczone nagrobki. Stada
nietoperzy krążyły złośliwie nad głowami Marca i Kate. Wprawne
ludzkie oko przyzwyczajone do ciemności mogło zauważyć
gdzieniegdzie trupioblade, żelazkowate kształty nieśmiało
zerkające na dwójkę bohaterów.
Wiatr
wprawdzie już dawno ustał, ale na tle ubywającego księżyca były
widoczne szybko przemieszczające się czarne obłoki
Stanęli
nad grobem Anthima Thora.
Kiedy
zegar z pobliskiego kościółka wybił północ, Kate głośno
zawołała: "Anthimie Thor, przybądź na spotkanie!"
Zatrzęsła
się ziemia. Sowy i nietoperze uciekły. Żelazkowate kształty dusz
schowały się pod ziemię.
Wtedy
Kate Ostry wyrosły kły a oczy z czarnych zmieniły się w czerwone.
To
ona była Anthimem Thorem.
Jednak
rezolutny Marc wyrwał jej z dłoni świecę i zwierciadło. Kiedy
spojrzała w swoje odbicie, kły zniknęły, oczy nabrały ponownie
czarnego koloru a ona sama wycieńczona opadła w ramiona swego
wybawiciela.
Przez
cmentarz przewinęły się stada demonów. Znów było słychać
piekielne wycia, wrzaski i zawodzenia. Stada żelazkowatych kształtów
wzbiły się w niebo.
I
wtedy nagle wszystko się uspokoiło. Księżyc nieśmiało wyjrzał
zza oddalających się obłoków.
Dusza
Kate znów była spokojna i przywrócona światu żywych.
EPILOG
-
jedynym
rozsądnym wyjaśnieniem tego, co działo się w ostatnich dniach z
Kate jest następująca wersja wydarzeń: bohaterka kilka razy bawiła
się w magię co źle się kończyło dla niej: pierwszy raz 21
grudnia 1994 roku, potem jako aktorka serialu, gdzie artystyczna
wrażliwość kazała jej stopić się z fikcyjną postacią (która
sama zresztą babrała się czarną magią), następnie po śmierci
Aarona. Rytuał "odpędzenia" też mógł nie być
szczęśliwy, gdyby nie stanowczość Wiosennego. Zapuszczając się
w inny świat nigdy nie wiadomo co kogo spotka; bawienie się w magię
jest dopuszczalne jedynie w opowiadaniach.
A
co było potem? Być może dwójka bohaterów zamieszkała razem.
Ci,
którzy zginęli w wyniku działań Kate/Anthima Thora w cudowny
sposób na wskutek rytuału powrócili do zycia.
Anna
powróciła do Wiśniowego Sadu już nad ranem. W Nowym Orleanie
trwało szalone lato. Doktor Novak pogodziła się już z myślą, że
"nietypowymi przypadkami medycznymi" dalszej kariery nie
zrobi. Aaron zamknął gabinet. Kate powróciła do pracy naukowej
nie rezygnując ze świata filmu. Marc odnosił producenckie
sukcesy.
Trudne
do wyjaśnienia tajemnice i historie rodzinne nigdy nie zostaną do
końca wyjaśnione, i dobrze - bo taki ich charakter.
Tak
czy inaczej - wszyscy omijali szerokim łukiem Stary Cmentarz. I
dobrze, bo cmentarze to nie miejsce dla żywych.
I
wszyscy żyli długo i szczęśliwie.
Nie,
nie.
Zbyt
słodkie i dobre dla fanek serialów o wampirach, czyż nie? Heh. No
właśnie.
Który
mężczyzna chciałby być z taką kobieta jak Kate? Żaden. A
jeśliby chciał to chyba taki o bardzo żelaznych nerwach,
przygotowany na wieczne huśtawki nie tyle emocjonalne co
...osobowościowe. A więc prawdziwy epilog brzmi tak:
Nie
przeżył oczywiście nikt. Kate która okazała się być wampirem w
wyniku rytuału stała się na powrót człowiekiem. Tajemniczych
zbrodni nikt nie wyjaśni (dziwne, prawda, że nie zjawił się w
opowiadaniu żaden detektyw). Z potencjalnych ofiar naszej Kate
śmierci uniknęły tylko osoby z Nowego Orleanu - w tym jej
rodzina.
Wiśniowy
Sad powracał do normalności. A Marc Wiosenny miał sporo do
myślenia.